piątek, 10 czerwca 2011

Idzie ku lepszemu ?

Wreszcie drużyna narodowa przestała przypominać zgraję partaczy, którzy wychodzili na boisko albo z myślą o jak najszybszym zejściu do szatni, albo o ilości bramek, które stracą i z których będą musieli się potem tłumaczyć w mediach. We wczorajszym meczu było w końcu widać pomysł na grę, niezłą organizację, ale również i zawodnicy wywiązywali się zazwyczaj z zadań taktycznych. Dodając do tego waleczność i determinacje, to można powiedzieć, że reprezentacja pozostawiła pozytywne wrażenie. Znakomicie wystąpili skrzydłowi – Błaszczykowski oraz Mierzejewski - a na największe brawa zasłużył Wojciech Szczęsny, który kilkakrotnie wybawił Polskę od utraty kolejnych goli.

Mimo, iż wynikiem nie ma, co się szczycić, to korzystny obraz gry, pozwala mieć nadzieję, iż z każdym kolejnym spotkaniem drużyna Smudy będzie prezentować się lepiej. Czy nie przyniesie nam zatem ujmy na Euro ? Jak wypadnie na tak ważnym turnieju ? Ciężko ferować wyroki na podstawie meczów towarzyskich, które weryfikują prawdziwą siłę zespołu w niewielkim stopniu. Poza tym na takie dywagacje jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, gdyż pomimo postępu, nie brakuje znaczących problemów, które do czasu Mistrzostw Europy muszą zostać rozwiązane. Mam nieskrywaną nadzieję, że najbliższe konfrontacje z europejskimi potęgami, jak: Niemcy, Włochy czy Anglia, pozwolą dopracować pewne mechanizmy i wyeliminować najbardziej widoczne problemy.

Największą bolączką dla selekcjonera pozostaje środek obrony. Próbował on już wielu wariantów, m. in. z Glikiem, Sadlokiem, niechcianym już Żewłakowem, Głowackim, Jodłowcem, Wojtkowiakiem, ale żaden do końca się nie sprawdził. Panaceum na ambaras związany z wyborem odpowiedniej pary stoperów, może być naturalizacja Arboledy i Perquisa. Może, gdyż wprowadzenie dwóch graczów na tak kluczowe pozycje tuż przed Euro, jest dużym ryzykiem. Nie wiadomo, jak ci piłkarze będą między sobą współpracować, a dodając do tego kontuzjowanego Boenischa, można mieć obawy o odpowiednie zgranie formacji defensywnej.

Przygotowanie kondycyjne reprezentantów, również pozostawia wiele do życzenia. Po 20 minutach meczu z Francją, wielu zawodników nie miało już sił na tak intensywną „bieganinę”. Zatem o wysokim pressingu, który miał być stosowany (takie były założenia Smudy) nie było mowy. Wiąże się to ze stylem gry drużyny, która ma olbrzymie kłopoty z atakiem pozycyjnym, a przede wszystkim dłuższym utrzymywaniem się przy piłce. Dlatego trzeba koniecznie poprawić organizację gry tuż po odebraniu piłki bądź stracie, ponieważ tylko wtedy będziemy w stanie przeciwstawić się zespołom lepszym pod względem technicznym i wytrzymałościowym.

Ostatnie mecze pokazały, że wszystko zmierza powoli w dobrym kierunku. Drużyna rodzi się w bólach, ale jest szansa, że nie sprawi nam bólu, nie zawiedzie nas w trakcie najważniejszych konfrontacji. Spotkanie z Francją dało nadzieję i wiarę wielu malkontentom, ostrym przeciwnikom Smudy (w tym i mnie). Oby tylko reprezentacja nie nadużyła za bardzo, pojawiającego się powoli zaufania. Jak potrzebny jest spokój, wzajemne zaufanie i odrobina optymizmu czy wręcz entuzjazmu, aby osiągnąć w piłce sukces, wie każdy. Powiem więcej, są to elementy niezbędne, ażeby ukryć wszelkie mankamenty, a walory przekuć w najbardziej znaczące atuty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz