wtorek, 15 lutego 2011

Zdjąć „portugalską klątwę”


Można mówić, że Sporting Braga to klub co najwyżej solidny. Można mówić, że nie wytrzymuje on w żadnym stopniu porównania do Manchesteru City czy Juventusu Turyn, z którymi Lech radził sobie doskonale. Można wreszcie mówić, że portugalska drużyna to klub bez większych sukcesów, który dopiero od kilku sezonów znaczy coś więcej w tamtejszej lidze. Jest tylko jeden szkopuł. Statystyki. Wielu twierdzi, że nie odgrywają one dużej roli, że wszystko weryfikuje boisko. Dużo w tym racji, ale jest coś takiego, że zespoły z pewnych krajów wyjątkowo nie leżą klubom z danego państwa. Dla polskich drużyn takim państwem, z zespołami którego sobie nie potrafimy radzić, jest Portugalia.

W dotychczasowych pojedynkach, na 14 meczów wygrywaliśmy tylko 2 razy. W 1973 roku po sromotnej porażce z Vitorią Setubal 1-6, w rewanżowym spotkaniu Zagłebie Sosnowiec zwyciężyło 1:0. Podobna sytuacja miała miejsce w 2003 roku, kiedy to w drugim pojedynku Polonia pokonała Porto 2:0 (w pierwszym przegrała 0:6). W 7 dotychczasowych konfrontacjach rodzime drużyny zawsze odpadały. Zaś bilans wyjazdowy jest wręcz przerażający: 7 meczów, 7 porażek, bramki 2-26. To wszystko sprawia, że z dużą obawą spoglądam na czwartkowe spotkanie. Oprócz tego jest jeszcze kilka aspektów działających na niekorzyść polskiego klubu.

Sytuacja Lecha

Pierwsza sprawa to złe transfery. Z Poznania do Koeln przeniósł się Peszko, zaś do Grecji został wypożyczony Tshibamba. Na ich miejsce „Kolejorz” sprowadził Bartosza Ślusarskiego, Huberta Wołąkiewicza, Rafała Murawskiego oraz Vojo Ubaparipa.

Tym co od razu najbardziej rzuca się w oczy jest osłabienie skrzydeł przy jednoczesnym braku wzmocnień na tę pozycję. Z nominalnych skrzydłowych pomocników zostali tylko Jakub Wilk i Jacek Kiełb, ewentualnie z konieczności zagrać może Siergiej Kriwiec.  Analogiczną sytuację mamy w ataku. Już w rundzie jesiennej widać było, że jedynym napastnikiem prezentującym klasę był Artjom Rudnevs. Tymczasem w trakcie zimowego okienka sprowadzono dwie niewiadome: za darmo przyszedł Ślusarski (który w tym sezonie dla Cracovii zdobył tylko 5 bramek w 15 meczach) oraz Ubaparip, ze Spartaka Subotnica, dla którego zdobył 6 bramek w 14 spotkaniach, a ogółem dla tego klubu strzelił 21 goli w 69 meczach. Wzmocnione za to zostały pozycje, które takowych nie wymagały. Po przybyciu reprezentantów Polski – Wołąkiewicza i Murawskiego – duża konkurencja panuje wśród obrońców i środkowych pomocników.

Druga sprawa to kontuzje. Sytuacja w Lechu w tej chwili wygląda „awaryjnie”. Z Bragą nie zagrają na pewno kontuzjowani: Bandrowski, Wojtkowiak i być może Injac, z kolei Murawski nie będzie mógł wystąpić, gdyż grał w pucharach z Rubinem Kazań. Zatem najgorzej wygląda sytuacja w środku pola. Trener Bakero nie będzie miał żadnego typowego defensywnego pomocnika. Do tej roli przymierzani są Marcin Kamiński i Hubert Wołąkiewicz, ewentualnie grający wcześniej na tej pozycji Djurdjevic oraz Kriwiec.

Trzecia sprawa to brak ogrania, ciągłości pojedynków, spowodowany zimową przerwą w rozgrywkach (o sytuacji i problemach polskich drużyn biorących udział w europejskich pucharach w rundzie wiosennej już pisałem - "Czy Lech wygra z zimą ?"). W trakcie obozu przygotowawczego Lech rozegrał 9 spotkań, z czego wygrał 4 (m. in. ze Steauą Bukareszt) , zremisował 3, przegrywając tylko 2 razy. Bilans całkiem niezły, ale nawet najbardziej wymagające mecze towarzyskie nie mają żadnego przełożenia na korzyści jakie przynosi nieustanna ligowa rywalizacja o punkty. Dlatego różnica między Bragą a „Kolejorzem” jest taka, że Ci pierwsi są ograni, w dobrej kondycji, w pełni sezonu, stale rywalizując o punkty. Natomiast forma, przygotowanie kondycyjne i zgranie polskiego zespołu to niewiadoma.

Portugalski średniak ?

Historia Sportingu Braga nie jest zbyt okazała i liczna w sukcesy. Wymienić należy zdobycie Pucharu Portugalii w 1966 roku oraz wicemistrzostwo z poprzedniego sezonu. Dopiero kilka lat temu zaczęła regularnie zajmować wysokie miejsca w tabeli (od 2004 roku nie spadła poniżej 5 miejsca). Twórcą fundamentów pod przyszłe sukcesy był Jesualdo Ferreira (prowadził zespół w latach 2003-2006, by potem zostać trenerem FC Porto).

Natomiast w europejskich pucharach największym sukcesem z pewnością był awans do Ligi Mistrzów w 2010 roku. Braga wyeliminowała Seville i trafiła do grupy z Arsenalem Londyn, Szachtarem Donieck i Partizanem Belgrad, w której zajęła 3 miejsce (m. in. wygrywając u siebie z Arsenalem 2:0). Oprócz tego brała dwukrotnie udział w 1/8 finału Ligi Europejskiej odpadając kolejno: w sezonie 2006/2007 z Tottenhamem Hotspur i w sezonie 2008/2009 z Werderem Brema.

Obecny sezon mimo awansu do Ligi Mistrzów, nie należy do najlepszych. Klubowi średnio wiedzie się w lidze. Zajmują dopiero 6 miejsce, zdobywając tylko 27 punktów w 18 meczach. Jakby tego było mało, zimą odeszła największa gwiazda – Matheus (transfer do Dnipro za milion euro). Zaś z Lechem nie zagra dwóch ważnych dla drużyny zawodników – pomocnik Vandinho i stoper Paulao. Mimo wszystko trzeba uważać na zespół trenera Domingosa, który prezentuje solidny poziom, waleczność oraz posiada dobrze wyszkolonych technicznie zawodników (w kadrze jest aż 12 Brazylijczyków). Warto zwrócić szczególną uwagę na Hugo Vianę (w przeszłości zawodnika Sportingu Lizbona, Newcastle oraz Valencii), a także na groźny atak: Lima - 6 bramek oraz Paulo Cesar - 5 bramek w lidze.

Możliwe składy:

Lech Poznań: Kotorowski – Kikut, Bosacki, Arboleda, Luis Henriquez – Kriwiec, Djurdjevic, Wołąkiewicz, Stilic, Wilk – Rudnevs
Nie zagrają: Wojtkowiak, Bandrowski, Injac (?), Murawski

Sporting Braga: Artur Moraes - Miguel Garcia, Kaka, Alberto Rodriguez, Silvio - Marcio Mossoro, Alan, Helder Barbosa, Hugo Viana – Lima, Paulo Cesar
Nie zagrają: Paulao, Vandinho

Przewidywania

Jeżeli Lech chce awansować do kolejnej rundy musi u siebie wygrać, najlepiej nie tracąc bramki. Bowiem jak pokazują statystyki z tego sezonu Braga to klub świetnie radzący sobie na własnym boisku, a zupełnie tracący wartość w spotkaniach wyjazdowych. Dotychczas na swoim stadionie wygrali aż 8 na 12 meczów, raz remisując i przegrywając tylko 3 razy. Natomiast na wyjazdach na 13, zwyciężyli tylko w trzech, 2 razy remisując i ulegając aż 8 razy.

Ważne też jest, aby nie zlekceważyć przeciwnika, który mimo, iż obecny sezon nie jest najlepszy w jego wykonaniu to grać w piłkę z pewnością potrafi, o czym świadczy chociażby zdobycie w zeszłym roku wicemistrzostwa, pozostawiając w pokonanym polu Porto. Z kolei w tym sezonie warto także zwrócić uwagę na domowe zwycięstwo z Arsenalem 2-0.

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z tobą w 100% też czarno widzę rewanż ale póki euforia w Polsce trwa nikt nie dostrzega szczegółów...

    http://dobrabukmacherka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń