wtorek, 6 sierpnia 2013

Piłkarska futurologia według Bruyninckxa

Głowa dobrze zbudowanym napastnikom od zarania dziejów służyła zwłaszcza do wbijania futbolówki do bramki przeciwnika. Głowa obrońcom od dawien dawna służyła zasadniczo do zapobiegania wbijania piłki do bramki przez atakujących. To wszystko już niedługo odejdzie zapewne do lamusa. Futbol przyszłości spod znaku Bruyninckxa to intensywne i równoczesne główkowanie podczas meczu nad schematami taktycznymi, posunięciami rywala i przemyślanymi, śmiertelnie skutecznymi posunięciami własnymi.

Johan Cruyff stwierdził niegdyś, że w piłkę gra się głową. Belgijski szkoleniowiec wziął sobie to powiedzenie mocno do serca i jest jemu wierny od przeszło dwóch dekad. Niestrudzenie i z uporem maniaka kształtuje na treningach intelekt zawodników, a o słuszności obranej przez niego drogi utwierdzają go w przekonaniu badania naukowców, m. in. z Uniwersytetu Brunel w Londynie. 

Ich zdaniem gwiazdorzy pokroju Cristiano Ronaldo czy Lionela Messiego posiadają znacznie lepiej rozwinięte zdolności umysłowe, zaprogramowane na przewidywanie wydarzeń na murawie oraz ruchów przeciwnika. Wszystko czego dokonują, dzieje się za sprawą ich mózgów. Jednym z podstawowych zamiarów Belga jest więc owo zaprogramowanie rozgryźć i wbić do łbów swoich adeptów.

Doktor Frankenstein współczesnego futbolu

Michel Bruyninckx pracuje jako dyrektor w akademii Standardu Liege. Znany z innowacyjnych metod szkolenia, nazywanych „CogiTraining”, kładzie jednakowy nacisk na neuropsychologię, co na zwykłą taktykę. W wywiadzie dla CNN tłumaczył: „Widzimy za pomocą rozumu, nie oczu”. 

Na swoim koncie ma kilka bardziej znaczących sukcesów. Spod jego ręki wyszli tak uznani w Europie gracze jak Steven Defour oraz Dries Mertens. Nowy nabytek SSC Napoli, podobno doskonale operujący obiema nogami na maksymalnej szybkości, nie krył zachwytu przed kamerami BBC Sport: „Ćwiczenia Michela dały mi dodatkowy metr boiska w głowie”.

Może ponadto pochwalić się nad wyraz dobrą skutecznością swoich treningów - 25 na 100 trenowanych pod jego okiem sportowców stało się profesjonalistami pełną gębą. Dla przykładu: w Anglii skuteczność wychowania wyczynowca wynosi 16%, a pięciuset na sześciuset młodych chłopców, w wieku 16 lat, uczęszczających na treningi klubów Premier League i Football League zaprzestanie tego w ciągu pięciu następnych sezonów.  

Mimo to w piłkarskim światku traktuje się go jeszcze trochę jako ekscentryka, trochę jako swego rodzaju outsidera, propagującego nieznane i nie zyskujące większego aplauzu techniki szkolenia. Sam zainteresowany nie przejmuje się tym, na łamach „The Blizzard” oświadczając: „Kiedy Darwin mówił o teorii ewolucji, ludzie mieli go za wariata”.

Bruyninckx nie uzyskuje należytej przychylności, bo może się on nam jawić niczym osławiony doktor Frankenstein, zaglądający do ludzkich mózgów. Reputacji i popularności Belga nie poprawiają dodatkowo jego wywody, sprowadzające tę dyscyplinę sportu do kategorii nauki ścisłej. W wywiadzie dla BBC przekonywał bowiem: „Futbol to gra kątów, która wymaga ćwiczeń na percepcję – widzenia peryferyjnego i podzielności uwagi. Podania w poprzek powodują wzrost niebezpieczeństwa utraty piłki. Jeśli drużyna stale wymienia ją pod różnymi kątami i w odpowiednim tempie, to istnieje małe prawdopodobieństwo, aby przeciwnik odzyskał futbolówkę. Wysoki rytm spowoduje, że nigdy nie wejdzie w spotkanie”. 

Trening czyni inteligenta

Gra na boso, rzekomo polepszająca czucie, zabawy w matematyczne gierki bądź wysławianie się w czterech językach w momencie przygotowań kondycyjnych - to zaledwie mały wycinek z nietypowych ćwiczeń przez niego serwowanych. Jest on wyznawcą gry zespołowej – mawia, że wszystko, co robimy, robimy wspólnie - i czystego, nakazuje zawodnikom występować bez ochraniaczy, w duchu fair play, a wślizgów zezwala używać tylko w ostateczności.

Bruyninckx podkreśla, że wyłącznie treningi odwzorowujące przebieg prawdziwych meczów mogą być efektywne. Dlatego też jego podopieczni nie skupiają się na nich na jednej czynności, lecz tak, jak w trakcie spotkania, wykonują parę rzeczy na raz. Prowadząc piłkę, mają na uwadze rozmieszczenie rywali, obserwują przemieszczanie się swoich partnerów, analizują, w które sektory boiska posłać futbolówkę i który schemat akcji ofensywnej byłby w danej chwili najużyteczniejszy, a dopełnia to dbałość o właściwy rytm, szybkość i synchronizację ruchów.

To jednak nie wszystko, na kartach „The Blizzard” Belg sugeruje, że: „Ciągle trzeba wynajdywać ćwiczenia, których gracze nie mają w zwyczaju wykonywać. Gdy dane czynności powtarzają się zbyt często, rozum przyzwyczaja się i zaczyna myśleć, że zna już odpowiedzi. Dlatego dopiero ciągłe i nowe wyzwania stawiane mózgowi, pozwalają w pełni wykorzystywać jego potencjał i odkrywać przed nim świat, którego nie znał”.

Zróżnicowanie oraz mnogość ćwiczeń - w tym samym wywiadzie chwali się, że w ciągu ostatnich pięciu lat nie przeprowadził trzech identycznych treningów - w filozofii Bruyninckxa uzupełniają tak odległe dziedziny nauki, jak biomechanika, kinezjologia czy psychologia, niezbędne jego zdaniem w holistycznym podejściu do futbolowego rzemiosła.

To nie tylko innowator w różnorodności przedziwnych ćwiczeń, ale także w użytkowaniu sprzętu treningowego. Jednym z ważniejszych elementów szkoleniowej układanki jest przyrząd zwany „SensBall” – piłka umieszczona w siatce – umożliwiający trening obu nóg w równym zakresie, do tego wszędzie i o każdej porze roku. 



Urządzenie usprawnia koordynację, zwinność, siłę i daje pewność siebie w operowaniu słabszą stopą. Tego rodzaju ćwiczenia gwarantują prawie pięćset tysięcy kopnięć futbolówki na rok. Zawodnicy Barcelony na przestrzeni sezonu dotykają piłki około stu tysięcy razy. Kiedy gracz Racing Genk i reprezentant Faris Haroun trafił pod skrzydła belgijskiego szkoleniowca, nie umiał uderzyć piłki lewą stopą. Dwa sezony później trenerzy ekipy z Genk byli pewni, że Haroun jest lewonożny od urodzenia.

Wielozadaniowa maszyna kopiąca

Bruyninckx wyznaje zasadę, że dopiero 10 tysięcy godzin przygotowań uczyni z młokosa prawdziwego zawodowca. Optymalna liczba godzin wybieganych w tygodniu to według niego dwadzieścia. A wszystko sprowadza się do jednego celu - wychowania inteligentnego gracza, któremu myślenie na murawie nie jest obce i który będzie potrafił czytać grę oraz poruszać się po boisku w zdecydowanie szybszy oraz efektywniejszy sposób od rywali. 

Belg przekonuje, że mogą oni rozwinąć się w pełni i osiągnąć maksimum swoich możliwości jedynie wtedy, gdy futbol zaczniemy postrzegać nie tylko jako grę fizyczną, ale także psychiczną. Przed kamerami BBC Sport poucza: „Musimy przestać sądzić, że futbol to jedynie kwestia fizyczności. Rozwój piłkarskich umiejętności będzie postępował tylko wtedy, kiedy zrozumiemy mentalną stronę tej dyscypliny. Kluczowymi aspektami są: gotowość poznawcza, percepcja, opanowanie czasu i przestrzeni w połączeniu z przygotowaniem technicznym oraz motorycznym”.

Cały program Bruyninckxa, z angielskiego nazywany „brain centered training”, opiera się na przeświadczeniu, że rozum człowieka może być wielokrotnie szybszy od dowolnego komputera. Głównym zadaniem jest więc wyuczenie zawodników, by w stu procentach wykorzystywali zdolności umysłu w trakcie meczów.

Nadrzędnym zamysłem zaś wykreowanie biegających i myślących jednostek, których proces przetwarzania oraz analizowania boiskowych zdarzeń byłby równie momentalny, co kopnięcie piłki. Na murawie normalni, przeciętni gracze powinni zamienić się w wielozadaniowe maszyny, przysposobione do każdych warunków gry, dyktowanych przez przenikliwych rywali.

Taktyka to za mało

Dwa lata temu akademię w Liege odwiedzili wysłannicy Stali Mielec. To, co tam ujrzeli, określili mianem czegoś z zupełnie innej planety. Poraziła ich fachowość, podejście badawcze i dbałość o szczegóły. Ciało zawodnika, rozłożone na czynniki pierwsze, nie ma tam żadnych tajemnic – zanim trafi na treningi przechodzi około trzystu badań. Bruyninckx wraz ze swoim sztabem doszedł m. in. do wniosku, że za kontuzjami mogą stać wady postawy oraz niedostateczna siła miednicy, które wpływają również na braki techniczne w używaniu gorszej nogi.

Projekt Belga robi z pewnością wrażenie i nie da się przejść na nim całkiem obojętnie. Jednak metody jego pracy nadal posiadają tyluż zwolenników, ilu przeciwników. Ci pierwsi twierdzą, że ćwiczenia dotykają najdalszej granicy kształcenia sportowców światowej klasy, przekraczają obecne ramy naukowe i rzucają wyzwanie tradycyjnym przekonaniom o nauczaniu wyczynowców. Drudzy argumentują, że jego pokrętna filozofia nie zdobywa rozgłosu i w wielu krajach wciąż jest kompletnie anonimowa. 

W istocie, opiekun szkółki Standardu rozrysowuje nam nieco futurologiczną wizję futbolu pozbawionego czegoś, co najbardziej ludzkie oraz typowe dla tej dyscypliny, czyli miejsca na błędy i pomyłki. Zapomina, że z chłopaka, któremu brakuje zwyczajnie talentu, nie da się uczynić wybitnej jednostki sportowej. Nie włoży on mu do głowy kilku neuronów lub transmiterów więcej, by ten podejmował na boisku szybsze i lepsze decyzje. Choć, z drugiej strony, jeśli treningami Bruyninckxa zainteresował się sam Jose Mourinho, to ta futurystyczna przyszłość piłki nożnej  może być bliższa niż nam się zdaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz