poniedziałek, 4 kwietnia 2011

O Serie A słów kilka


Świetne derby Włoch, akcja za akcje i wynik w dużej mierze nieoddający tego, co się na boisku działo. Pasjonujący i niezwykle dramatyczny pojedynek między Napoli a Lazio. Widowisko okraszone aż 7 bramkami, widowisko stanowiące rozkosz dla każdego piłkarskiego smakosza. Do tego dobry, dynamiczny, zacięty i pełen walki mecz Romy z Juventusem. Tak wyglądała ostatnia kolejka ligi włoskiej. Wszystko to zmusiło mnie do refleksji nad stanem i kondycją włoskiej piłki oraz jej postrzeganiem w Europie, a w szczególności w Polsce.

Według powszechnych, obiegowych opinii Serie A uchodzi za ligę najnudniejszą, najbardziej defensywną, toporną oraz brutalną. Każdy mecz jest spektaklem żenującym i stanowiącym udrękę dla każdego fana futbolu. Dodając korupcję, nagminne kupowanie spotkań, brzydkie stadiony czy wielokrotnie skandaliczne zachowanie kibiców, to obraz, jaki nam się wyłania stanowi esencję tamtejszej piłki. Czy, aby na pewno ?

Wystarczy spojrzeć na garść statystyk i już mamy jako taki ogląd sytuacji. Liga włoska pod względem bramkostrzelności nie ustępuje wiele uznanym za najsilniejsze, najpiękniejsze i po prostu najlepsze ligi: angielskiej i hiszpańskiej. Serie A to średnia 2,42 goli na mecz, z kolei Premiership to 2,77, a Primera Division 2,7. Czy zatem przerażająca różnica, aż trzech dziesiętnych decyduje o większej atrakcyjności ? Idąc takim tokiem rozumowania, za najładniejszą należy uznać Bundesligę, gdzie w meczu padają średnio 3 bramki (2,94).

Drugą sprawą jest sama definicja atrakcyjności. Na czym ona polega, czy na wspomnianych wyżej statystykach i ilości strzelanych bramek, czy na zaciętości i wyrównanej walce o tytuł mistrzowski, czy może na estetycznej i tak niezwykłej grze najlepszych, że reszta drużyn nie ma najmniejszych szans na rywalizację. Jeżeli brać pod uwagę walkę o tytuł to w tym sezonie równych nie ma sobie Serie A. Na 7 kolejek przed końcem o mistrzostwo rywalizują cztery zespoły. Przy czym Napoli i Udinese stanowią wspaniały powiew świeżości, zupełnie nową jakość, grając ofensywnie, bezkompromisowo, zawsze walcząc o trzy punkty.  Z kolei ligę hiszpańską równie dobrze można by było zredukować do dwóch drużyn. Od 6 lat wyłącznie Barcelona i Real tłuką się o prym w lidze, raz tylko dopuszczając Villarreal do 2 miejsca w sezonie 2007/2008. Natomiast liga angielska to pojedynki między trzema klubami (Manchester United, Chelsea i Arsenal). Ostatnimi czasy nieśmiało próbują do nich dołączyć Manchester City oraz Tottenham. Jednak tym, co niszczy futbol na Wyspach jest wszechobecnie panujący pieniądz. Możni szejkowie, przepych oraz szalejący rynek transferowy to rzeczy, które mogą nużyć, a nawet odtrącać.

Paradoksalnie o atrakcyjności Serie A decyduje kryzys finansowy tamtejszych zespołów. Wszystko stało się jakby normalniejsze. Wielkich firm nie stać już na wydatek rzędu kilkudziesięciu milionów na młode gwiazdy, grające w mniejszych drużynach, tj. Alexis Sanchez, Edison Cavani, Marek Hamsik czy Javier Pastore. Nie stać ich także na horrendalne pensje, a stawki dla piłkarzy stają się powoli przeciętne na tle Europy. Prowadzi to do niezwykłej wręcz różnorodności. Każdy z lepszych klubów ma w swoim składzie kilka brylantów, które wymagają tylko oszlifowania, aby stać się gwiazdami piłki europejskiej. Każda konfrontacja staję się więc zaciętym bojem, którego rezultat bardzo często potrafi zaskoczyć.

Nie chcę jednak tylko wychwalać ligi włoskiej, bo i tam dzieją się rzeczy niedobre. Po aferze „calciopoli” Inter sięgał pięciokrotnie po tytuł mistrzowski, nie dając szans innym zespołom. Tzw. sprawa „calciopoli 2” ciągnie się od kilkunastu miesięcy. Włosi nadal nie potrafią rozsądzić czy kary dla drużyn wymierzone w 2006 roku były adekwatne do poniesionych win. W lidze włoskiej zdarzają się pojedynki przeraźliwie nudne i ostre. Nie brakuje skandali i pomyłek sędziowskich. Wniosek jest prosty, każda liga ma swoje problemy, ma swoje blaski i cienie, każda jest specyficzna, inna i na swój sposób atrakcyjna, w każdej zdarzają się mecze lepsze, piękne i widowiskowe oraz gorsze, nudne i żenujące. Nie można wartościować żadnej z nich i porównywać tylko pod względem atrakcyjności.

Postrzeganie włoskiej ligi jako brzydkiej, ohydnej czy nudnej to doprawdy fenomen. Ludzie myślący tylko i wyłącznie w tych kategoriach, odwołują się jedynie do powszechnych, obiegowych opinii, do stereotypów. Myślenie stereotypowe to udręka obecnych czasów, tak charakterystyczna niestety dla naszego narodu. Każdy w tym kraju wie wszystko o wszystkim, jest skłonny wydawać osądy na temat drugiej osoby, wydarzenia czy rzeczy bez chwili zastanowienia, refleksji. Wystarczy, że odwoła się do panujących stereotypów, a już jest wielkim znawcą, uchodzi niemalże za specjalistę. Percypując świat tylko w kategoriach dobra i zła, uwzględniając jedynie, że coś jest białe, a coś czarne, dokonujemy prymitywnego uproszczenia i spłycenia wszelkich wartości, jakie niesie futbol. Każda liga jest inna, ma swoją specyfikę, złożoność i zbiór charakterystycznych cech, które ukształtowały się w wyniku wieloletniego rozwoju tradycji i kultury piłkarskiej właściwej dla danej nacji. Trzeba to docenić i zawsze mieć na uwadze. Idąc zaś, tokiem rozumowania odwołującym się tylko do stereotypów nazwijmy rzeczy po imieniu i powiedzmy, że Polacy to naród pijaków i złodziei, bo takie przecież są powszechne w Europie opinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz