środa, 6 sierpnia 2014

Czy roboty marzą o futbolu?

Jeden poda do drugiego, ten strzeli pięknego gola, kolejny odgwiżdże koniec spotkania, a jeszcze jeden napisze pasjonującą relację. Program komputerowy zbierze do kupy wszystkie statystyki, przetrawi i wypluje analizę meczu oraz algorytm, który pozwoli wygrać następny. Czy przyszłość futbolu należy do robotów i komputerów?

Do 2050 roku supernowoczesne maszyny mają stawić czoła piłkarzom, nieco wcześniej ustaną dyskusje na temat sędziowskich pomyłek, zawód dziennikarza sportowego odejdzie w niepamięć, a rywalizacja drużyn w Premier League już teraz przypomina technologiczny wyścig zbrojeń. Gdyby 50 lat temu Isaac Asimov swoje wizje przyszłości spisane w artykule dla „The New York Times” uzupełnił o piłkę nożną, to nie mamy pewności, czy byłyby one równie trafne. Bo już z perspektywy dwudziestoletniej to zupełnie inna dyscyplina.

Premier League jako program komputerowy

Jeszcze dekadę temu Harry Redknapp nabijał się z zatrudnionego w Southampton konsultanta Prozone, Simona Wilsona, mówiąc mu po jednym z przegranych spotkań - do którego Wilson przygotował przedmeczową odprawę - żeby następnym razem wziął swój komputer i zobaczył, czy pokona komputer rywali. Dzisiaj w lidze angielskiej nie ma ekipy, która nie korzystałby z programów Prozone albo Opta.

Co więcej, stałymi bywalcami zespołów i szatni - obecni w nich przed i po meczu - stają się analitycy. W Manchesterze City jest ich jedenastu, a najpotężniejsze kluby z Wysp inwestują w tę dziedzinę coraz pokaźniejsze sumy. Ludzie parający się statystyką, nie tylko zajmują się rozpracowywaniem przeciwników i oceną poczynań własnej drużyny, ale także wyszukiwaniem wzmocnień i mierzeniem ich potencjału oraz rozwojem młodych graczy.

Premier League zyskuje więc jeszcze jedną, alternatywną rzeczywistość. Rzeczywistość, gdzie zamiast boiska ujrzymy sektory oraz heatmapy, a zamiast zawodników liczby i wykresy. Plątaninę tysiąca najprzeróżniejszych statystyk i cyferek – podobno dziesięciominutowe ćwiczenia graczy z trzema piłkami na uzbrojonym po zęby w sensory ruchu i inne urządzenia boisku treningowym Hoffenheim daje siedem milionów jednostek informacji.  I nie dostarczają one jasnych oraz trafnych odpowiedzi. Bo to, że ktoś ma większe posiadanie, a dany zawodnik przebiegł określoną liczbę kilometrów i wykonał ileś tam podań samo w sobie mówi niewiele.

Program komputerowy kupię

„Analizy BBC lub Sky Sports, a nawet Opta bądź Prozone są znakomite jedynie dla fanów i dyskusji w pubie. Dla nas są one mało przydatne. Defensor z największą liczbą skutecznych wślizgów? To nic nie znaczy. My na przykład poszukujemy obrońców, którzy będą potrafili antycypować wydarzenia na murawie” – opowiadał na łamach magazynu Information Age Brian Prestige, szef działu analitycznego w Bolton Wanderers. Klubu, który dzięki nowemu spojrzeniu na analizy statystyczne, chce sobie utorować powrót do Premiership.

A ściślej rzecz ujmując dzięki dwóm programom: łączącym i selekcjonującym dane Alteryx oraz wizualizującym je w przystępnej formie Tableau Software. Prestige mówi, że dla nich są one jak Lionel Messi i reszta drużyny. To im podporządkowane jest wszystko – dobór taktyki, ustawienie, zadania i role zawodników, styl gry oraz sesje treningowe.

Wcześniej celem samym w sobie było dla nich jedynie gromadzenie informacji, które dostarczały Opta albo Prozone. Ktoś to później musiał przejrzeć, pogrupować i wybrać te najistotniejsze, co ciągnęło się godzinami. Alteryx robi to znacznie szybciej: „Dane z porannych ćwiczeń wrzucamy do programu i na tej podstawie szkoleniowiec decyduje, co będzie na treningu popołudniowym” -  wyjaśnia analityk Boltonu. A dzięki Tableau menedżer zespołu może przeglądać je w postaci obrazków na swoim iPadzie nawet podczas meczu.

Technologiczny wyścig zbrojeń

Nikt w tej chwili jeszcze nie wspomina o tym, że programy komputerowe mogą zastąpić trenerów i cały system skautingowy, jednak nikt dziesięć lat temu nie sądził, że statystyka szturmem wedrze się do futbolu i odciśnie na nim trwałe piętno. Nils Rudi, profesor wydziału Technologii i Zarządzania z największej prywatnej szkole biznesowej na świecie INSEAD, twierdzi: „Nie sądzę, by w przyszłości komputery zastąpiły szkoleniowców na ławkach trenerskich, lecz nie będę zaskoczony, jeśli którego dnia staną się one tak samo ważne”.

A piłka nożna coraz bardziej zmierza nie tylko ku nauce, ale także ku technologii. Zespoły wyposażone są często w gadżety rodem z komiksowych ekranizacji. Atletico Madryt testowało niedawno Google Glass. Manchester United na życzenie Luisa Van Gaala kupiło wysokiej jakości kamery pozwalające na ścisłe śledzenie piłkarzy w trakcie ćwiczeń. Manchester City podczas przedsezonowych przygotowań używał stroboskopowych okularów, pomagających ponoć w utrzymaniu koncentracji.

Kiedy rok temu trwało dochodzenie w sprawie szpiegowania i rzekomego ataku hakerskiego na bazę skautingową „The Citizens”, zawierającą dane o wszystkich obserwowanych przez nich graczach, którego miał dokonać inni angielski klub, można było wyrobić sobie mgliste wyobrażenie tego, jak przyszłość piłki nożnej będzie wyglądać. Przyszłość, której codziennością mogą stać się cyberataki, a wojny futbolowe odbywać się będą na jeszcze jednej płaszczyźnie – mającym niewiele wspólnego ze sportową rywalizacją technologicznym wyścigu zbrojeń.

Wehikuł czasu

Jaka zatem ma dokładnie być piłka nożna za kilka bądź kilkadziesiąt lat? HTC i Futurizon wydały raport „The future of football”, który mówi o inteligentnych kamerach w kształcie owadów, specjalnych tatuażach dostarczających informacji o ciśnieniu, pracy serca, odwodnieniu i wytrzymałości, butach z czujnikami pokazującymi m. in. tempo gry gracza, jego siłę, kąt uderzenia piłki i pomagającymi arbitrom w podejmowaniu decyzji odnośnie przewinień. Kibice zaś dzięki rozwiniętej technologii 3D oglądając spotkania z własnej kanapy, będą mogli poczuć się niczym na stadionie.

Z kolei Future Laboratory, firma zajmująca się przewidywaniem ogólnoświatowych trendów na rynku konsumenckim, prognozuje, że do 2023 roku zwykłych sędziów wyręczą roboty, a trenerzy będą korzystać z programów komputerowych, które w trakcie meczów podpowiedzą u jakiego piłkarza występuje większe ryzyko urazów. Komórki macierzyste i terapia genetyczna umożliwią natomiast przyspieszenie procesu rehabilitacji.

Profesorowie z Uniwersytetu Witwatersrand w RPA stworzyli program, który używając swojej sztucznej inteligencji potrafi oceniać faule i wymuszenia i dawać kartki. Zaawansowany system Prozone już wkrótce zacznie wykorzystywać inteligentne kamery, które zasugerują jaki zawodnik gra poniżej oczekiwań i wymaga zmiany. Takie kamery ponadto na podstawie analizy chodu graczy powiedzą, który z nich staje się coraz bardziej nerwowy i agresywny na murawie. W niedalekiej przyszłości na stałe w futbolu powinny zadomowić się programy szacujące przydatność zawodników, ich umiejętności i wartość – coś podobnego istnieje już w NFL czy lidze rugby w RPA.

Futbolowe science fiction

„Niektóre z tych przewidywań brzmią niczym wyjęte wprost z powieści science fiction, lecz rzeczywistość jest taka, że one pukają już do naszych drzwi” - opowiada Tom Savigar, dyrektor Future Laboratory, na łamach angielskiego czasopisma Metro. Taka opinia nie powinna dziwić tym bardziej, że już niedługo trudno będzie odróżnić to, co jest dziełem ludzkich rąk od tego, co zostało napisane przez komputerowy program.

Brzmi jak łagodniejsza wersja „Łowcy androidów”, ale wyniki badań poczynionych na Uniwersytecie w Karlstad pokazały, że studenci za bardziej wiarygodny, rzetelny, treściwszy i przyjemniejszy w odbiorze uznali artykuł spisany przez komputer, a nie przez zawodowego dziennikarza. Taki program korzysta z dostępnej bazy danych, zasobu słownictwa właściwemu określonemu tematowi oraz zasad gramatyki jak z książki kucharskiej. I takich krótkich newsów w ciągu roku umie stworzyć tysiące.

Magazyn Forbes wykorzystuje specjalną platformę komputerową do generowania automatycznych newsów. „Los Angeles Times” z kolei używa robota, który wyłapuje informacje o trzęsieniach ziemi i innych klęskach żywiołowych. W Associated Press maszyny zajmą się NFL. Niebawem może się okazać, że i relacje tekstowe ze spotkań piłkarskich będą dziełem programów komputerowych i sami się w tym nie połapiemy.

Robokalipsa

Również relacje z meczów robotów, bo te także podrygują na boisku. Od 1997 roku organizuje się im międzynarodowe mistrzostwa w piłce nożnej zwane „RoboCup” i istnieje ponadto sześć lig. Maszyny biorące udział w takich rozgrywkach nie są sterowane, komunikują się między sobą poprzez łącze wi-fi. Każdy ma sensory i oprogramowanie bazujące na sztucznej inteligencji.


Śmiałe raporty powiadają, że w nieodległej przyszłości androidy będą mogły zastępować kontuzjowanych zawodników, udzielać pomeczowych wywiadów i nawet z ludźmi rywalizować. Sporo wody musi jednak upłynąć, by do tego doszło. Ich pojedynki na razie przypominają grę trzylatków i wzbudzają raczej salwę śmiechu. Ale jeśli dekadę temu Harry Redknapp wyśmiewał to, co dzisiaj jest zwykłą codziennością, to może to z czego sobie obecnie żartujemy, za paręnaście lat wcale nie będzie takie śmieszne. Bo nie wiemy, czy roboty nie marzą już o futbolu i pokonaniu człowieka.

2 komentarze:

  1. trochę aż przerażający jest ten postęp technologiczny...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń