poniedziałek, 5 maja 2014

Liverpoolu paradoks szympansa

Wysiłku rozłożonego na 38 meczów nie marnuje się jednym spotkaniem, a marszu po tytuł nie zaprzepaszcza się niezdarnym poślizgnięciem. Jeśli jednak Liverpool po mistrzostwo nie sięgnie, to symbolem obecnego sezonu stanie się wpadka Stevena Gerrarda. Tego odrodzonego Gerrarda, któremu karierę uratował dr Steve Peters. Nazywany żartobliwie „mechanikiem mózgów”, stwierdziłby, że w tym decydującym momencie kapitan „The Reds” nie  oswoił swojego szympansa.

W listopadzie 2012 roku do miasta Beatlesów przybył nikomu nieznany, tajemniczy jegomość. Jego przybycia nie zauważył prawdopodobnie nikt. To zupełnie naturalne, ponieważ nigdy wcześniej nie zajmował się futbolem. Sukcesy święcił w bardzo odległych od piłki dyscyplinach sportu. A w swoim nowym klubie stał się tylko kolejnym klockiem w układance Brendana Rodgersa. Sam głównodowodzący skwitował wówczas, że niektórzy gracze potrzebują po prostu mentalnego „strojenia”.

Witaj w klubie

„Przywieźliśmy tu kogoś, kto jest najlepszy w swojej dziedzinie. Widzę to jako następny, niezbędny element w rozwoju zawodników i drużyny. We współczesnym futbolu aspekt psychologiczny jest równie istotny, co inne. Prowadzimy treningi, zajmujemy się taktyką, lecz często zapominamy o przygotowaniu mentalnym” – podkreślał Rodgers na łamach „The Guardian”.

Menedżer „The Reds” to zagorzały zwolennik psychologicznego podejścia do futbolu, dla którego mocny kręgosłup psychiczny oznacza nie tylko indywidualności, ale także zespół pełną gębą. Wcześniej korzystał już z pomocy psychiatrów i neurologów różnej maści, gdyż jak wielokrotnie zaznaczał - nie ma możliwości, by trener wiedział absolutnie wszystko, zawsze istnieje pewien procent niewiedzy, której mroki starają się mu rozświetlić jego współpracownicy.

Doskonale zdaje sobie sprawę, że piłka nożna już dawno przestała być dyscypliną, gdzie dwudziestu dwóch odpowiednio zorganizowanych i ustawionych chłopów walczy o wbicie futbolówki do bramki. Dzisiaj piłką kopaną oddycha się i żyje każdego dnia, ona siedzi w głowach graczy non stop i nie opuszcza ich nawet na moment. Stąd w klubie znalazł się właśnie Peters, który szuka dostępu do umysłów podopiecznych Rodgersa.

„W piłce zazwyczaj zapomina się o mentalnym przygotowaniu, ale dla mnie jest ono kluczowe w wygrywaniu. A Steve to mistrz w swoim fachu” – wyjaśniał szkoleniowiec Liverpoolu w wywiadzie z dziennikarzami „The Guardian”. „Mechanik mózgów” nie pracuje z całą ekipą, na wizyty do niego udają się jedynie ci, którzy potrzebują wsparcia. Oni sami, indywidualnie, o tym decydują. Pod jego opiekę trafili m. in. Gerrard i Suarez. I to ten pierwszy stał się najbardziej zdeklarowanym wyznawcą metod angielskiego psychiatry.

Gerrard odrodzony

Współpracuje z nim trzy lata i twierdzi, że Peters uratował mu karierę. W najtrudniejszych chwilach, gdy zmagał się z poważną kontuzją pachwiny, dużo dał mu spokój, pewność siebie i pozytywna postawa doktora. „Steve nie sprawi, że zawodnik przebiegnie szybciej sto metrów albo wykona 40-metrowe podanie dokładniej, lecz mogę zagwarantować, że jeśli gracze to kupią, to on pomoże im zrozumieć jak funkcjonuje mózg i jak radzić sobie w trudnych sytuacjach” - opisywał w „The Guardian”.

Kiedy indziej, po sparingu z Danią, ikona Liverpoolu przed kamerami głosiła: „Przeczytałem jego książkę i spotkałem się z nim w cztery oczy. Ogólnie mówiąc, dowiedziałem się wiele o umyśle: jak działa i dlaczego niekiedy myślisz w taki, a nie inny sposób, np. krzycząc na dzieci lub obwiniając o wszystko własną żonę. Jestem teraz znacznie cierpliwszy i poprawiłem się jako człowiek. On pomógł mi również w grze. Do czasu gdy go nie poznałem, nie wiedziałem, co się dzieje w mojej głowie”.

Istnieje pewien paradoks w potknięciu Gerrarda w spotkaniu z Chelsea, ponieważ zawinił ten, który przeszedł najbardziej zadziwiającą metamorfozę i najbardziej dojrzał pod okiem Petersa. Z pomocą przychodzi mu tutaj inny piłkarz, wyciągnięty z odmętów beznadziei i depresji po samobójstwie Gary’ego Speeda, Craig Bellamy, który w „The Mirror” stwierdził:  „Wszyscy jesteśmy szympansami. W trakcie meczu żyje we mnie tylko szympans. Czemu nie mogę później patrzeć na swoje występy? Bo to nie ja. Nienawidzę siebie, kiedy wykłócam się z arbitrem. Nie lubię tej strony mojej natury. We mnie zawsze siedział doktor Jekyll i pan Hyde”.

Piękny umysł

Walijczyk nie był pierwszym i ostatnim, którego ocalił Peters, choć ten dawniej miał niewiele wspólnego ze światem sportu. Przez 12 lat pracował w zakładzie dla psychicznie chorych więźniów, a w 2001 roku pomagał policji w ujęciu seryjnego mordercy z Soham, Iana Huntley’a, tworząc jego profil psychologiczny. Potem podjął niezobowiązującą pracę na pół etatu z drużyną kolarską Team Sky. Współpraca szybko wypaliła, a Anglik obecnie to prawdziwe guru wśród sportowców.

Cyklista Chris Hoy, sześciokrotny triumfator igrzysk, mówił, że bez Petersa nie byłby w stanie zdobyć tylu medali, a cyklistka Victoria Pendleton - równie spektakularne osiągnięcia, co Hoy – określiła go najważniejszą osobą w jej karierze. „Mechanik mózgów” pracował nie tylko nad ich umysłami, pomagał jeszcze m. in. w wygraniu następnych dwóch mistrzostw świata snookerzyście Ronniemu O’Sullivanowi i wspierał reprezentację w rugby, gdy ta docierała do finału Pucharu Świata w 2007 roku. Do dzisiaj współpracuje z lekkoatletami oraz kolarzami i stoi na czele zaplecza psychologicznego brytyjskich sportowców. Od marca asystuje także Royowi Hodgsonowi, który już teraz nazwał go najistotniejszym członkiem sztabu szkoleniowego.

Nie brakuje ponadto głosów pełnych przekonania, że ten niepozorny psychiatra zrewolucjonizował tamtejszy sport. Jego książka pt. „Paradoks szympansa” na Wyspach błyskawicznie stała się bestsellerem, a nowatorska i uproszczona metoda z łatwością trafia do umysłów ludzi. Jej esencję w rozmowie z reporterami „The Mirror” zaprezentował Bradley Wiggins, zwycięzca Tour de France w 2012 roku: „Musisz trzymać swojego szympansa w klatce. Twój szympans to twoja sfera uczuciowa, a w sytuacjach stresujących trzeba reagować rozsądnie, nie można dać się ponieść emocjom”.

Jak wytrenować szympansa

Zdaniem Petersa mózg składa się z trzech części: racjonalnego człowieka, emocjonalnego szympansa i magazynującego wszystko komputera. Paradoks szympansa polega na tym, że jest on w każdym z nas i może być zarówno przyjacielem, jak i wrogiem, a chodzi o to, by lepiej go kontrolować oraz wykorzystywać – od tego m. in. zależy sukces w sporcie. Dla przykładu: Luis Suarez na boisku musi przede wszystkim trzymać nerwy na wodzy, tak by mógł skupić się jedynie na grze.

To jednak raptem jedna ze składowych słowa sukces, Anglik pisze, że równie kluczowe są: wyeliminowanie strachu przed porażką, który paraliżuje i nie pozwala wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności; wyłączenie irracjonalnych lęków i uprzedzeń oraz właściwe, pozytywne nastawienie. Ostrzega ponadto, by nie stawiać sobie celów, które są poza naszym zasięgiem. „Nie możesz powiedzieć, że chcesz być najlepszy na świecie, ponieważ nie masz wpływu na przeciwników. Ale możesz powiedzieć, że pragniesz stać się najlepszy jak to tylko możliwe i opracować plan, aby to osiągnąć” – wyjaśnia w „The Guardian”.

Tego wszystkiego uczy Peters. „Mechanik mózgów” zagląda do ludzkich głów, studiuje, grzebie w nich i sprawia, że zaczynają funkcjonować prawidłowo. W wywiadzie dla „Daily Telegraph” opisuje swoje niezmiernie proste metody – najpierw rozpoznanie, na sportowców patrzy w sposób całościowy, w ich mentalnej strukturze wyszukuje rys; później naprawia ich tok myślenia, identyfikuje bariery emocjonalne i pomaga je przezwyciężyć; na koniec zaś pokazuje problemy i drogi do ich rozwiązywania, uczy kontrolowania własnych emocji oraz działania pod presją.

Rodgers i Mózg

Jeśli przyjmiemy za oczywistą oczywistość, że piłka nożna to gra błędów, to etap rozpoznania Peters ma już dawno za sobą. Wszak na łamach „The Independent” opowiadał o swoim naczelnym celu w futbolu, który określił właśnie jako zapobieganie pomyłkom na murawie: „Zawodnicy robią na boisku błędy, a potem próbują je naprawić pod wpływem emocji, co skutkuje kolejnymi wpadkami”.


Brendan Rodgers z pewnością nadał Liverpoolowi nowe szaty, skroił je na miarę mistrzowskich aspiracji, lecz do trwałości materiału swoje trzy istotne grosze dorzucił doktor Steve Peters. Bez niego „The Reds” nie byliby tą pewną siebie drużyną, bijącą niejednokrotnie zespoły teoretycznie silniejsze. Paradoks tego sezonu polega jednak na tym, że kiedy tak pieczołowicie przygotowywali się, żeby nie popełnić jakiegokolwiek nieprzemyślanego ruchu, przytrafił się on im w najważniejszym z ważnych momentów. To paradoks za którym skrywa się szympans. 

1 komentarz:

  1. Gerrard musi zadowolić się tylko z wicemistrzostwa. Zadecydował niedawny remis z Crystal Palace

    OdpowiedzUsuń