wtorek, 12 lipca 2011

Ocalić od zapomnienia: część 8


Gdy Wacław Kuchar, niekwestionowany lider i największa gwiazda Pogoni Lwów, zbliżał się powoli do piłkarskiej emerytury, kibice patrzyli z niepokojem w przyszłość. Wręcz z przerażeniem zastanawiali się, czy po zakończeniu kariery przez tego wybitnego piłkarza, ich ukochany klub nadal będzie jednym z najsilniejszych w Polsce. Tymczasem w 1929 roku w zespole zadebiutował wielki talent – Michał Matyas – który, jak później pokazała historia, stał się liderem Lwowiaków zarówno na boisku, jak i poza nim.

Szybka kariera                      

Wprawdzie nie doprowadził ich do mistrzostwa, ale w głównej mierze to dzięki niemu lwowska drużyna nadal liczyła się w kraju, zdobywając trzykrotnie wicemistrzostwo (1932, 1933, 1935). Do Pogoni trafił już w wieku 16 lat (w 1926 z Lechii Lwów), a debiutował mając lat 19. Niemal od razu stał się podstawowym napastnikiem i do wybuchu wojny rozegrał 156 ligowych meczów, strzelając 100 bramek. W 1935 roku z 22 bramkami został królem strzelców. Był to dla niego najlepszy sezon, wówczas pięciokrotnie zdobywał hat-tricka.

Tak jak szybko zadebiutował i zdobył miejsce w Pogoni, tak równie szybko zyskał zaufanie selekcjonera Kałuży. W drużynie narodowej wystąpił po raz pierwszy w 1932 roku, zaledwie po trzech sezonach gry w klubie. W reprezentacji występował przez siedem kolejnych lat, rozgrywając 18 spotkań i strzelając 7 goli. Brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie, gdzie Polska zajęła 4 miejsce (wystąpił w pojedynku z Norwegią).

Matyas był napastnikiem kompletnym. Sprawdzał się zarówno na pozycji łącznika, jak i środkowego napastnika, czy to w roli zawodnika prowadzącego atak, czy finalizującego akcje ofensywne. Był ulubieńcem kibiców. Imponował niesamowitą techniką, stosował różnorodne zwody i sztuczki techniczne, zazwyczaj deprymując i ośmieszając obrońców. Nienagannie i swobodnie prowadził piłkę na dużej szybkości, oddawał mierzone i doskonałe pod względem technicznym strzały, potrafił dobrze uderzyć piłkę głową, a także obsłużyć kolegę z zespołu znakomitym podaniem. Jednak mnogość tricków oraz indywidualna gra prowadziła do licznych urazów i kontuzji (często był brutalnie faulowany). Gdyby nie one ten wspaniały technik z pewnością osiągnąłby jeszcze większe sukcesy i zagrał w większej ilości spotkań, zachwycając publiczność swoją maestrią.

Znakomity trener

W trakcie okupacji był najpierw graczem Neftianiku Borysław (1939-1940), a potem  Dynama Kijów (1940-1941). Po wyzwoleniu przeniósł się do Bytomia, gdzie grał w miejscowej Polonii, która miała kontynuować tradycje lwowskiego klubu. Występował tam w latach 1945-1948, rozgrywając 16 spotkań w pierwszej lidze i strzelając 7 goli.

Po zakończeniu kariery piłkarskiej został trenerem. Prowadził liczne drużyny, między innymi: Polonię Bytom, AKS Chorzów, Wisłę Kraków, Wartę Poznań, Cracovię, Stal Mielec (dwukrotnie: 1957-1958 i 1962-1963), Górnika Zabrze (1969–1970). W latach 1950-52 był selekcjonerem reprezentacji Polski (w tym na Igrzyskach Olimpijskich 1952 w Helsinkach), wspólnie z Jesionką prowadził drużynę narodową w meczu z NRD w 1954 i ponownie w 9 grach od 7 listopada 1966 do końca 1967 roku. Pracował także z kadrą B oraz zespołami młodzieżowymi.

Największe sukcesy to: wicemistrzostwo i finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków w 1951 oraz finał krajowego pucharu z Polonią Bytom w 1966. Zapamiętany jednak został przede wszystkim jako jedyny trener, który doprowadził polski klub do finału europejskich rozgrywek. W 1970 roku jego Górnik Zabrze dotarł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, gdzie przegrał 1:2 z Manchesterem City. Drużyna eliminowała po drodze Olympiakos Pireus (2:2, 5:0), Glasgow Rangers (dwukrotnie 3:1), Levski Sofia (2:3, 2:1) i w pamiętnych półfinałowych bojach – AS Romę (dwa remisy 1-1 i 2-2, dodatkowy trzeci bój również zakończony remisem 1:1, aż w końcu szczęśliwy dla Górnika rzut monetą).

Charakterny człowiek

Michał Matyas był bardzo porywczy, pewny siebie, nieraz nawet arogancki. Jego zachowanie prowadziło do licznych kontrowersyjnych sytuacji. W 1946 roku w trakcie konfrontacji Polonii Bytom z Naprzodem Janów, w pewnym momencie zażądał przerwania meczu, kwestionując profesjonalizm i pracę sędziego liniowego. Zrugał na oczach wszystkich asystenta arbitra i pokazał, jak należy prawidłowo machać chorągiewką.

Był osobą zaborczą i dominującą. W klubie młodsi zawodnicy stawali przed nim na baczność i siadali, kiedy im na to pozwolił. Pewnego razu, jeden z futbolistów, który miał bardzo dobre kontakty z dziennikarzami, czasami nawet sam pisał sprawozdania ze spotkań, zaczął publicznie się wychwalać i pisać po każdym pojedynku, że był najlepszy na boisku. Matyas oczywiście nie mógł przejść obojętnie wobec takiego zachowania. Zagroził koledze, że jeżeli ten jeszcze raz tak napisze, to będzie musiał zeżreć gazetę. Młody piłkarz nie posłuchał przestrogi i na następnym treningu, wedle świadków, groźba się spełniła.

W 1945 w trakcie derbów z Ruchem Chorzów doprowadził do dużych zamieszek wśród kibiców. Od samego początku panowała nerwowa atmosfera. Nie wytrzymując ostrej gry, Matyas w pewnym momencie spoliczkował gracza rywali Laseckiego, za co otrzymał czerwoną kartkę. Wtedy na boisko wtargnęli kibice Polonii, a jeden z nich zaczął strzelać z karabinu. Przestraszona publiczność zaczęła uciekać, mecz przerwano i dokończono w innym terminie, zaś Matyas został ukarany półroczną dyskwalifikacją.

Co by nie mówić o  piłkarzu, to był on liderem i wielkim autorytetem zarówno na boisku, jak i poza nim. Dzisiaj niestety brakuje takich zawodników. Mocnych nie tylko „w gębie”, ale również posiadających znakomite umiejętności piłkarskie.

Bibliografia
Józef Hałys, Polska Piłka Nożna, Kraków 1986, Krajowa Agencja Wydawnicza, s. 923-924.

1 komentarz:

  1. Dziś oglądałam filmy z piłkarzami ,którzy zmarli na boisku. I wierze w to ,że takie było ich przeznaczenie w końcu końców zmarli w miejscu które było ich pasją a może nawet miłością .Każda http://smierc.org boli.

    OdpowiedzUsuń