czwartek, 25 września 2014

Korupcja w FIFA niejedną ma twarz

Czy kontrolą finansów jakiejkolwiek firmy może zajmować się człowiek, który wcześniej dokonywał finansowych matactw? W FIFA, organizacji skorumpowanej na wskroś, najwidoczniej może. Czy w ogóle w którejkolwiek innej federacji sportowej możliwe byłoby przyznanie mistrzostw państwu, które mistrzem jest, ale w łapówkarstwie? W FIFA, olbrzymiej korporacji nastawionej wyłącznie na zysk, jest to jak najbardziej możliwe.

Tę opowieść, choć korupcyjnych wątków znaleźlibyśmy tam bezlik, należałoby zacząć od Canovera Watsona. To członek Komisji ds. audytów i legalności FIFA, aktualnie zawieszony w obowiązkach. Parę dni temu ten człowiek dbający o wiarygodność finansową FIFA został zatrzymany przez policję i oskarżony o oszustwa oraz pranie brudnych pieniędzy. I chociaż jego sprawa nie dotyczy bezpośrednio futbolu, to chyba tylko tam o prawość mogą dbać ludzie, tej prawości nie mający za grosz.

Ta afera to jednak zaledwie mała, zabłąkana chmurka na pociemniałym nieboskłonie. Burzy z piorunami należy oczekiwać gdzie indziej, w jeszcze innej korupcyjnej opowieści. FIFA jest bowiem niczym otwarta księga, w której, gdzie nie spojrzysz, tam z łatwością dostrzeżesz  przekręt i wyczujesz łapówkarski smród. A obecnie zapach szwindlu czuć w niewielkim, aczkolwiek obrzydliwie bogatym, Katarze. To przy jego wyborze na gospodarza mundialu zabrakło wspomnianej prawości.

Raport Pelikana

To ten niepozorny kraj może doprowadzić do prawdziwego trzęsienia ziemi w szeregach instytucji i zawalić cały świat Blatterowi oraz jego świcie. „The Guardian” pisał niedawno o najpoważniejszym kryzysie, jaki przydarza się właśnie FIFA od momentu jej założenia. A chodzi o raport Michaela Garcii, który ma pozbawić stanowisk kilku prominentnych oficjeli, wytaczając wobec nich najcięższe działa, czyli kryminalne zarzuty, i odebrać mistrzostwa Katarczykom.

Jego twórca przybył do tej międzynarodowej federacji w czerwcu 2012 roku i stanął na czele komórki dochodzeniowej Komisji Etyki. Badając proces wyboru organizatora mundialu 2022, otrzymał wolną rękę, mógł pytać oraz węszyć wszędzie i do woli. Na podstawie rozmów z 75 świadkami i po zapoznaniu się z prawie dwustu tysiącami stron dowodów, stworzył 350-stronicowe sprawozdanie, w którym kwestionuje ponoć decyzję o mianowaniu państwa Bliskiego Wschodu. Można napisać, że ponoć, ponieważ raport przeczytały dotychczas jedynie cztery osoby, nie trafił on nawet w ręce Blattera i z pewnością nigdy nie zostanie opublikowany, gdyż działacze jego upublicznienie zdążyli już zablokować.

Sam Garcia na jednej z konferencji wzywał organizację do większej transparentności, lecz transparentność to ona ma najwidoczniej w największym poważaniu. O całym jej pustosłowiu opowiadał podczas audycji dla australijskiej stacji radiowej ABC tamtejszy polityk, Nick Xenophon: „Kodeks Komisji Etyki przepisano na nowo i głosi teraz, że członkowie Komitetu Wykonawczego nie muszą w ogóle zwierzać się z tego, o czym z komisją rozmawiali. Transparentność i odpowiedzialność, jeśli chodzi o tę instytucję, poszła sobie w siną dal”.

O sprawozdaniu można na razie jedynie gdybać. Opierał się podobno na materiałach zebranych przez dziennikarzy „The Sunday Times”. To oni zdemaskowali nieuczciwą działalność Kataru. Według nich prowodyrem w rozdawaniu łapówek na prawo i lewo, swoistym asem pikowym w katarskiej talii, był Mohammed bin Hammam. Ten sam, który aby wygrać walkę o fotel prezydencki w FIFA, korupcyjną machinę rozkręcił do rozmiarów wręcz niemożebnych. I jak się później okazało dzięki śledztwu reporterów angielskiej gazety, on wtedy zabawę w korupcję dopiero zaczynał.

K(atar) jak korupcja

To „The Sunday Times” swoimi rewelacjami rzuciło nieco światła na ten mroczny światek, stęchły od układów i układzików, gdzie za zamkniętymi drzwiami, w kompletnej tajemnicy dokonuje się milionowych przekrętów i nielegalnych płatności, a wszystko w atmosferze wykwintnych kolacji, wzajemnego poklepywania się po plecach oraz wręczania sobie luksusowych podarków.

Przechwycone wiadomości e-mail, listy i wyciągi z kont bankowych ujawniły, że bin Hammam posiadał zupełnie osobny budżet, którym mógł rozporządzać, jak tylko chciał. Przekupstwo, szemrane interesy, imprezy, kosztowne upominki - w sumie na zapewnienie poparcia własnej ojczyźnie spożytkował przeszło 5 milionów funtów. Żurnaliści z Anglii donosili o dziesiątakach operacji pieniężnych w wysokości od 200 tysięcy wzwyż. Gotówka pofrunęła na konta co najmniej trzydziestu futbolowych federacji z Czarnego Lądu, a ich szefów Katarczyk gościł na wytwornych ucztach.

Najhojniej podobno opłacał działaczy z najdłuższym stażem, tych najbardziej wpływowych. W 2010 roku FIFA zawiesiła dwóch oficjeli z Afryki, których na przyjmowaniu łapówek przyłapano. Na tydzień przed głosowaniem około pół miliona odebrał Jack Warner, wówczas wiceprezydent, boss związku CONCACAF. Kiedy został zmuszony do odejścia, a Katar wybory wygrał, dostał od bin Hammama dodatkowe półtora miliona.

Dzisiaj wielu z tych, którzy opowiedzieli się wtedy za krajem Bliskiego Wschodu, nie ma już w szeregach organizacji. Albo składali dymisje ze względu na toczące się przeciwko nim procesy o wykroczenia finansowe, albo chcieli się jak najszybciej usunąć w cień.

Jacques Anouma z Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Issa Hayatou z Kamerunu za poparcie katarskiej kandydatury zainkasowali po 1,5 miliona dolarów. Reynald Temarii zaś, wówczas członek Komitetu Wykonawczego z ramienia Oceanii, zwierzał się dziennikarzom, że w zamian za głos otrzymał 12 milionów. Kiedy został zawieszony w obowiązkach i szykował się do rezygnacji, wkroczył bin Hammam. Za jego namową i trzystu tysięcy, które od niego dostał, postanowił ze stawianymi mu zarzutami powalczyć w sądzie. Zawieszenie udało się dzięki temu przesunąć w czasie i nie dopuścić tym samym do głosowania jego zastępcy Davida Chunga, który swój głos miał oddać na Australię.

Komitet wyborczy Kataru oczywiście zarzekał się wielokrotnie, że bin Hammam nie posiadał żadnego wpływu na ich kampanię, a był wyłącznie kimś w rodzaju mentora. Tymczasem nikt nie jest w stanie odnieść innego wrażenia jak to, że Katarczycy mistrzostwa sobie po prostu kupili. Tej rozkręcającej się korupcyjnej spirali pragną zapobiec światowi potentaci typu  Visa, Adidas, Nike czy Coca-Cola, od lat łożący na futbol ogromne sumy. Domagają się, by korupcyjne zarzuty wziąć wreszcie na serio i rozprawić się z tą sprawą raz i na zawsze.

Jak w zegarku

Obserwując jednak niemrawe podrygi FIFA w tej i wielu innych kwestiach, jak chociażby w niedawnym incydencie z zegarkami, możemy być pewni, że korupcyjny smród nad instytucją będzie się unosił jeszcze bardzo długo. Bo jeśli Komisja Etyki, stojąca na straży uczciwości, zakazuje odbierania jakichkolwiek prezentów przez działaczy, a Ci mimo wszystko prezenty ochoczo przyjęli i dopiero po trzech miesiącach obiecują, że je zwrócą, to widocznie tamtejszy kodeks etyczny jest taki, jaki chcą, by był.

Powinniśmy zresztą wiedzieć, że kodeksy to rzecz względna. Bo Michel Platini zegarka ani myśli zwracać, gdyż jego zdaniem podarunków się nie oddaje. Greg Dyke, prezydent angielskiego związku piłkarskiego, mówi o tych wartych 16 tysięcy funtów, luksusowych urządzeniach wprost ze Szwajcarii niczym o błahostce nie wartej nawet funta kłaków – w wywiadach schlebiał sobie, że na okrągło dostaje tego typu upominki. Pozostali zaś udają wielkie zdziwienie, co do ich ceny, a FIFA wyceniała je na 117 funtów za sztukę, tak by suma mieściła się w ryzach kodeksu Komisji Etyki.


Skoro już afera zegarkowa narobiła takiego zamętu, to na rozstrzygnięcie dużo poważniejszego skandalu katarskiego nie ma najmniejszych szans. Ale może w tej organizacji wszystko działa prawidłowo, tak jak w tym kosztownym szwajcarskim zegarku. Podarunki otrzymują najodpowiedniejsze osoby, łapówki zawsze wypłacane są na czas, a mundialami obdarowuje się tych, którzy zapłacą najwięcej. 

10 komentarzy:

  1. Eh niestety dzisiejsza piłka pełna jest korupcji, ciekawy artykuł! Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://pilkanoznafc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog. Ciekawe posty. Dodaję do mojej listy blogów i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. ryba psuje się od głowy, gania się kibiców za transparenty a na górze bu..el że hej

    OdpowiedzUsuń
  4. Najgłupsze jest to że Blatter startuje kolejny raz na prezydenta. ŻENADA
    ps. mój blog http://paszczaksport.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. nie ważne kto na górze i tak ta sama klita, nic się nie zmieni

    OdpowiedzUsuń
  6. co zrobić, sprawiedliwości nigdy nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  7. niestety korupcja występuję w każdej dziedzinie życia...

    OdpowiedzUsuń
  8. masakra - co się porobiło z tą piłką

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak świat, światem - przekręty zawsze były, są i będą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zobaczymy kto wygra najbliższe wybory. Byle nie był to książę Jordanii.

    OdpowiedzUsuń