niedziela, 22 stycznia 2012

Wybrzeże przegranych gwiazd

Nie ma chyba na świecie drugiej takiej reprezentacji. Złożonej z tylu wybitnych futbolistów, która osiągnęłaby równie mało. Odkąd zachwycili świat wprost niesamowitym zbiorem utalentowanych graczy, czyli od około 2006 roku, swoim fanom przynieśli więcej rozczarowań niż powodów do radości.


Dla Wybrzeża Kości Słoniowej Puchar Narodów Afryki od wielu lat jest pasmem nieszczęść. Ostatni raz wygrali ten turniej w 1992 roku. W 2008 zajęli czwarte miejsce, w 2010 pożegnali się już na etapie ćwierćfinałów (haniebna porażka z Algierią 2:3) Trochę otuchy w serca wlać mogło drugie miejsce zdobyte w 2006 (przegrana po rzutach karnych z Egiptem). „Słonie” dwukrotnie występowały na boiskach mundialowych. Dwukrotnie mieli ogromnego pecha, trafiając na kolosów światowego futbolu. W Niemczech musieli mierzyć się z Holandią oraz Argentyną, a w RPA z Brazylią oraz Portugalią.


Rzecz to niesłychana, że takie gwiazdy, jak Didier Drogba, bracia Toure, Samuel Kalou, Gervinho, Emanuel Eboue lub Didier Zokora w piłce reprezentacyjnej nie osiągnęły nic. Oni, którzy wzięli frontalnie murawy angielskie, opletli każdy większy wyspiarski klub, dając to, co najlepsze: niespotykaną siłę fizyczną i wolę walki. Oni, którzy zbierali laury w najsilniejszych ligach, posiadają w swych zbiorach mistrzostwa i puchary Anglii, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Rosji, Norwegii, Holandii oraz Belgii.


Jak to możliwe, by zespół, który w swej kadrze ma reprezentantów Chelsea, Arsenalu, Newcastle United, Manchesteru City, CSKA Moskwa i PSG był kompletnie niesprawny w turniejach międzynarodowych ? Gdzie tkwi przyczyna sromotnych klęsk ?


Poszukując prawdziwego i jedynego clou tych wszystkich niepowodzeń, poruszamy sprawy problematyczne. Możemy mówić o odwiecznych problemach trawiących federacje Czarnego Lądu, czyli brak stabilizacji i jednej myśli szkoleniowej. Od 2004 roku Wybrzeżem Kości Słoniowej dowodziło sześciu szkoleniowców, żaden nie utrzymał się na dłużej niż dwa lata.


Możemy wspomnieć o - powoli odchodzących do lamusa - kłopotach z taktyką. Piłka afrykański jeszcze do niedawna była ostoją piłki radosnej i zarazem zupełnie nieprzemyślanej. Paradoks ekipy „Słoni” polega na tym, że brakuje im właśnie kreatywności oraz niepohamowanej fantazji. Za bardzo zamknęli się w ryzach szablonowej taktyki. Ponadto chroniczną już udręką stał się deficyt typowych i klasowych rozgrywających, którzy mieliby pomysł na grę, a na boisku byliby ucieleśnieniem trenerskiej koncepcji.


Kwestią sporną pozostaje motywacja największych gwiazd. Nierzadko obowiązki reprezentacyjne traktują z przymrużeniem oka. To w Europie zarabiają miliony, tam walczą o najważniejsze trofea, są wielbieni przez rzesze kibiców. Kluby dbają o ich zdrowie, zapewniają bezpieczeństwo, lecz w zamian wymagają pełnego zaangażowania. Dlatego piłkarze nie chcą ryzykować kontuzji, przemęczenia podróżami i niepotrzebnymi meczami (przypadek Kevina-Princa Boatenga). Do tej pory Puchar Narodów Afryki, rozgrywany w samym środku sezonu, stanowi impas dla federacji i przede wszystkim brytyjskich menadżerów.


Nieudolność reprezentacyjna wielu wybitnych zawodników jest zagadkowa. Próby dojścia do sedna problemu zawsze spełzną na niczym. Tak samo zresztą, jak próba wyjaśnienia skąd w tym kraju takie mrowie uzdolnionych graczy (jeden tylko klub ASES Mimosas Abidżan w ostatnich latach do Europy wyeksportował futbolistów pokroju Kalou, Yaya i Kolo Toure, Eboue, Gervinho, Romarica oraz Arthura Boki). W państwie od wieków sterroryzowanym przez wojny domowe, w którym ponad połowa społeczeństwa żyje w skrajnym ubóstwie, gdzie brakuje żywności i wody, odkryto chyba złoża piłkarskich talentów, które w odpowiednim momencie zaczęto wydobywać.


Szczęśliwie dla Wybrzeża Kości Słoniowej krwawa rewolucja skończyła się w ubiegłym roku (mają już ponoć prawowitego prezydenta). Wreszcie ludność będzie mogła trochę odetchnąć i rozkoszować się rozgrywkami. Wreszcie szamani w spokoju będą mogli odmówić modły za reprezentację. Dla drużyny narodowej, która w eliminacjach wybatożyła rywali - okładając ich dziewiętnastoma golami - każdy inny rezultat niż zwycięstwo w całym turnieju zostanie potraktowany niczym klęska żywiołowa. Dla gwiazd typu Drogba, bracia Toure to również ostatnia szansa, by zaistnieć na arenie międzynarodowej. Po raz kolejny jadą w roli bezapelacyjnego faworyta. Czy po raz kolejny zawiodą ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz