sobota, 24 września 2011

Import na całego

Ostatnie działania Franciszka Smudy i Grzegorza Laty wyraźnie pokazują, że kopacz wychodowany na polskich murawach idzie w odstawkę. Mają oni dość graczy piłkarsko niechlujnych i zniedołężniałych, ambicjonalnie minimalistycznych, a przy tym za każdym razem dających wyraz swym ogromnym wymaganiom. Teraz taki model zawodnika w reprezentacji nie ma racji bytu. Teraz panuje moda na obcokrajowców, których kusi się perspektywą gry na Euro 2012. Takiego delikwenta zaś naturalizuje się pod byle pretekstem, ledwie namiastką „polskości” w jego rodowodzie.

Tak budowany zespół staje się ewenementem na skalę światową. Mamy bowiem kadrowiczów kształconych w akademiach francuskich, niemieckich, a niedługo być może nawet izraelskich. Na całym świecie podobnie czyni jedynie Katar, który w zamian za występy oferuje kolosalne pieniądze. O ile, jednak takiemu „Polakowi” z krwi i kości nie można zabronić gry dla nowej ukochanej ojczyzny, o tyle skala tego procederu jest przerażająca. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu myśleliśmy o dwóch góra trzech graczach ukształtowanych za granicą, którzy stanowiliby wzmocnienie kadry. Obecnie, natomiast mamy już takich zawodników pięciu, a w kolejce czeka szósty - Maor Melikson.

Owszem, Meliskonowi nie można odebrać prawa do gry w reprezentacji Polski. Ma on dwa obywatelstwa, jego matka jest Polką. Jednak sposób wyboru kraju, którego barwy pragnie reprezentować może budzić obrzydzenie. Jeszcze w sierpniu mówił wyłącznie o Izraelu. Tymczasem kilka dni temu gruchnęła wiadomość, że piłkarz Wisły zmienia zdanie i wyraża chęć występowania w kadrze Smudy. Najwidoczniej żyjemy w podłych czasach, kiedy nawet stanowcze deklaracje słowne nie mają żadnej wartości. Jakie są bowiem prawdziwe intencje Meliksona ? Co spowodowało tak nagłą zmianę ? Czy kieruje się on jedynie możliwością wypromowania własnego nazwiska w trakcie turnieju ? Ostatnie wydarzenia i ciągłe niezdecydowanie Izraelczyka uzmysławiają nam jedno. Wszyscy, zarówno futbolista, jego menadżer, prezes Lato oraz selekcjoner kierują się własnymi interesami. Koszulka reprezentacji stała się niezwykłym produktem, przynoszącym możliwości i korzyści nie tylko sportowe.

Sprawa Meliksona podzieliła kraj. Przyjmuje się dwie skrajne postawy: bądź pragmatyków, którym wszystko jedno, kto gra dla drużyny narodowej, byle ta osiągała dobre wyniki bądź zatwardziałych patriotów, nie widzących w niej miejsca dla, jak to się zwykło ostatnio nazywać, „farbowanych Polaków”. Niewielu natomiast zauważyło, że cała ta łapanka obcokrajowców, którą PZPN tak się chełpi, obliczona jest na desperacką próbę zminimalizowania nieuchronnej kompromitacji na Mistrzostwach Europy. Prezesowi i innym prominentnym osobistościom zajrzał strach w oczy, gdy uzmysłowili sobie w jak parszywych, dla naszego futbolu, czasach żyją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz