niedziela, 6 maja 2012

Roy Hodgson. Trener bez przeszłości


Tę historię zna każdy: na cztery miesiące przez Mistrzostwami Europy Fabio Capello zrezygnował z posady selekcjonera reprezentacji Anglii; na cztery miesiące przed Euro opuścił zespół, który kształtował od niespełna czterech lat, bo popadł w konflikt z federacją. Zwierzchnicy Włocha zawiesili w obowiązkach kapitańskich Johna Terry’ego za rasistowskie odzywki wobec Antona Ferdinanda, a ten stanowczo wstawił się za swoim zawodnikiem. Odszedł specjalista wybitny, który przez lata swojej pracy seryjnie zdobywał najróżniejsze trofea. Tak więc, powtórzmy, na cztery miesiące przed turniejem w Polsce i Ukrainie Anglia została bez szkoleniowca.

Dziś wiemy, że nowym opiekunem narodowej drużyny został Roy Hodgson. Przed nim nie lada wyzwanie. Musi ugasić pożar wzniecony przed piłkarski związek kilka miesięcy temu, zapanować nad totalnym chaosem i bałaganem organizacyjnym, a przede wszystkim rozwiązać najbardziej palące kadrę problemy. Czasu ma mniej niż niewiele, zaledwie czterdzieści dni i - jak sam podkreśla – czterdzieści nocy.    

Tymczasem jego CV nie robi wielkiego wrażenia, w trenerskim życiorysie odnajdziemy więcej spektakularnych upadków niż znaczących wzlotów. Przebogata w różnorakie doświadczenia kariera – prowadził piętnaście zespołów oraz trzy reprezentacje w ośmiu krajach - uboga jest w to, co najważniejsze, czyli sukcesy. Dlatego właśnie przez długie lata na Wyspach pozostawał szkoleniowcem anonimowym. To dlatego jego nominacja wzbudziła wściekłość mediów oraz kibiców.

Prześwietlając 36-letnią karierę Hodgsona z łatwością można dostrzec, że po trofea sięgał jedynie w Skandynawii. Tam zaczynał trenerską przygodę, tam też odniósł największy swój triumf (określił go mianem zamiany wody w wino). Ze szwedzkim Halmstad już w pierwszym roku pracy sięgnął po tytuł mistrzowski (osiągnięcie nazwane największą niespodzianką w historii tamtejszego futbolu). Z klubem, który sezon wcześniej toczył rozpaczliwy bój o utrzymanie, a w kolejnym był murowanym kandydatem do spadku.

W Szwecji ligę wygrywał jeszcze trzykrotnie - z Halmstad w 1979 oraz z Malmo w 1986 oraz 1988 roku (z nimi z kolei sensacyjnie eliminował Inter Mediolan z Pucharu Mistrzów). W Danii z FC Kopenhagą w 2001 uplasował się na czele tabeli (pierwsze mistrzostwo od ośmiu lat). Niewiele brakowało, by wprowadził Finlandię na Euro 2008 – tylko cztery punkty dzieliły drużynę od awansu.

W jego trenerskim życiorysie odnajdziemy również kilka piękniejszych chwil, m. in. finał Pucharu UEFA z Interem, siódme miejsce w Premiership i finał Ligi Europy z Fulham, czy wprowadzenie Szwajcarii na Mistrzostwa Świata w 1994 (skończyło się na 1/8 finału) oraz Mistrzostwa Europy w 1996 (Szwajcaria wówczas zajmowała szokujące trzecie miejsce w rankingu FIFA).

Na negatywnej opinii szkoleniowca w Anglii zaważyły dwa epizody. Pierwszy w Blackburn Rovers. Hodgson, klub z mistrzowskimi aspiracjami, który ledwie trzy wiosny wcześniej sięgał po tytuł najlepszej ekipy w Premiership, wpędził do strefy spadkowej. Drugi w Liverpoolu, który kierował zaledwie 191 dni, najkrócej w całej historii klubu. Wystarczyło to jednak, by wdać się w spór z działaczami, a także stać się obiektem kpin sympatyków drużyny.

Wyśmiewano przede wszystkim niektóre decyzje transferowe nowego bossa. Na lewą obronę ściągnął Paula Koncheskiego (aktualnie gra w drugoligowym Leicester City), chciał się pozbyć Lucasa Leivę, a na tę pozycję szykował Christiana Poulsena (dziś gracz Evian Thonon), za wszelką cenę próbował sprowadzić Carltona Cole’a (obecnie piłkarza drugoligowego West Ham United).

Fani szydzili z jego wypowiedzi. Gdy kupił Raula Meirelesa, przyznał publicznie, że nie wie, gdzie ma go wystawiać. Zwycięstwo z Boltonem 1:0 nazwał wielkim, potrafił pochwalić porażkę 0:2 z odwiecznym rywalem, Evertonem. Drwiono z jego złośliwego zachowania wobec dziennikarzy zadających niewygodne pytania, czy nawet z akcentu – „r” wymawia jak „w”.

Teraz przed nim wyzwanie, które zdaniem wielu po prostu go przerasta. W ciągu czterdziestu dni Hodgson nie tylko musi rozwiązać poważne problemy w kadrze, m. in. chryja Terry’ego z Rio Ferdinandem; absencja Wayna Rooney’a w pojedynkach z Francją oraz Szwecją; powierzenie opaski kapitańskiej, któremuś z zawodników. Musi również wyselekcjonować odpowiednią grupę piłkarzy, znaleźć i dobrać współpracowników, zaplanować obóz przygotowawczy oraz treningi, wymyślić skuteczną taktykę i przekonać do niej graczy, zdobyć zaufanie największych gwiazd i odpowiednio je zmotywować, przeanalizować grę przeciwników. A wszystko to, tak jak już wspominałem, w ciągu zaledwie czterdziestu dni.

Dotychczas Roy Hodgson sprawdzał się i święcił sukcesy w małych, niedocenianych klubach. Prowadząc te renomowane, będąc pod presją kibiców oraz w centrum zainteresowania mediów, gubił się i w rezultacie notorycznie przegrywał. Być może zatem obejmuje reprezentację w najodpowiedniejszym momencie. Ta bowiem po raz pierwszy od wieków nie jedzie na turniej w roli faworyta.

2 komentarze:

  1. Jak historia wskazuje gość ma wyniki w kratkę.Ja osobiście nie widzę Anglii w roli faworyta a Hodgson to nie Mourinho

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, ciężko uznać Anglię za faworyta biorąc pod uwagę fakt, że na cztery miesiące przed Euro odchodzi tak znakomity strateg, jak Capello, a zastępuje go nieobliczalny Hodgson, i to dopiero na miesiąc przed turniejem. Z drugiej strony futbol potrafi być niesamowicie zaskakujący, czego dowiodły chociażby ostatnie półfinałowe boje w LM. Myślę, że na Euro będziemy świadkami niejednej niespodzianki.
    Dzięki za komentarz

    OdpowiedzUsuń