niedziela, 4 marca 2012

Ciemność, widzę ciemność


Nazwany próbą generalną przed Euro 2012 mecz z Portugalią, próbą generalną z pewnością nie był. Pojedynek, który miał dać wiele odpowiedzi, który miał rozwiać wszelkie wątpliwości, który miał pokazać realną siłę ekipy Smudy, nie dał zbyt wielu odpowiedzi, nie rozwiał praktycznie żadnych wątpliwości, a nade wszystko nie ukazał rzeczywistych możliwości drużyny narodowej. Na 96 dni przed Mistrzostwami Europy nadal nie wiemy, czego możemy na turnieju się spodziewać i czego od reprezentacji oczekiwać. Pytanie, na co stać Polskę pozostanie aktualne do 8 czerwca, czyli do konfrontacji z Grecją.

Oglądając spotkania towarzyskie naszego zespołu można odnieść wrażenie powtarzalności w niepowtarzalności. Powtarzalny jest styl gry kadry, a raczej jego brak. Porównując pierwsze sparingi za kadencji Smudy do tego z Portugalią, nie sposób dostrzec różnic. Totalny bałagan panuje w organizacji gry i wzajemnej asekuracji. Ataki ofensywne z kolei oparte są w dużej mierze na przypadku i indywidualnych akcjach piłkarzy. Kuleje rozgrywanie stałych fragmentów gry (jeden z rzutów wolnych rozgrywanych pod „portugalskim” polem karnym, stał się doskonałą okazją do zdobycia bramki dla przeciwnika).

Niepowtarzalna za to, jest - względem pierwszych gier sparingowych - podstawowa jedenastka. Z dawnych wybrańców szkoleniowca pozostało do tej pory tylko 4-5 graczy. Proces selekcji zawodników został zakończony, lecz w tej kwestii dużo trenerowi należy zarzucić. Przede wszystkim ogromny zaciąg „obcokrajowców” z nikłymi polskimi korzeniami. Sam Smuda w niedalekiej przeszłości uparcie powtarzał, że z „farbowanych lisów” korzystać nie zamierza. Do znudzenia można wytykać także wyrzucenie z drużyny - jej do niedawna - charyzmatycznych liderów, czyli Artura Boruca oraz Michała Żewłakowa. Zasadność takich decyzji będzie budziła kontrowersje do samego turnieju.

Wszystkie zarzuty dotyczące selekcji piłkarzy da się obalić jednym zasadniczym argumentem. Selekcjoner dokonał gruntownego i rzetelnego przesiewu (wypróbował 80 futbolistów) wśród polskich, mizernych w większości, kopaczy. Musiał przebierać wśród typowych przeciętniaków, a najpoważniejsze dziury łatać zaciągiem zagranicznym. Jedno jest pewne, solidny szkielet ta reprezentacja posiada. Wojciech Szczęsny, Łukasz Piszczek, Ludovic Obraniak, Jakub Błaszczykowski oraz Robert Lewandowski w formie jakiej się obecnie znajdują, dają pewność, że na Euro nie zawiodą.

Szczęsny przez caluteńki sezon błyszczy w wypchanej zabójczymi napastnikami Premiership. Obraniak odzyskuje dawny blask w zupełnie nowym otoczeniu w Bordeaux. Niesamowitym błogosławieństwem dla „Franza” jest trio z Dortmundu. Już teraz stanowią główny motor napędowy Borussi, która mknie po drugi z rzędu tytuł. Polacy uczestniczyli w każdej bramkowej akcji ekipy Kloppa począwszy od 11 grudnia. Robert Lewandowski frunie po tytuł króla strzelców, do liderujących Mario Gomeza oraz Klaasa-Jana Hunteelara, traci jedynie dwa gole. Jakub Błaszczykowski w ostatnich siedmiu grach trafił do siatki trzykrotnie i asystował czterokrotnie. Łukasz Piszczek najprawdopodobniej ponownie zostanie uznany najlepszym prawym obrońcą Bundesligi, a dziennikarze niemieckiego magazynu „Kicker” upatrują w nim najlepszego prawego defensora globu. W obecnym sezonie dla niemieckiego zespołu strzelali razem 21 bramek i 21 razy asystowali. Jeżeli oczekujemy czegoś dobrego ze strony piłkarzy, to liczyć musimy przede wszystkim na wspominane trio z Dortmundu.

Inne pozycje albo okupują gracze skrajnie zniedołężniali (vide: lewa strona obrony) albo typowi, aczkolwiek solidni rzemieślnicy (Damien Perquis, Marcin Wasilewski, Eugen Polanski, Dariusz Dudka), czy zawodnicy obiecujący, jednak znajdujący się aktualnie bez formy (Sławomir Peszko, Adrian Mierzejewski). Niepokój budzi brak dobrych zmienników. Dla snajpera z Dortmundu zastępstwa nie mamy żadnego. Załatać dziury po Błaszczykowskim i Piszczku może by się udało, choć nie bez problemów. Strata etatowego bramkarza Arsenalu Londyn byłaby nie do powetowania.

Przez ponad dwa lata graliśmy jedynie towarzysko, podczas gdy reszta Europy tłukła się o punkty i awans na turniej. Mecz z Portugalią, który miał dać wiele odpowiedzi, okazał się towarzyski w pełnym tego słowa znaczeniu. Przeciwnik do pojedynku podszedł bardzo ulgowo. Niepewność zatem będzie panowała do ostatnich dni. Na jakiekolwiek prognozy nie ma w tej chwili najmniejszych szans. Nie pozostaje nam, więc nic innego, jak tylko krzyknąć za głównym bohaterem filmu „Seksmisja”: „Ciemność, wiedzę ciemność, ciemność widzę”.

1 komentarz:

  1. Zgadzam się w 100% Nasza kadra nie ma absolutnie żadnego stylu. Portugalczycy się nie wysilali, a naszym to pasowało. Po tym meczu słyszałem wiele opinii mówiące, że wyjdziemy z grupy na Euro. Fakt, że z drugiego miejsca. Bo podobno Rosjanie są poza naszym zasięgiem. Wg mnie Czesi są też poza zasięgiem, a z Grecją możemy powalczyć. Będzie tak jak zawsze. Wielkie nadzieje, a później wielkie rozczarowanie. Swój udział na Euro skończymy w grupie i nic nie jest już w stanie nam pomóc.

    OdpowiedzUsuń