piątek, 17 grudnia 2010

Czy Lech wygra z zimą ?


Lech Poznań poznał dzisiaj kolejnego rywala w Lidze Europejskiej. Został nim Sporting Braga. Pierwszy mecz odbędzie się w Poznaniu 17 lutego, rewanż tydzień później. Przeciwnik choć nie tak wymagający jak  Juventus Turyn czy Manchester City to z pewnością może sprawić dużo kłopotu. Nie chodzi mi bynajmniej o potencjał i siłę piłkarską portugalskiego zespołu, a raczej o pewien syndrom „przegranej wiosny”, a właściwie „przegranej zimy”.

Zimowo-wiosenny pasztet

Polskie zespoły, które w ostatnich dwudziestu latach dochodziły w pucharach do rundy rozgrywanej w lutym bądź marcu, niemal za każdym razem z takiej rywalizacji odpadały. Ostatnią drużyną, której udało się pokonać przeciwnika i awansować do kolejnej fazy była Legia Warszawa. Grająca w Pucharze Zdobywców Pucharów, pokonała 6 marca na własnym boisku Sampdorię Genua 1:0, zaś w rewanżu uzyskała „zwycięski” remis 2:2. Niestety kolejne pojedynki nie były już tak udane. W 1996 roku Legia została wyeliminowana przez Panathinaikos. Po wspaniałej jesieni i zostawieniu w pokonanym polu m. in. Blackburnu Rovers, ówczesnego mistrza Anglii, wiosną zobaczyliśmy zupełnie inny zespół. Bezbramkowy remis w stolicy, a później porażka 0:3 w Atenach przekreśliła marzenia o dalszej rundzie. Następnym klubem, któremu ta sztuka także się nie powiodła była Wisła Kraków. Analogii między warszawskim, a krakowskim  zespołem było więcej. „Biała Gwiazda” tak jak Legia pokazała wspaniały futbol jesienią, eliminując znanych przeciwników - Parmę i Schalke. Natomiast wiosną czar prysł i ponownie oglądaliśmy naszą szarą rzeczywistość. Wisła po dramatycznym pojedynku z Lazio w Rzymie (remis 3-3) poprzez błędy indywidualne zaprzepaściła szansę w Krakowie, ulegając Włochom 1-2. Sezon później byliśmy świadkami identycznej sytuacji. Tym razem to Groclin był rewelacją jesieni, pokonując Herthę Berlin  i Manchester City, by na przełomie lutego i marca odpaść z Bordeaux (porażki 0-1 i 1-4). Również i Lech nie popisał się dwa lata temu, przegrywając rywalizację po zaciętych pojedynkach z Udinese – remis 2-2 i porażka 1-2.

Wniosek z tych wszystkich pojedynków jest oczywisty - polskim drużynom zupełnie nie wiedzie się w meczach rozgrywanych na przełomie lutego i marca. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele.

Demony przeszłości

Największym problemem była i jest zimowa przerwa w rozgrywkach polskiej ligi, trwająca niemal trzy miesiące. Ostatni mecz Lech w ekstraklasie rozegrał 27 listopada, a na następny będzie musiał czekać aż do 26 lutego. Odpowiedni ciąg spotkań, czucie piłki, stabilizacja formy i dobrze zgrany zespół, to czynniki nie do przeceniania we współczesnym futbolu, i tylko drużyna będąca nieustannie w  meczowym rytmie jest zdolna rywalizować z silnymi europejskimi zespołami.

Kolejna sprawa to transfery. Każdego roku kiedy polski zespół coś w pucharach osiągał, był następnie sukcesywnie osłabiany. Odchodzili najważniejsi i najlepsi piłkarze (np. w Wiśle po niezwykle udanym sezonie 2002/2003 odeszli Kosowski i Żurawski, a dyscyplinarnie zawieszony został Kalu Uche, którego kusił Ajax Amsterdam). Mam poważne obawy, co do przyszłości niektórych zawodników „Kolejorza”. W meczach z potentatami światowej piłki wielu z nich pokazało się z  dobrej strony, co z pewnością zaobserwowały bogatsze kluby. A jak wiadomo, współcześnie piłka nożna to przede wszystkim dobry biznes.

Kolejnym aspektem budzącym obawy jest przygotowanie do meczów pod względem psychicznym. W tej chwili w Polsce panuje euforia. Lech sprawił nie lada sensację. Pewność siebie jest ważna i dobra jeżeli tylko nie eksponuje się jej w sposób nadmierny. Zawodnicy muszą zachować zimną krew, muszą grać z taką samą motywacją i wolą walki jak w dotychczasowych spotkaniach.

Co przyszłość przyniesie ?

Przeciwnikiem Lecha będzie Sporting Braga, wicemistrz Portugalii, uczestnik Ligi Mistrzów, który na własnym boisku rozprawił się z Arsenalem Londyn. Nie posiadają tak znanych zawodników jak Juventus czy Manchester City, ale bez wątpienia będzie to trudny rywal. Istotne będzie utrzymanie dotychczasowej determinacji, ale także odpowiednie przygotowanie do meczu oraz zachowanie harmonii w klubie. Na pewno przydadzą się drobne wzmocnienia, chociażby kupno dobrego napastnika, jednak istotniejsze  będzie zachowanie obecnej kadry.

Czy zatem „Kolejorza” dosięgną demony przeszłości, czy pokona zimę rozumianą przede wszystkim jako brak jakichkolwiek meczów o punkty przez blisko 3 miesiące, czy wreszcie dostaniemy jakiś smakowity kąsek czy ponownie czeka nas „zimowo-wiosenny pasztet” ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz