poniedziałek, 17 października 2011

Między futbolem a śmiercią

Na świecie nie brakuje miejsc, w których granica pomiędzy trywialnymi przyjemnościami a pełnymi tragizmu losami człowieka jest niezwykle cienka, w których błahe z pozoru rozrywki traktowane są z wielką powagą, a ból, cierpienie, śmierć z obojętnością spowodowaną całkowitym spowszednieniem tych zjawisk. Przenieśmy się zatem do Dagestanu, krainy sąsiadującej z ogarniętą od wielu lat wojną Czeczenią, najbiedniejszego regionu Rosji, gdzie rokrocznie w zamachach giną ludzie (w samym 2010 roku odnotowano ponad 100 aktów terrorystycznych), gdzie nadal trwają walki partyzanckie i niemal codziennie dochodzi do wybuchów bombowych. Otóż w stolicy Dagestanu rośnie nowa, budowana za okropnie duże sumy, piłkarska potęga – Anżi Machaczkała.

Kaprys milionera

Historia tego klubu jest bardzo uboga, a liczba osiągnięć wartych podkreślenia jeszcze uboższa. Został założony w 1991 roku, lecz w pierwszej lidze (nie licząc obecnego sezonu) spędził zaledwie 4 lata. Mimo iż udało się zająć 4 miejsce w 2000, zagrać w Pucharze UEFA (porażka 0:1 z Glasgow Rangers na neutralnym stadionie) i dojść do finału pucharu Rosji w 2001, to w następnych latach zespół tułał się po niższych klasach rozgrywkowych.

Nie byłoby w tym niczego znaczącego i wyróżniającego, gdyby nie wydarzenie sprzed kilku miesięcy. W styczniu tego roku Sulejman Kerimow - miliarder, potentat paliwowy, oligarcha i polityk, którego majątek wyceniany jest na 8 mld dolarów – przejął ekipę z Dagestanu. Od tego momentu wszystko zmieniło się diametralnie, a o drużynie zaczęło robić się coraz głośniej w kontekście coraz bardziej spektakularnych transakcji. Najpierw Roberto Carlos, Jurij Żirkow oraz Balazs Dzsudzsak, jednak dopiero transfer Samuela Eto’o zaszokował cały świat. Kameruńczyk przechodząc do Anżi został najlepiej zarabiającym sportowcem na świecie – 20 milionów dolarów rocznie.

Wedle słów Kerimowa, to nie koniec inwestycji. Rosjanin chce wpompować w klub miliard dolarów. Już wyznaczył kolejne cele transferowe – Hulk, Arszawin, Neymar, Ganso. Jego aspiracje sięgają finału Ligi Mistrzów, z Anżi pragnie uczynić najlepszą i najbardziej rozpoznawalną drużynę na świecie, skupiającą największe gwiazdy. W planach ma również budowę nowoczesnego 40-tysięcznego stadionu, ośrodka treningowego oraz prywatnego lotniska.

Plany Kerimowa wśród rosyjskich polityków i oligarchów budzą wręcz obrzydzenie. Nie brakuje dosadnych uwag, że traktuje on klub jak własną zabawkę, którą w razie pierwszych niepowodzeń porzuci. Ponadto wyrażają sprzeciw wobec budowania zespołów wyłącznie w oparciu o olbrzymie pieniądze, twierdząc, że zabija to ducha sportu. Niestety, zupełnie nie zauważają, że europejski futbol już dawno stracił cechy normalnego współzawodnictwa. Teraz, aby być konkurencyjnym wobec największych potęg, potrzeba nieograniczonego dopływu gotówki. Szmal załatwi wszelkie problemy, w piłkarskim światku takie kwestie, jak uczciwa rywalizacja, która dla ekip typu Anżi oznacza długoletni proces tworzenia drużyny zdolnej walczyć z najlepszymi.

„Święto w czasach zarazy”

O ile problem finansowego wspierania klubu z Dagestanu nie budzi obecnie niesmaku, gdyż stanowi ilustrację najważniejszych trendów współczesnego futbolu, to inne sprawy budzą zasadny niepokój i wspomniany niesmak. Pierwszą, jest kuriozalna sytuacja, do jakiej dochodzi w drużynie. Piłkarze, aby rozgrywać mecze „u siebie”, latają samolotem do Machaczkały z oddalonej o 1600 kilometrów Moskwy. W stolicy trenują i mieszkają, głównie ze względu na własne bezpieczeństwo.

Na to wszystko trzeba także spojrzeć z innej strony, biorącej pod uwagę perspektywę etyczną. Machaczkała stała się miejscem, w którym dysonans między bogactwem klubu, przepychem serwowanym przez jego właściciela oraz milionami dolarów, które zarabiają biegający po boisku futboliści, a biedotą obywateli miasta, strachem i niepewnością następnych dni, jest nad wyraz widoczny. Należy zastanowić się nad zasadnością tworzenia zespołu w oparciu o wielkie inwestycje i pieniądze, w regionie, gdzie pieniędzy brakuje na edukację, służbę zdrowia, gdzie szarą i brutalną codzienność wypełniają porwania oraz morderstwa dokonywane przez terrorystów.

Być może ludność Dagestanu potrzebuje, choćby skrawka rozrywki. W przerwach pomiędzy kolejnymi wybuchami bomb, zechcą odetchnąć i obejrzeć kawał piłki na najwyższym poziomie. Nie od dziś bowiem wiadomo, że człowiek pragnie w życiu tylko przyjemności, skupiony jedynie na sobie, nie chce zawracać sobie głowy problemami, troskami czy bólem i cierpieniem innych. Być może zatem dla mieszkańców Machaczkały wielki sport jest formą ucieczki od okrutnej rzeczywistości. Chcą zapomnieć i rozkoszować się futbolem, przeżyć chwile radości, choć zapomnieć o nieludzkiej realności jest tym trudniej.

Być może jednak moje przemyślenia i próby doszukiwania się głębszych sensów w tym wszystkim są nic nie warte i zupełnie normalnym jest, że w jednym miejscu po boisku biegają ludzie opływający w dostatek, a kilkanaście kilometrów dalej ludzie giną z rąk innych ludzi.

1 komentarz:

  1. Hej, podoba mi się Twój blog ;)
    zapraszam również na moje : http://mojapileczka.blogspot.com/ ,
    http://muzyczka1.blogspot.com/ , http://mojapilka2.blogspot.com/ , http://podrozee.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń