sobota, 30 kwietnia 2011

„The Special Two”


W ostatnich dniach wszystkie oczy piłkarskich fanów zwrócone były na Madryt, gdzie w środę miał miejsce pojedynek pomiędzy Realem a Barceloną. Przez media, wszelkie blogi i fora piłkarskie przetoczyła się dyskusja nad tym, czy Pepe rzeczywiście zasługiwał na czerwoną kartkę. Kontrowersjom nie ma końca, obie strony obwiniają się nawzajem, obie czują się pokrzywdzone. Real wynikiem, tłumacząc, że Barcelonę faworyzują sędziowie i gdyby nie oni ich sukcesy byłyby o wiele mniejsze. Z kolei katalońska drużyna samymi oskarżeniami i nazbyt ostrymi reakcjami madryckiego obozu. Nie chcę w tym miejscu rozpatrywać, czy kartka była słuszna, czy nie, czy ta sytuacja zaważyła na ostatecznym wyniku rywalizacji i czy „Królewscy”, grając w jedenastu, byliby w stanie wypracować korzystny rezultat. Pojedynek przeszedł już do historii. Pojedynek, w którym brakowało najważniejszego, czyli futbolu, który prowadzony był niczym „wojna totalna” z jednej i drugiej strony, mający wyniszczyć rywala, zabić chęć do gry i zmusić do uruchomienia najgorszych instynktów zarówno na boisku, jak i poza nim.

W natłoku złych emocji, kolejnych afer i niepotrzebnych utarczek słownych, zupełnie niezauważone zostały znakomite pod względem piłkarskim pojedynki w Lidze Europejskiej. W ogóle w tym sezonie puchar ten dostarcza o wiele większych przeżyć niż bezbarwna Liga Mistrzów. Warto zwrócić szczególną uwagę na Porto. Klub prowadzony przez wschodzącą gwiazdę ławki trenerskiej – Villasa-Boasa. Wizja futbolu i rozwiązania taktyczne stosowane przez tego trenera, poraziły mnie. Portugalski zespół prezentuje futbol bezkompromisowy, nastawiony tylko na ofensywę i stanowi wspaniały kontrast między regułami oraz założeniami używanymi przez Jose Mourinho.

Andre Villas-Boas, w Portugalii określany jako „The Special Two” odbył podobną drogę trenerską, co Mourinho. Tak jak on zaczynał pracę u boku Robsona, w wieku 17 lat otrzymując pierwszą licencję trenerską. Przez 7 lat był asystentem Mourinho, odpowiadał za rozpracowywanie najbliższych rywali. W 2009 roku postanowił spróbować swych sił jako samodzielny trener. Objął Academicę Coimbra, która z 3 punktami na koncie zajmowała ostatnie miejsce w tabeli. Na koniec sezonu fani drużyny niedowierzali, zajęła ona 11 miejsce, mając 9 punktów przewagi nad strefą spadkową. Kolejnym klubem w jego karierze jest właśnie Porto, z którym w ciągu 13 miesięcy zdobył Superpuchar Portugalii, mistrzostwo i jest na najlepszej drodze, aby wywalczyć Ligę Europejską.

Portugalski zespół pod jego wodzą gra rewelacyjnie i bije wszelkie możliwe rekordy. W 51 meczach strzelili już 135 bramek, wygrali 44, zremisowali 4 i przegrali tylko 3. W lidze zdobyli rekordowe 77 punktów, wygrywając 25 meczów i remisując tylko 2. Możliwe jest nadal powtórzenie wyczynu Benfiki z sezonu 1972/1973, która wówczas nie odnotowała żadnej porażki w lidze. Villas-Boas pobił rekord Mourinho w serii meczów bez porażki we wszystkich rozgrywkach – 36, zanotował serię 15 zwycięstw z rzędu, a ponadto ustanowił rekord w ilości wygranych meczów na wyjeździe – 12 – w jednej edycji Pucharu UEFA/Ligi Europejskiej UEFA od powstania rozgrywek w sezonie 1971/72.

Jednak to tylko rekordy, statystyki, a ważniejszy i z pewnością bardziej godny zapamiętania jest styl, w jakim tego wszystkiego dokonuje Porto. Demonstruje futbol niewyobrażalnie ofensywny, atakując od pierwszej do ostatniej minuty, ale także odważny - wysoko ustawiony pressing, niemal na połowie boiska. Prezentuje imponujące przygotowanie kondycyjne, determinację, waleczność, wybieganie i nieustępliwość. Do tego wszystkiego dochodzi świetna organizacja gry, pełna agresji i zawziętości, bardzo szybkie przejście z systemu ataku do systemu obrony i na odwrót (momentalne podwajanie krycia tuż po stracie piłki oraz błyskawiczne kontry tuż po jej odbiorze). Ponadto trener zaszczepił im ogromną pewność siebie, a zespół pokazuje często konsekwencję i olbrzymi charakter, nie poddaje się po drobnych niepowodzeniach (patrz pierwsza połowa z Villarreal). Z zawodników wyróżnić należy duet napastników Hulk – Falcao, który strzelił już 61 goli we wszystkich rozgrywkach.

Mam wielką nadzieję, że po tak wspaniałym sezonie drużyna nie zostanie rozprzedana i będziemy mieli przyjemność oglądać ją w Lidze Mistrzów. Ambicje „The Special Two” sięgają na pewno wysoko, już teraz zapowiedział, że nie interesują go jak na razie inne kluby niż Porto. Będzie chciał także udowodnić, że nazywanie go kopią Jose Mourinho jest dla niego krzywdzące. Gdyż Porto pod jego wodzą dalekie jest od stosowania prymitywnych chwytów, niemających z futbolem nic wspólnego. Jego zespół prezentuje nie tylko piłkę widowiskową, ale także najczystszą w swej intencji, nastawioną tylko i wyłącznie na grę.

1 komentarz:

  1. Villas-Boas moim zdanie radzi sobie i to bardzo dobrze w Porto. Mam nadzieje że nie będzie nastawiał swoich graczy i preferował zachowanie jak Mourinho. A co do Pepe to czerwona kartka zasłużona, ale to tylko moje zdanie. I co do atkaku Hulk-Falcao to faktycznie po zakończeniu sezonu mogą być kuszeni ofertami z innych klubów i Porto bez nich nie poradzi sobie w Lidze Mistrzów.

    OdpowiedzUsuń