piątek, 7 września 2012

Przyszłość będzie belgijska ?



Belgia to kraj słynący z czekolady, gofrów, piwa, komiksowego bohatera Tintina oraz detektywa serii książek kryminalnych Herkulesa Poirota. W piłkarskim świecie to państwo schowane wśród potęg, jak Holandia, Francja i Niemcy. Wkrótce jednak Belgia może wyjść z cienia sąsiadujących kolosów futbolu. W tej krainie obrodziło w nadzwyczajnie zdolnych zawodników.

Niespodziewany wysyp talentów przydarzył się trochę ponad 10-milionowemu krajowi, którego reprezentacja nie pojawiła się na wielkiej imprezie od dziesięciu lat. Belgowie ostatnimi czasy podbijają Stary Kontynent: Vincent Kompany został wybrany najlepszym graczem Premiership ubiegłego sezonu, Eden Hazard jako dziecię oczarował Francuzów i zebrał wszelkie możliwe wyróżnienia Ligue 1, Kevin Mirallas sięgnął po koronę króla strzelców w lidze greckiej, a Nicolas Lombaerts zasłużył na miano najwartościowszego obcokrajowca w rozgrywkach rosyjskich.

Belgowie najechali zwłaszcza Premier League, zalewając tamtejsze boiska piłkarskimi perełkami, które już dzisiaj rozstrzygają o losach swoich klubów. Hazard brał udział przy wszystkich dotychczasowych golach, zdobytych przez Chelsea Londyn w lidze. Kompany to kapitan Manchesteru City, mogący pochwalić się ponad 80 procentową skutecznością odbiorów. Thomas Vermaelen w pierwszych miesiącach w Arsenalu wyrósł na lidera formacji defensywnej, wytypowany następnie do jedenastki roku. Marouane Fellaini decyduje o obliczu Evertonu, gdzie nie ma piłkarza, który w ciągu sezonu przebiegłby większy dystans (209 km) oraz częściej wykonywałby podania (821) i wślizgi (87).

Futbolistów rodem z Belgii w angielskich ekipach jest teraz więcej niż Argentyńczyków i Niemców. Do Anglii trafili Jan Vertonghen oraz Mirallas. Na swoją reputację sukcesywnie pracuje Moussa Dembele (jeden z najbardziej pożądanych zawodników tegorocznego okienka transferowego). O miejsce w składach walczą Kevin De Bruyne i Dedryck Boyata. Nieco w cieniu pozostaje Romelu Lukaku, fenomen z Brukseli, który bramkarzy rodzinnych muraw straszył już jako 16-letni brzdąc. Kilkanaście miesięcy później debiutował w drużynie narodowej, zasmakował goli w Lidze Mistrzów i wygrał klasyfikację Jupiler League na najskuteczniejszego strzelca.

Kluby z Premiership wypatrując utalentowanych juniorów w pierwszej kolejności zaglądają do Belgii. Nawiązują współpracę z tamtejszymi zespołami, jak Arsenal z KSK Beveren, czy Chelsea z Racingiem Genk. „The Blues” w perspektywicznych młokosów z południowych Niderlandów zainwestowała 80 milionów euro. A na celowniku wyspiarskich ekip znaleźli się następni, m. in. Siebie Schrijvers i Dennis Praet.

Równie dobrą renomą Belgowie cieszą się w caluteńkiej Europie. Axel Witsel był niedawno bohaterem głośnego transferu do Zenitu Sankt Petersburg, opiewającego na 40 milionów. Thibout Courtois błyskawicznie wywalczył miejsce w bramce Atletico Madryt, w debiutanckim sezonie zachowując aż 22 razy czyste konto. Steven Defour, po ciężkiej kontuzji, wraca do dawnej sprawności w FC Porto. Jeszcze w barwach Standardu Liege przykuwał uwagę sławnych trenerów, w szczególności Alexa Fergusona. Gdy złamał nogę, szkocki menadżer życzył mu szybkiego powrotu do zdrowia, wyraził podziw dla jego umiejętności i obiecał obserwację dalszych postępów.

To jeszcze nie koniec. Europejskie boiska szturmują kolejne dzieciaki z państwa Beneluksu. Jordan Lukaku oraz Thorgan Hazard w dorosłym futbolu stawiają dopiero pierwsze kroki, lecz już zapracowali na opinię piłkarzy o niezwykłych zdolnościach, porównywalnych do starszych braci. Toby Alderweid z kolei został uznany najbardziej obiecującym zawodnikiem Ajaxu.

Co zadziwiające, poza półfinałem Mistrzostw Europy do lat 17 w 2007 roku, próżno szukać jakichkolwiek znaczących osiągnięć tej „złotej belgijskiej generacji” na młodzieżowych turniejach rangi mistrzowskiej. Skąd zatem w tak maleńkim regionie, tak ogromne zagęszczenie piłkarskich talentów ?

Obecne bogactwo futbolowe Belgii jest pokłosiem decyzji i działań podjętych przez tamtejsze kluby przed kilkoma laty. W niezbyt majętnej lidze drużyny, aby zachować płynność finansową musiały postawić na szkolenie młodzieży. Ich głównym źródłem utrzymania stały się dochody uzyskane ze sprzedaży nastoletnich gwiazd. Anderlecht Bruksela, Standard i Genk na rozwój akademii piłkarskich przeznaczyły duże sumy pieniędzy. W Liege za 18 mln euro wybudowano nowoczesną akademię, zawierającą pełnowymiarowe boiska trawiaste i ze sztuczną nawierzchnią, kryte sale treningowe, siłownie, sypialnie, trzydzieści pokoi hotelowych oraz 800-osobowy stadion do codziennego użytku.

Zespoły wprowadziły własną filozofię nauczania futbolowego rzemiosła. Spod ich rąk wychodzą juniorzy świadomi taktycznych zawiłości tej dyscypliny. Piłkarskie szkółki uczą adeptów, jak mają efektywnie poruszać się po murawie, czytać grę i przewidywać ruchy przeciwników. Zajęto się także wyszkoleniem trenerów oraz skautów, by ci mogli zwracać uwagę na odpowiednie elementy i wyławiać właściwych piłkarzy.

Możliwości każdego z nich ocenia się nie wcześniej niż przed 14 rokiem życia (w Anglii jest to np. 6-7 lat). Co więcej, chłopcy, którzy rozwijają się wolniej, nie są natychmiast eliminowani z systemu szkolenia, lecz otrzymują dodatkowe godziny ćwiczeń i zajęć taktycznych, gdyż jak przekonuje kierownik jednej ze szkółek: „trudno oszacować wartość juniorów w tak młodym wieku. Czasami im później zaczną treningi, tym są lepsi”.

Tamtejsza piłka nożna czerpie ponadto pełnymi garściami z napływu imigrantów. Wielkie belgijskie aglomeracje tworzą multikulturowy zlepek nacji ze wszystkich stron świata. W samej Brukseli prawie 40 procent populacji ma obce korzenie.

Nie bez znaczenia pozostaje kwestia kolonijnej przeszłość Belgii. Gdyby nie dziedzictwo afrykańskie nie byłoby w reprezentacji znacznej części jej podstawowych zawodników. Afrykański rodowód mają, m. in. Lukaku (Kongo), Fellaini (Maroko), Dembele (Mali), Chadli (Maroko) oraz Kompany (Kongo).

Wielu piłkarzy z Czarnego Lądu chętnie emigruje do Belgii, a potem rozjeżdża się po całym kontynencie. Wystarczy wspomnieć Emmanuela Eboue, Yaya Toure, Cheika Tiote, Petera Odemwingie, Josepha Yobo albo Gervinho. Tylko tam przyznawana jest futbolowa nagroda - „Ebony Shoe”- dla najlepszych graczy afrykańskiego pochodzenia, występujących w Jupiler League.

W tym wyjątkowym i wydawać, by się mogło idealnie od jakiegoś czasu funkcjonującym belgijskim futbolowym mikroświecie, pojawiła się skaza. Reprezentacja, wypchana po brzegi szatni piekielnie utalentowanymi zawodnikami, do tej pory nie zagrała na żadnym znaczącym turnieju. Kwalifikacje do mundialu 2010 i Euro 2012 kończyły się kompromitacjami. Drużyna narodowa poniosła klęskę z Hiszpanią 0:5, przegrywała z Armenią oraz Bośnią i Hercegowiną, remisowała Luksemburgiem i Azerbejdżanem.

Można powiedzieć, że to brak doświadczenia i ogrania. Odmiennego zdania jest wieloletni doktor kadry, Marc Goossens, który stwierdził: „Mentalność niektórych graczy jest opłakana. Często zachowują się niedopuszczalnie, a w takich warunkach nie da się normalnie pracować. To są pseudo-gwiazdy, postępują niczym zdziecinniałe snoby". Ktoś inny dorzucił: „Szatnię podzielono na klany. Przychodzą nowi piłkarze i gardzą wszystkimi dookoła”.

Znane są historie, kiedy zawodnicy prosili o zwolnienia lekarskie i poświadczenie kontuzji, byle tylko nie ćwiczyć, a zamiast tego imprezować; kiedy kadrowicze bez opamiętania oddawali się szaleństwom w nocnych lokalach nawet na kilka godzin przed meczami eliminacyjnymi; kiedy nie chcieli wyruszyć na trening, gdyż ich rzeczy osobiste nie były przenoszone w torbach ekskluzywnych firm.

Belgia to, jak na razie chaotyczna, wieloetniczna zbieranina niedojrzałych gwiazdorów, porozrzucanych po całej Europie. Grupa skrajnych indywidualistów, którzy nie rozumieją się nawzajem, bo na zgrupowania przyjeżdżają ludzie całkiem sobie obcy. Opuszczają kraj zazwyczaj jeszcze w chłopięcym wieku – Lukaku, Mirallas i Hazard nie mieli 18 lat – przez co piłkarsko i mentalnie zostają ukształtowani w odmiennym otoczeniu i kulturze.

Jeśli jednak w dalszym ciągu będą pokonywać przeciwności losu i problemy z taką łatwością, z jaką opanowują europejskie murawy, to przyszłość nie może być inna niż belgijska.

1 komentarz:

  1. Trochę te problemy są podobne do problemów kadry swoich sąsiadów - Holendrów. Politykę też mają podobne jeżeli chodzi o sprzedawanie piłkarzy - od lat ajax wyprzedaje wszystkie swoje talenty.
    Kompany - rzeczywiście świetny zawodnik - pamiętam go jako młodziaka, który kierował świetnie defensywą Andelechtu.

    OdpowiedzUsuń