niedziela, 11 września 2011

Skaza na ideale

Kiedy drużyna 11-latków Barcelony zlała niemiłosiernie zespół Legii tej samej kategorii wiekowej 7:0, to szkoleniowcy zwycięzców byli wręcz zszokowani. Jeszcze nigdy w życiu nie widzieli juniorów, tak słabo wyedukowanych pod względem piłkarskim. Nie wiadomo, czy był, to główny powód dla hiszpańskiego klubu, aby otworzyć pierwszą w Europie szkółkę akurat w Polsce, czyli w kraju futbolowo zaściankowym.

Zapewne, dla „pezetpeenowskiego” betonu to wyraźny atak na „engelowsko-piechniczkową” myśl szkoleniową. Przecież dzięki niej naród polski obfituje w pokaźną ilość talentów. To również ogromna zadra w królestwie Laty i Kręciny, a tym samym podważanie kompetencji związku piłkarskiego, w które nikt nie ma prawa wątpić.

Tymczasem, to może być niezwykła szansa dla całej polskiej piłki. Kto wie, być może za kilkanaście lat Hiszpanie wychowają nam pokolenie zdolne rywalizować z najlepszymi. Już teraz zaczął się nabór dzieciaków w wieku od 6 do 12 lat. Treningi będą się odbywały na czterech orlikach. Sama szkółka zaś będzie czerpała wzorce ze słynnej katalońskiej akademii – La Masia. W tym miejscu warto porównać ich system szkolenia, do naszego, który tylko się tak chlubnie nazywa, a tak naprawdę w ogóle nie istnieje.

Perfekcjoniści z La Masii

Patrząc na sposób kształcenia młodzików w Barcelonie, odnosi się wrażenie, że zadbano tam o każdy najmniejszy detal. Wszystko jest zaplanowane, każdy dzień, niemal każda godzina życia adepta. Całość, natomiast podporządkowana idei gry pięknej, skutecznej, z poszanowaniem sportowych reguł tej dyscypliny.

Ośrodek składa się z internatu, szkoły, 5 boisk trawiastych, 4 boisk ze sztuczną nawierzchnią, osobnych placyków dla treningu bramkarzy i zajęć indywidualnych, szatni, siłowni, hal z boiskami do koszykówki oraz piłki ręcznej (cały kompleks kosztował 68 milionów euro).

Pierwszym etapem systemu barcelońskiego jest selekcja. 25 skautów przeszukuje wszelkie boiska w poszukiwaniu talentów. Najpierw te znajdujące się w mieście oraz na jego obrzeżach, następnie w innych regionach Hiszpanii, a na końcu poza granicami państwa. Na każdym międzynarodowym turnieju juniorskim przebywają wysłannicy klubu, który ponadto podejmuje współpracę z obserwatorami zagranicznymi.

Kolejnym istotnym elementem jest taktyka. Młodzi adepci muszą podporządkować się idei gry Barcelony, której zasady wpaja się im od samego początku (najważniejsze to: błyskawiczne oddanie piłki tuż po przyjęciu, cierpliwe budowanie akcji od własnego pola karnego, nauka stosowania pressingu, poruszania się po boisku). Treningu taktycznego uczą się od 8 roku życia. Często można spotkać treningi, na których ćwiczy się tylko jeden rodzaj podań. Nie mniej ważne jest ustawienie. Najmłodsi zaczynają grać w 7-osobowych zespołach w systemie 1-3-2-1, który w następnych latach modyfikowany jest w 1-4-3-3. Charakterystyczne jest także to, że trenują wyłącznie z piłkami, rozwijają przede wszystkim technikę, ćwiczą drybling, pojedynki jeden na jeden. Na zajęciach więcej jest zabawy niż rywalizacji oraz pogoni za zwycięstwami (na to przyjdzie jeszcze czas).

W ośrodku jest dwanaście grup juniorskich i już te najmłodsze mają osobnego lekarza, fizjoterapeutę oraz kierownika. Trenują 3 razy, zaś grupy nieco starsze 4 razy, a najstarsze 5 razy w tygodniu po 90 minut (nacisk kładzie się na jakość, intensywność treningów, a nie na ilość). Każdy z dzieciaków objęty jest 24-godzinnym programem, gdzie oprócz dokładnego harmonogramu piłkarskiego (plan szkolenia, różne schematy, detale), dba się o rozwój osobowości (nauka w szkole). Ponadto młodzianów przyporządkowuje się do boiskowych pozycji ze względu na ich predyspozycje, cechy mentalne i techniczne, a następnie uczy specyficznych zadań (taki chłopak ma oglądać zawodnika z pierwszej drużyny, którego w przyszłości być może zastąpi). Całość kontroluje Guardiola, który osobiście analizuje i obserwuje zespoły złożone od 15-latków wzwyż.

Ponura rzeczywistość

A jak wygląda szkolenie młodzieży w Polsce ? Wystarczy powiedzieć, że nie ma tu jakiegokolwiek systemu szkolenia, nie ma żadnego pomysłu oraz planu działań. Infrastruktura jest nadal w fatalnym stanie (mimo iż powstało kilka tysięcy orlików). Nadal nie ma sal gimnastycznych, czy sprzętu w postaci piłek bądź obuwia.

Popełnia się fatalne błędy w kształceniu najmłodszych adeptów, którzy męczeni są stale treningami siłowymi i kondycyjnymi, a brakuje ćwiczeń z piłkami. Jest to główny powód sukcesów młodzieżowych drużyn w międzynarodowych turniejach. Polskie ekipy potrafią wówczas ograć bez problemu bardziej renomowane, jak Milan czy Ajax, które w tym wieku kładą nacisk na rozwój techniki, a więc ustępują pod względem fizycznym (jest to przykład, że motorykę można ukształtować w późniejszym wieku).

Kardynalne błędy popełnia się w trakcie selekcji. Prym wiodą juniorzy wysocy, silni i szybcy. Trenerzy w pierwszej kolejności zaspakajają własne ambicje, nadmiernie skupiają się na wygrywaniu za wszelką cenę i zdobywaniu trofeów, a zaniedbują rozwój młodzików. Ważną rolę odgrywają rodzice, którzy chcą mieć ingerencję w decyzje trenerskie. Prowadzi to do wytworzenia niepotrzebnej presji, rywalizacji i tym samym zabijania zapału początkującego gracza. Nie bez znaczenia jest również wszechobecna komputeryzacja. Gra w piłkę przestaje być modna, młodzież coraz bardziej ogranicza sportową aktywność.

Kiedy natomiast naprawdę utalentowany piłkarz wkracza w dorosły futbol, to gubi się w świecie zdominowanym przez pieniądz, korupcję czy inne używki. W polskich realiach bardzo często występuje pojęcie „niespełnionego talentu” (wystarczy wymienić złotą jedenastkę Mistrzostw Europy do lat 18 z 2001 roku, z której żaden futbolista nie spełnił oczekiwań). Przyczyn należy doszukiwać się także w małych ambicjach zawodników, którzy na ogół zadawalają się pierwszą – już i tak ogromną – pensją. Chcą wyłącznie dostatniego i spokojnego życia. Dawne aspiracje zostają zniszczone przez nazbyt ładną i prostą rzeczywistość. Nie bez winy są kluby, które nie stawiają na młodych graczy, a temat szkółek jest tematem chętnie pomijanym.

Futbolowy świat w krzywym zwierciadle

Różnice między szkołą hiszpańską, czy jakąkolwiek Zachodnią, a polską są nad wyraz widoczne, ale w PZPN-ie nikt sobie tym nie zawraca głowy. Co więcej, wszyscy w związku piłkarskim są przeświadczeni o progresie polskiej piłki młodzieżowej. Tworzą urojoną rzeczywistość i nie dostrzegają zupełnie głównych problemów. Wylęgarnia barcelońska w Warszawie będzie zatem skazą na (anty)ideale, wykreowanym przez tęgie głowy PZPN-u. Akademia ta jest zarazem jedyną szansą na lepsze jutro dla naszego futbolu. Szkoda, że tak maleńką oraz stworzoną przez obcokrajowców, których troska o polską piłkę, zdaje się być większa niż wszystkich wspaniałomyślnych działaczów razem wziętych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz