środa, 5 października 2011

Obieżyświat

Pielgrzymuje nasz kochany Prezes do krain odległych i nieznanych, pielgrzymuje w wielkich celach. Misję wykonuje doniosłą i niebagatelną, a mimo to, w Polsce nadal jest wyszydzany, stale potępiany i wyśmiewany. Tymczasem nikt nie uzmysłowił sobie, jak znaczącą powinność wykonuje. Nikt nawet nie zgłębił sensu tej niezwykle mądrej misji. Prezes rozsławia rodzimy futbol, promuje reprezentację pod doniosłym hasłem organizatora Euro 2012, pragnie uczynić nasz zespół bardziej rozpoznawalny tam, gdzie żaden Polak nie był, choć przez sekundę znany.

Ciężkie to posłannictwo. Tym bardziej, że teraz przyjdzie mu promować drużynę narodową w odległej Korei. Zaś następnie gościć Białorusinów w Niemczech, na całe szczęście z dala od wszechobecnej i niepotrzebnej krytyki. Zadanie trudne, lecz nieocenione znaczenie ma wsparcie wspólników, kolegów-działaczów. Dzięki nim swą pracę może wykonywać z pełnym zaangażowaniem, z wielkim pietyzmem i profesjonalizmem.

Wszędzie, gdzie się pojawia swoją wrodzoną estymą oraz niesłychaną aparycją budzi sympatię i zaufanie. Ponadto dba o każdy najmniejszy detal, w tym także o uznanie wśród przedstawicieli dalekich krajów. Dlatego z wielkim zaangażowaniem zwiedza największe atrakcje turystyczne państw, w których przebywa, aby tym dobitniej szacunek wobec obcokrajowców podkreślać. Zatem w RPA odwiedził więzienie, w którym trzymano niegdyś Mandelę, w Zimbabwe widział słynne Wodospady Wiktorii, a w Słowenii zajął się degustacją win.

Szkoda wielka, że Lato nie znajduje uznania wśród dziennikarzy, czy nawet dawnych przyjaciół z boiska. Wszyscy trąbią o wielkim absurdzie, jakim jest rozgrywanie meczów za granicą, mimo iż w Polsce stadionów nie brakuje. Tymczasem jak pokazują jego działania, Prezes jest nie tylko człowiekiem biznesu (znakomicie dba o finanse PZPN-u), ma na uwadze nie tylko interesy zawodników, ale jest również człowiekiem oświaty i kultury.

Jego jakże wysublimowanej misji nie do końca rozumie selekcjoner. Ten z kolei w swej wielkie trosce o interes piłkarzy, chwalił pokrętnie filozofię Laty, tłumacząc, że zawodnicy grający za granicą mają zdecydowanie bliżej do Niemiec niż do Polski, a następnie wskazywał na niesłychanie ważną regenerację i niepotrzebne przemęczenie związane z długimi podróżami (trener zapomniał o Korei i jedynie 12-godzinnym locie do Seulu).

Niestety, filozofia Prezesa nie trafia zupełnie i przekracza całkowicie możliwości percepcyjne samych kadrowiczów. Już trzech – Szczęsny, Piszczek i Obraniak – pod pretekstem kontuzji nie weźmie udziału w azjatyckim zgrupowaniu (ten ostatni jest pierwszym futbolistą, który doznał kontuzji siedząc na ławce rezerwowych). Jednak nie od dziś wiadomo, że polski kopacz to typ, który mózgu używa w ostateczności, nieprzyzwyczajony do wytężonego procesu myślowego, z którym szef związku piłkarskiego musi radzić sobie na co dzień.

Szkoda, że Grzegorz Lato w swej wielkiej misji zatracił się do reszty i zupełnie nie dostrzega w jak opłakanym stanie jest polski futbol. Tak więc, promuje za granicą produkt wybitnie gówniany. Jakże to jednak nieistotny szczegół. Grunt, że świetnie się przy tym bawi. Czego, Prezesowi i działaczom można tylko pozazdrościć.

2 komentarze:

  1. Spoko blog, zapraszam do Mnie na blog poświęcony w całości piłce nożnej :)

    http://pilkanoznaprawda.blogspot.com/

    Zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Ważny problem został tu poruszony.
    Zapraszam także na mojego bloga poświęconego polskiej piłce.

    http://ekstraklasaplusextra.blogspot.com/

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń