poniedziałek, 15 kwietnia 2013

W Afryce dojrzewają szybciej

Kilkanaście dni temu eksprezydent Partizanu Belgrad, Zarko Zecevic, odpalił prawdziwą medialną petardę. Stwierdził bez ogródek, że występujący w klubie za czasów jego prezesury Taribo West, kłamał na temat swojego wieku: „Przybył do nas, informując, że ma 28 lat. Potem okazało się, że ma już czterdziestkę na karku. Grał bardzo dobrze, więc nie żałowaliśmy, że mieliśmy go naszej drużynie”.

Nigeryjczyk zaprzeczył słowom Zecevica, ale nie był to jedyny niejasny incydent w trakcie jego piłkarskiej kariery. Po przygodzie z Partizanem chciał przejść do NK Rijeka. Transfer nie doszedł jednak do skutku, gdyż władze chorwackiej ekipy, zaalarmowane opinią doktorów, zerwały negocjacje. Podejrzenia klubowych lekarzy wzbudzały kolana zawodnika, które wskazywały, że jest on znacznie starszy niż podają jego dokumenty.

Przypadek Taribo Westa nie stanowi odosobnionego przypadku. Przez szmat czasu wokół reprezentacji Nigerii narosło mnóstwo pogłosek o wieku jej graczy. Według nich notorycznie oszukiwały prawdziwie posągowe postacie tamtejszego futbolu.

Nie takie tajne przez poufne

W 2010 roku po zupełnie nieudanym dla Nigerii Pucharze Narodów Afryki, w lokalnych mediach rozgorzały żarliwe dyskusje o rzeczywistym wieku liderów zespołu. Oburzeni internauci zgodnie utrzymywali, że Nwankwo Kanu nie miał wówczas 33 lat tylko 42, a Obafemi Martins zamiast widniejących w dowodzie 26, powinien mieć wpisane 32.

Jeden z trenerów nigeryjskiego pierwszoligowca oświadczył „To, co się stało w Angoli jest potwierdzeniem tego, co się działo w naszym futbolu w przeszłości, kiedy większość zawodników zaniżała swój wiek. Wielu z nich ma więcej wiosen na karku niż w dowodach tożsamości i dlatego nie potrafili oni wytrzymać tempa gry młodszych ekip”. A niedawny medyk kadry narodowej tłumaczył: „Nasi chłopcy są starzy. Płacimy ogromną cenę za fałszowanie ich wieku”.

Pierwszy skandal wokół Nigerii wybuchł w 1988 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu. Okazało się, że trzech graczy skłamało na temat swojego wieku. W konsekwencji reprezentacja została zawieszona na dwa lata.

Adokiye Amiesimaka, zwycięzca PNA w 1980 roku z Nigerią, prowadził niegdyś klub piłkarski w swojej ojczyźnie. W 2002 nabył zawodnika, który głosił, że miał wtedy 18 lat. To był Fortune Chukwudi, gwiazdor mistrzostw U-17 w 2009 roku, na którym w ogóle nie powinno go być. Jeżeli podawał faktyczny wiek siedem lat wcześniej, to na zmaganiach siedemnastolatków stuknęło mu już 25 lat.

W samej Nigerii podobnych przykładów fałszerstw moglibyśmy doszukiwać się bez końca. To, co powinno znajdować się w najciemniejszych, niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika, przykrytych kurzem tajemnicy, przygniecionych stertą różnych krętactw i zawiłości zakamarkach tamtejszego futbolu, z taką łatwością wychodzi na światło dzienne, bo proces samego oszustwa jest dziecinnie prosty.

„W Nigerii możesz wejść do każdego urzędu imigracyjnego z podrobionymi w pobliskim centrum handlowym dokumentami i w jednej chwili zmienić imię i nazwisko, datę oraz miejsce urodzenia. Wystarczy zapłacić około 10 tysięcy naira (lokalna jednostka monetarna) za paszport międzynarodowy i w przeciągu paru godzin załatwisz wszystkie formalności” – wyjaśnia miejscowy dziennikarz, George Onmonya.

To, co nawet w filmach szpiegowskich jawi się jako piekielnie żmudny, trudny i niebezpieczny zabieg, w Nigerii przypomina zwykłą opłatę rachunków za prąd. W niecały dzień można tam mieć całkiem nową tożsamość, stać się zupełnie innym człowiekiem, a w szczególności dużo młodszym człowiekiem.

Afryka oszustwem stoi

Tego typu zagrywki, choć nie wiemy czy równie łatwe, to zmora Czarnego Lądu. Nagminnie kantują wszyscy i wszyscy oszukują wszystkich dookoła. Kręcą działacze, naciągają trenerzy, łgają nauczyciele i rodzice, którzy wysyłają własne pociechy na treningi. Kłamstwa  opowiedziane kilkanaście razy, zapętlone innymi kłamstwami, przybrały tam iście gargantuiczne i absurdalne rozmiary.

Thomas Kwenaite, publicysta z RPA, wykrył, że w turnieju U-15 we Francji w 1998 roku w Republice Południowej Afryki występował student trzeciego roku inżynierii na uniwersytecie w Port Elizabeth. Ponadto, kapitanem tejże drużyny był 24-letni mężczyzna. Prywatne śledztwo żurnalisty zaprowadziło go do rodzinnego miasta gracza. Tam na własne oczy widział rzekomo oryginalny, zatwierdzony przez lokalnego doktora certyfikat urodzenia zawodnika. Zgodnie z nim piłkarz zaczął uczęszczać do szkoły w wieku dwóch lat.

Najbardziej znanym przykładem zawodnika celowo zaniżającego swój wiek jest Kameruńczyk Tobie Mimboe, który kilkakrotnie korzystał ze sfabrykowanych dokumentów. W ten sposób jego kariera wyglądała wręcz zdumiewająco, gdyż z biegiem czasu, podczas gdy zegar biologiczny tykał nieubłaganie, on – według papierów – stawał się coraz młodszy.

Prawdziwym rekordzistą stał się jednak piłkarz Demokratycznej Republiki Kongo, Chancel Mbemba Mangulu, który swego czasu posiadał cztery różne daty urodzenia. Mangulu - wedle danych z miejscowych klubów, w których przebywał - narodził się w 1988 roku. Według rejestru przeprowadzonego przez reprezentację, dla której grał w PNA w 2011 roku, przyszedł na świat 30 listopada 1991. Z kolei Anderlecht Bruksela, jego aktualny klub, zanotował datę narodzin na 8 sierpnia 1994. Tymczasem, on sam twierdził, że urodził się w 1990. Po miesiącach zawiłych procedur sąd uznał wreszcie, że Mangulu przyszedł na świat 19 lat temu.

Dowody zbrodni ?

Na Czarnym Lądzie od dawien dawna krąży kawał, który mówi, że afrykańscy gracze mają dwa rodzaje wieku – ten piłkarski i ten biologiczny, znany jedynie ich rodzinom oraz społeczności wśród, której się wychowywali. W najbiedniejszych państwach, jak Malawi, Kenia bądź Gambia praktyki podrabiania wieku są na porządku dziennym.

W 2003 roku minister sportu w Kenii rozwiązał drużynę siedemnastolatków, kiedy wyszło na jaw, że dwóch jej kadrowiczów sfałszowało swój wiek.

Młodzieżówka Gambii U-17 dwukrotnie triumfowała w mistrzostwach kontynentu, mimo iż seniorski zespół w świecie piłki kopanej nie znaczy kompletnie nic. Nigdy choćby nie otarł się o awans na mundial, a w rankingu FIFA plasuje się obecnie na 146 pozycji.

To samo możemy powiedzieć o sporej liczbie innych afrykańskich ekip, które są hegemonami piłki młodzieżowej, wypchanymi najzdolniejszymi juniorami na globie, lecz ich dokonania i niespotykany talent nastolatków nie idą w parze z wynikami w futbolu seniorskim. Krótkie kariery młodzieńców przypominają meteoryty, które wchodząc w ziemską atmosferę rozbłysną raptem na sekundę, po czym gasną ostatecznie.

W nigeryjskich reprezentacjach odnajdziemy bezlik przykładów wielce uzdolnionych graczy, którzy nie tyle nie spełniali pokładanych w nich nadziei, co w niewytłumaczalny sposób dosłownie ulatniali się z futbolowego środowiska. Jednym z bardziej znamiennych przypadków jest historia Phillipa Osondu. Najlepszy zawodnik turnieju U-17 w 1987 roku, od razu po mistrzostwach trafił do Anderlechtu Bruksela. Tam wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu. Następne sezony przynosiły wyłącznie wypożyczenia do nic nie znaczących belgijskich klubów. Świetnie zapowiadająca się kariera skończyła się, zanim na dobre się zaczęła. Osondu duże perspektywy błyskawicznie zamienił na marną przyszłość. W momencie kiedy pojawiły się plotki o jego nielegalnie obniżonym wieku, przerwał przygodę z piłką. Teraz jest podobno sprzątaczem na lotnisku w Brukseli.

Femi Opabunmi był niekwestionowaną gwiazdą młodzieżowych Mistrzostw Świata w 2001 roku, a potem trzecim najmłodszy debiutantem w dziejach mundiali (zagrał z Anglią na MŚ w Korei i Japonii). Trzy lata później występował u francuskich amatorów z FC Chamois Niortais. Ogromny talent, Macauley Chrisantus, król strzelców rozgrywek U-17 z 2007 roku, dziś nawet nie gra regularnie w drugoligowym UD Las Palmas.

Dysproporcja pomiędzy wynikami juniorów a zespołami seniorskimi rodzi kolejne wątpliwości. Osiągnięcia nigeryjskiej drużyny do lat 17 na międzynarodowych zmaganiach są tylko tego potwierdzeniem. Na mistrzostwach sześciokrotnie dofrunęła do finału i trzykrotnie w nim triumfowała. Podobnymi osiągnięciami może pochwalić się jedynie Brazylia, choć i gracze z „kraju kawy” są nieco gorsi, bo w finale pojawili się pięć razy. Tuż za nimi sytuuje się Ghana, która rozgrywki pięciokrotnie kończyła w strefie medalowej.

Gdy piłkarzom przybywa lat i centymetrów, sukcesy zadziwiająco i stopniowo nikną. Nigeryjskie reprezentacje do lat 20 mogą pochwalić się raptem dwoma wicemistrzostwami, a zespoły Ghany jednym pucharem i dwoma finałami. Na czternaście turniejów U-17 afrykańskie ekipy w dziewięciu dochodziły do finałów. Na osiemnaście mistrzostw U-20 do finału docierały już tylko pięć razy.

Walka z wiatrakami

Ukręcić łeb przestępczej hydrze postanowiła FIFA. W przeddzień turnieju U-17 w 2009 roku odbywającym się w Nigerii, zapowiedziała, że będzie szacować rzeczywisty wiek zawodników na podstawie badań nadgarstków, wykonywanych za pomocą rezonansu magnetycznego. Większość ekip podważyła ich wiarygodność i przeprowadziła je samemu. Gospodarze, wprawdzie nie ogłosili oficjalnie wyników testów, ale wyrzucili z kadry piętnastu graczy. Gambia, która parę miesięcy wcześniej sięgnęła po młodzieżowe mistrzostwo kontynentu, wykreśliła z drużyny jedenastu nastolatków.

Analizy z mistrzostw U-17 z lat 2003, 2005, 2007 wykazały, że 35% ich uczestników kłamało na temat swojego wieku.

Profesor Jiří Dvořák, szef działu lekarskiego FIFA, chwali takie działania: „Badania nadgarstków to prosta, wiarygodna, słuszna i bezinwazyjna metoda szacowania wieku młodych graczy. Możemy zidentyfikować starszych zawodników na turniejach U-17. To spore udogodnienie dla FIFA i federacji”.

Dają one pewność określenia prawidłowego wieku w 99 procentach. Jednak takie same testy są kompletnie bezskuteczne podczas kontroli 20-latków. FIFA wykryła multum nieprawidłowości przy turniejach U-17, ale przy mistrzostwach do lat 20 jest po prostu bezradna.

Za wszelką cenę

Wielu ekspertów afrykańskiej piłki wskazuje, że zwyczajne badania nie wytępią całkowicie przestępczego procederu. Przyczyn fałszowania wieku szukają we wszechobecnej nędzy materialnej mieszkańców kontynentu. Juniorskie rozgrywki, na których aż się roi od skautów, zapewniają ulotną okazję na lepsze jutro i jedyną możliwość, by wyrwać się ze szponów biedy. To szansa na szybką karierę, a kosztem sukcesu jest zwyczajne oszustwo.

Jay Jay Okocha, nie przebierając w słowach, powiedział: „Afrykańscy futboliści czują potrzebę oszukiwania, ponieważ w dzieciństwie nie posiadają takich perspektyw jak Europejczycy”.

Starania podjęte przez FIFA nie przyniosą pożądanych skutków, dopóki piłkarskie związki z Czarnego Lądu będą dawać ciche przyzwolenie na matactwa. Kuszone wizją łatwych i sowitych sportowych zysków, na młodzieżowe rozgrywki wysyłają silne zespoły, które potrafią powalczyć o końcowy triumf. Nikogo nie interesuje, że niektórzy zawodnicy znacznie przekroczyli dozwolony limit wieku. Od sprawiedliwej rywalizacji ważniejsze są medale. I federacje nie dopuszczają nikogo, kto taki stan rzeczy pragnąłby zmienić.

Kiedy Anthony Kojo Williams w 1999 roku został wybrany na prezydenta związku w Nigerii, to na stanowisku wytrwał zaledwie trzy miesiące. Zwolniono go, gdyż nie chciał podporządkować się bardziej wpływowym osobistościom nigeryjskiego futbolu. W 2010 roku w wywiadzie dla BBC World zwierzał się: „Używamy dorosłych graczy w zmaganiach nastolatków. Wiem to i dlaczego miałbym o tym nie mówić ? To prawda. My od dawna oszukujemy”.

1 komentarz:

  1. Afrykanie oszukują, żeby zostać na Starym Kontynencie. Chcesz byc dziennikarzem sportowym? Zajrzyj na nową stronę pracasport.pl

    OdpowiedzUsuń