piątek, 27 maja 2011

Zdecydują niuanse

Wedle fanów futbolu czy piłkarskich ekspertów to Barcelona jest bezsprzecznym faworytem jutrzejszego finału Ligi Mistrzów, rozgrywanego na Wembley. Każdy wymienia atuty hiszpańskiego klubu, chwaląc i wielbiąc jego nieograniczoną potęgę gry ofensywnej, zapominając, że to Manchester United posiada najlepiej zorganizowaną defensywę w obecnej edycji pucharu – tylko 4 stracone bramki. Tym bardziej aż dziw bierze, że przy tak wyrównanych zespołach (mają swoje problemy, przedfinałowe bolączki, jak i wielką ilość atrybutów, mogących w każdej chwili przesądzić o wygranej), słyszymy tak jednoznaczne opinie. Wszyscy zapominają, że finały rządzą się swoimi prawami, a o ewentualnym triumfie decydują najmniejsze detale, szczegóły taktyczne, dyspozycja dnia, indywidualne akcje zawodników, a nawet nieprzewidywalne i często niefortunne zdarzenia (pamiętny rzut karny wykonywany przez Terry’ego w finale z 2008 roku).

Czy warto zatem aprobować wszelkie przedmeczowe osądy, faworyzujące kataloński klub i nastawić się na jednostronne widowisko ? Czy może lepiej odrzucić takie dywagacje, oddać atmosferze niezwykłości towarzyszącej finałom Ligi Mistrzów, delektując się każdym przejawem nieprzewidywalności, który tak w futbolu kochamy i oczekiwać, spotkania pełnego dramatyzmu, zażartej walki, posmakować taktycznych niuansów, a może nawet zachwycić się najmniejszym nieobliczalnym drobiazgiem, który zadecyduje o zwycięstwie ?

Jak pokonać Barcelonę ?

To najbardziej frapujące i zarazem trudne pytanie współczesnego futbolu ostatnich kilku lat. Aby pokonać, niemal idealną katalońską maszynę trzeba spełnić kilka warunków, z których każdy musi zaistnieć w stopniu możliwie najdoskonalszym. Co ciekawe, Manchester wyśmienicie wpisuje się we wszystkie warunki, jakie należy spełnić, aby przeciwstawić się rywalowi. Posiada zespół cech tak potrzebnych do osiągnięcia zwycięstwa.

Pierwszy warunek, który może zabrzmieć niczym truizm, jest najbardziej oczywistym i jednocześnie ciężkim do zrealizowania. Każdy z piłkarzy angielskiego klubu musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, grać pewnie i od samego początku wierzyć w możliwość pokonania przeciwnika.

Drugi, to zniwelowanie atutów drużyny Guardioli w stopniu możliwe największym, przy jednoczesnym wykorzystaniu własnych. Swojej szansy "Czerwone Diabły" powinny zatem upatrywać w defensywnej grze nastawionej na kontrataki. Nie oszukujmy się, grając z hiszpańskim zespołem w sposób ofensywny, narazić się można jedynie na srogi wymiar kary i utratę kilku baramek. Barcelona obecnie niszczy każdy klub na ziemi pod względem potencjału ofensywnego. Dlatego tak ważne jest, żeby nie pozostawić zbyt dużej swobody takim graczom jak Messi, Villa, Xavi czy Iniesta. To z kolei wymusza grę defensywną, która powinna być ich dużym atutem, w ostatnich latach nie było chyba drużyny lepiej zorganizowanej w obronie niż ta Fergusona. Jedynym mankamentem pozostaje dyspozycja Rafaela, który nigdy w swojej karierze nie grał jeszcze o tak dużą stawkę. Problemem może również być mała zwrotność środkowych obrońców, Ferdinada i Vidicia, co będą chcieli z pewnością wykorzystać atakujący przeciwnika, kochający grę na małej przestrzeni, na jeden kontakt.

Równie istotne, co dobrze zorganizowana defensywa, będą szybkie kontry przeprowadzane bocznymi sektorami boiska (zupełnie przez Barcę pomijanymi, gdyż spowodowane jest to zawężeniem pola gry, wtedy łatwiej o błyskawiczne i kombinacyjne akcje), przez znakomitych skrzydłowych jak Nani, Park czy Valencia, wspomaganych dodatkowo przez Evrę bądź Giggsa (zapewne ustawionego w środku pola).

Kluczowy będzie także agresywny pressing na całym boisku przez pełne 90 minut. Atutem Man Utd jest siła fizyczna, ale także znakomite przygotowanie kondycyjne. Ferguson doskonale zdaje sobie sprawę, że tak relewantne cechy należy wykorzystać również w ofensywie. Tylko natychmiastowy odbiór piłki i równie momentalne zagrania za plecy obrońców do Rooney’a i Hernandeza, mogą stanowić realne zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Valdesa.

Skaza na ideale

Wielu zapewne jest zdania, że tegoroczny finał będzie powtórką z tego rozgrywanego w 2009 roku. Nie dostrzegają oni jednak zmian, jakie zaszły w ekipie z Katalonii. Dotyczą one przede wszystkim mentalności zawodników. Po wyniszczających pojedynkach barcelońsko-madryckich, „Blaugrana” nie jest już postrzegana jako drużyna, która wygrywa w sposób piękny i czysty. Kontrowersje po derbach Hiszpanii odbiły się szerokim echem w Europie. Pojawiło się wielu przeciwników stylu, jaki zaprezentowała, czyli częste wymuszenia fauli, a nawet udawanie, czy wywieranie silnej presji na arbitrach. Sędzia meczu finałowego może być szczególnie uczulony na takiego rodzaju sytuacje i wątpliwe jest, by ich faworyzował.

Ponadto forma piłkarzy Guardioli od kilkunastu tygodni pozostawia wiele do życzenia. Brakuje świeżości, pomysłu na grę ofensywną. Przekłada to się na małą ilość strzelanych bramek, w wielu pojedynkach męczyli się niemiłosiernie. W nienajlepszej formie znajdują się Villa oraz Pedro, a filar defensywy – Puyol - w drugiej połowie sezonu trapiony był kontuzjami.

Niebagatelny wpływ na dyspozycję podczas finału może mieć także zaburzenie rytmu meczowego. Ostatni mecz o stawkę rozegrała 3 maja z Realem. Od tamtego pojedynku ani razu nie wychodziła w najmocniejszym zestawieniu. Wydawać by się mogło, że tak długi odpoczynek może pomóc w odzyskaniu sił i nabraniu świeżości. Jednak przykłady krajów odpuszczających ostatnie mecze grupowe na Mistrzostwach Świata bądź Europy, pokazują, że Guardiola wiele ryzykuje.

Atuty hiszpańskiej drużyny, ich siłę i potencjał zna każdy. Od kilku lat prezentują piłkę opartą o te same założenia (podobnie zresztą jak rywal z Anglii), zmieniając bądź modyfikując jedynie warianty gry ofensywnej. Zatem będzie to pojedynek dwóch filozofii uprawiania piłki nożnej, ale zasadzających się na odmiennych wartościach. Ta oferowana przez kataloński „team” ukazuje futbol wybitnie ofensywny, ale również bardzo przemyślany, doskonale dobrany do charakterystyki futbolistów. Krótkie i dokładne podania, wymieniane w olbrzymich ilościach na małej przestrzeni (często ponad 800 w trakcie spotkań, z których większość jest celna), bardzo duża aktywność graczy, płynność w zmienianiu pozycji, gra kombinacyjna, często zaskakujące rozwiązania ofensywne, wielkie indywidualności, które w każdej chwili mogą przesądzić o losach spotkania – Messi, Villa, Iniesta, Xavi.

To wszystko wyćwiczone na treningach, stosowane płynnie i precyzyjnie, dodając niezwykłe umiejętności techniczne każdego z zawodników, daje mieszankę, jakiej w piłce nożnej nigdy nie było. Zaryzykować można stwierdzenie, że Barcelona wyprzedza obecną piłkarską epokę o kilka dekad. Lecz nie jest to drużyna bez skazy. Posiada pewne wady, niedociągnięcia, których nikt inny prócz Manchesteru może tak dobrze nie wykorzystać.

Możliwe składy

Manchester United: Van der Sar – Evra, Ferdinand, Vidic, Rafael – Park Ji-Sung, Giggs, Carrick, Nani – Rooney, Hernandez

FC Barcelona: Valdes – Puyol, Mascherano, Pique, Daniel Alves – Busquets, Iniesta, Xavi – Villa, Pedro, Messi

Piłkarze, na których warto zwrócić uwagę

Wayne Rooney (Manchester United) – nic nie mobilizuje największych gwiazd futbolu, jak mecze o dużą stawkę. Tym bardziej przy tak wyrównanych zespołach, jakie zagrają w finale LM, umiejętności indywidualne mogą być warte na wagę złota. Rooney posiada wszystko, aby rozstrzygnąć losy pojedynku. Szybki, silny i waleczny napastnik, o znakomitym uderzeniu. Przez cały sezon, pozostawał w cieniu, bez formy w porównaniu do poprzedniego rewelacyjnego sezonu. Dlatego ma teraz szansę na rehabilitację i pokazanie jak znakomitym jest napastnikiem.

Lionel Messi (FC Barcelona) – zawodnik, który jedną akcją może wprawić w zachwyt cały świat, o którym powiedziano już wszystko i którego grę przeanalizowano w najdrobniejszych możliwych szczegółach, a mimo to potrafi wymanewrować i zaskoczyć najlepszych specjalistów od gry defensywnej. Messi jeszcze nigdy nie strzelił bramki na angielskiej ziemi, ale dla niego nie ma żadnych ograniczeń, potrafi dokonywać niemożliwego. Czy tym razem będzie tak samo ?

Przewidywania

Mam ogromną nadzieję, że finał wynagrodzi nam słabą i nudną tegoroczną edycję Ligi Mistrzów. Pojedynki zacięte, pełne walki i dramatyzmu można policzyć na palcach jednej ręki. Jednak kiedy na boisku mamy taką mnogość wspaniałych i wybitnych graczy, to o widowisko można być spokojnym. Jestem przekonany, że nie będzie to pojedynek tak jednostronny, jak ten poprzedni, z 2009 roku. O wygranej, tak jak już wspominałem, mogą decydować niuanse, najdrobniejsze szczegóły, których mogą nawet nie przewidzieć, tak wybitni trenerzy, jak Guardiola i Ferguson. Jaki będzie zatem wynik ? To pozostaje niewiadomą. Jak mawiają, wszystko okaże się na boisku. A na wszelkie jednoznaczne osądy przymknijmy oczy i oddajmy się magii towarzyszącej zawsze wielkim piłkarskim pojedynkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz