niedziela, 6 marca 2011

Wzorowy koncept

Współczesny, przeżarty do cna kasą, futbol potrafi zaskakiwać. Zaskakiwać pozytywnie. Wystarczy spojrzeć wnikliwszym okiem na europejską piłkę klubową, a ponadto, odchodząc od dołująco-pieniężnego marazmu, nie sposób nie zauważyć, że takie drużyny jak Arsenal Londyn czy Borussia Dortmund stanowią przypływ świeżej krwi w zepsutym organizmie piłkarskim. Myśl konstruowania tychże zespołów jest swego rodzaju ewenementem i przerasta swoją szlachetnością oraz ideą czysto piłkarską konstrukcje proponowane przez szejków, możnowładców tej dyscypliny.

Główną myślą budowniczą, a zarazem najbardziej godną pochwały jest wyszukiwanie talentów, kupowanie ich za dobrą cenę, kiedy jeszcze nie zabłysną w futbolowym świecie i kształcenie na przyszłe gwiazdy. Do klubów, które ten wzorzec realizują najlepiej należą m. in. wymienione wcześniej Arsenal i Borussia, a także Porto, Ajax czy Olympique Lyon. Analizując ich obecne kadry można dojść do wniosku, że aby zbudować silną i konkurencyjną dla innych drużynę nie trzeba wydawać niebotycznych sum na transfery. Cała aktualna kadra Arsenalu została sprowadzona za 130 milionów euro (oczywiście proces ten trwał kilka lat). Jeszcze lepiej sytuacja wygląda w Borussi Dortmund, gdzie wszyscy zawodnicy pierwszego zespołu kosztowali około 37 milionów.

Przyczyną takiej „zdrowej” oszczędności jest przede wszystkim odwaga w stawianiu na młodzież. Średnia wieku piłkarzy angielskiej drużyny wynosi około 25 lat, bardzo podobnie jest w niemieckiej – średnia 24,1. Lyon to średnia 23,9; zaś Porto 24,8 oraz Ajax 24,1. Ich siłą jest stawianie na wychowanków. Jednak w tym miejscu wyjaśnienia wymaga sama definicja wychowanka proponowana przez UEFA. W myśl tej definicji wychowankiem jest gracz, który między 15 a 21 rokiem życia spędził w zespole 3 sezony z rzędu. Można się spierać, co do samej definicji (która musi uwzględniać postępującą globalizację futbolu), ale faktem jest, że wyżej wspomniane kluby opierają się przede wszystkim na kształceniu młodych adeptów i odważnym wprowadzaniu tych najlepszych do pierwszej jedenastki. Za wzór można postawić Arsenal oraz Ajax, które w ciągu ostatnich kilku lat wypromowały całą rzeszę nadzwyczajnych piłkarzy, zaś obecnie w angielskiej drużynie gra 11, a w holenderskiej 7 wychowanków.

Warto także zwrócić uwagę na niezwykle prężnie rozwinięty system skautingowy. Każdy z zespołów penetruje cały glob w poszukiwaniu młodych perełek, jednak znamienne jest, że największa ich ilość trafia z określonych regionów. Arsenal ze wzmożonym zainteresowaniem penetruje rynek francuski (Sagna, Clichy, Nasri, nie grający już dla londyńskiego klubu Adebayor) oraz belgijski (Eboue, czy nie grający już w Arsenalu Kolo Toure). W Anglii jedną z przyczyn takiego postępowania jest szalejący miejscowy rynek, gdzie, np. za dobrego prawego obrońcę trzeba przeznaczyć ok. 20-30 milionów euro, podczas gdy, Bacary Sagna został kupiony z Auxerre za 10 milionów.  Porto to przede wszystkim Ameryka Południowa – Hulk, Falcao, Rolando, Otamendi; Borussia, Lyon oraz Ajax zbierają wszystko, co najlepsze z rodzimego rynku (Bastos, Ederson, Lloris, Toulalan, Van Der Wiel, Sulejmani, Goetze, Subotic).

Takie zarządzanie pozwala zachować płynność finansową. Podsumowując transfery z ostatnich pięciu lat okazuje się, że Arsenal czy Porto na rynku transferowym nie tylko wydają pieniądze, ale jeszcze więcej zarabiają (Arsenal – 40 milionów na plusie, Porto – 133 mln, nieznaczny deficyt Lyonu – ok. 25 mln oraz Borussi – ok. 8 mln). Często wyszukują utalentowanych zawodników i kupują bardzo tanio, a potem sprzedają za o wiele większą sumę. Wystarczy przywołać przykłady: Adebayora (sprowadzony za 3, sprzedany za 25 milionów), Essiena (kupiony za 11, wytransferowany za ok. 30 mln) czy Luisa Suareza (kupiony za 7,5 sprzedany za 26,5 mln). Zazwyczaj odchodzącą gwiazdę, menadżerowie potrafią skutecznie zastąpić nowym, kształconym w akademii od kilku lat, zawodnikiem.

Kluby te cechuje długofalowe myślenie, w ramach, którego stale rozwijają infrastrukturę (nowoczesne stadiony, bazy treningowe) i podnoszą poziom piłkarski (prężnie działająca sieć skautingu, zaawansowane szkolenie młodzieży). Z tym wszystkim wiąże się także jednolita myśl szkoleniowa. Akademie stawiają na gruntowny rozwój młodych adeptów, których umiejętności, technika, przygotowanie kondycyjne i fizyczne stoją na coraz wyższym poziomie. Od najmłodszych lat wpaja się im wszelkie niuanse taktyczne, wszystkie sekcje grają jednolitym stylem i ustawieniem, aby rozwój młodego piłkarza był możliwie najbardziej płynny.

Jeżeli do tego wszystkiego dodać, że grają one futbol ofensywny, atrakcyjny, ładny dla oka, szybki, niezwykle zaawansowany pod względem technicznym i motorycznym to możemy z całą pewnością i stanowczością stwierdzić, że taki powinien być wzór budowania drużyny, swoisty punkt odniesienia dla innych zespołów.

Niestety takie gadanie to tylko nic nie warte mrzonki. Jak wiadomo współczesną piłką rządzą pieniądze i tylko dzięki nim można osiągnąć sukces na arenie europejskiej. Jeszcze bardziej w tym przekonaniu utwierdza fakt, że owe kluby od dobrych kilku lat nie osiągają znaczących sukcesów zarówno w europejskich pucharach jak i na własnym podwórku, w swoich ligach (może z wyjątkiem Porto i Ajaxu, gdzie rywalizacja o prym w lidze jest niewielka). Natomiast szokująco dobrze w Bundeslidze radzi sobie Borussia Dortmund, grając bezkompromisowo, zawsze walcząc o zwycięstwo. Mają młody zespół, prowadzony przez ambitnego trenera, a co najbardziej cieszy, w jej składzie coraz większą rolę odgrywają Polacy. Być może w przyszłym sezonie zaszokuje również w Lidze Mistrzów.

Obecnie piłkarski świat jest dualistyczny w swej naturze. Z jednej strony mamy  klubowe ekstremum pieniężne, gdzie liczy się tylko natychmiastowy sukces, tworzony wielomilionowymi inwestycjami, często pozbawionymi jakichkolwiek przejawów logiki. Z drugiej zaś strony istnieją kluby tworzone z rozwagą, pasją, realizujące wszystkie najważniejsze i najczystsze w swej intencji idee i normy piłkarskie, konstruowane zgodnie z myślą wykraczającą poza jeden bądź dwa sezony, a pod względem finansowym zawsze trzymające się zasady „fair play”. Miejmy nadzieję, że w przyszłych latach zwycięży ten drugi model budowania drużyn, bowiem dopóki w tej dyscyplinie działają ludzie widzący w niej coś więcej niż tylko zysk i pieniądz, dopóty możemy cieszyć się, ginącą i tak sukcesywnie niszczoną, normalnością w futbolowym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz