Rzeczywistość
widziana na boisku przeciętnemu zjadaczowi chleba daje garść podstawowych
informacji: liczbę goli i strzałów, kto prowadzi i przeważa, kto częściej
wymienia piłkę i inicjuje ataki. Koneserzy taktyki, menedżerowie oraz ich
asystenci odnotują nieco więcej istotnych dla gry niuansów. A co, gdyby tę
piłkarską rzeczywistość rozszerzyć i dostrzec rzeczy, jakich przecięty zjadacz
chleba, koneser czy szkoleniowiec po prostu nie ujrzą?
Od
okularów w trakcie meczu dostarczających statystyk rodem z Football Managera,
przez gogle odtwarzające w wirtualnym świecie kluczowe dla spotkania akcje, po sparaliżowanego
człowieka w egzoszkielecie, który rozpocznie mundial w Brazylii oraz nowość
wprost z MLS, zwaną „Smart Soccer”, gdzie tablety zastępią trenerskie notesy i
ołówki – być może już wkrótce futbol, jaki obecnie znamy, stanie się reliktem
przeszłości, a futbol, jakiego jeszcze nie znamy, uzbrojony po zęby w
futurystyczne gadżety, będzie zwykłą codziennością.
Google Glass prawdę Ci powie
Na
mecz Atletico Madryt z Getafe asystent Diego Simeone, Germán Burgos, wyszedł w specjalnych okularach. To
Google Glass, urządzenie przez Hiszpanów wykorzystane z myślą o piłce kopanej,
które na bieżąco podaje statystyki z meczu. Wcześniej używane przez wojsko oraz
lekarzy, podczas spotkania prezentuje podstawowe informacje: oddane strzały,
posiadanie piłki, faule, liczbę podań, ich skuteczność, pojedynki powietrzne,
odbiory, przerwane akcje i kontrataki. Pogrupowane dodatkowo w czterech
kategoriach – wiadomości ogólne, rozgrywanie futbolówki, ofensywa oraz obrona –
i aktualizowane co 30 sekund.
Gadżet
magazynuje ponadto w swej pamięci istotne dane o własnym zespole oraz
przeciwniku z wszystkich meczów w sezonie, wyciąga średnią i wyodrębnia te najważniejsze.
Urządzenie działa podobnie do smartphone’a, posiada stałe połączenie z
Internetem, nagrywa, robi zdjęcia i obsługuje się je za pomocą głosu. A
producent określa je jako okulary o rozszerzonej rzeczywistości, łączące świat
realny z tym wykreowanym przez przyrząd.
„Jeśli
myślimy o technologicznym postępie, to musimy wykonać następny krok” –
nawoływał Burgos na łamach „Süddeutsche Zeitung”. Krok do przodu zrobiła Valencia, chętnie
pretendująca do miana najnowocześniejszej drużyny globu, która jako druga w La
Liga skorzystała z Google Glass w trakcie spotkania. W sukurs „Nietoperzom”
idzie Rudi Garcia, menedżer AS Romy, udostępniając w sieci filmik nagrany dzięki
goglom prosto z ławki trenerskiej. W Niemczech z Google Glass mają korzystać
sędziowie, którzy podczas pojedynku sporne sytuacje obejrzą sobie powtórnie w
zwolnionym tempie.
Pleców
konkurencji nie chcą najwyraźniej oglądać Holendrzy, którzy w tym swoistym wyścigu
zbrojeń piłkarsko-technologicznych zapędzili się jeszcze dalej. Firma Triple IT
skonstruowała im okulary na bazie oprogramowania Oculus Rift. Wykorzystywane w czasie
treningów, dają ponoć szkoleniowcom zupełnie nowe możliwości – drobiazgowe
analizy konkretnych sytuacji na murawie, znacznie głębszy wgląd w to, jak
zawodnicy zachowują się i poruszają oraz łatwiejsza ocena ich efektywności.
Specjalna
aplikacja pozwala także przeżywać na okrągło i bez końca kluczowe akcje nawet
kilkanaście godzin po spotkaniu, kiedy emocje już dawno opadną. Gracze mogą
ponownie przyjrzeć się atakom odtworzonym w najdrobniejszych detalach w symulatorze,
spojrzeć na nie z odmiennej perspektywy, dokonać samooceny i zobaczyć inne,
lepsze warianty rozegrania.
Mundial nowinek technologicznych
Czytając
o tych wszystkich nowych technologiach, gadżetach nie tylko zalewających
piłkarski świat, ale także rozpychających się w nim łokciami, nietrudno dojść
do wniosku, że futbol porzucił epokę kamienia. Erę, gdzie trener decyzje
podejmował często według własnego widzi mi się, zawierzając największej świętości,
czyli intuicji, w którą nie miał prawa zwątpić żaden kibic. I wkracza w następną,
choć wciąż nie wiemy, jak ona ma dokładnie wyglądać. Pierwsze nieśmiałe
odpowiedzi może przynieść zbliżający się mundial w Brazylii, które już teraz
określa się mianem mundialu nowinek technologicznych.
Pierwsze
kopnięcie piłki na mistrzostwach nie będzie należało do gracza, dawnej gwiazdy
futbolu, znamienitego oficjela albo znanego Brazylijczyka, a do wolontariusza
bądź wolontariuszki. Niepełnosprawnej osoby, sparaliżowanej od szyi w dół,
która przywdzieje wart miliony, stworzony na ceremonię otwarcia egzoszkielet.
Za pomocą własnych myśli skieruje urządzenie wzdłuż boiska i wykona pierwsze,
rozpoczynające turniej kopnięcie.
W
trakcie meczów dużym udogodnieniem powinno być goal-line technology. Sensory
zamontowane w bramkach stwierdzą ze stuprocentową pewnością, czy futbolówka
przekroczyła pełnym obwodem linię bramkową. Anglicy nie będą musieli się
martwić, czy ktoś w decydującym momencie spotkania nie uzna im gola.
„To najbardziej zaawansowane technologicznie
mistrzostwa. Oczywiście to umiejętności graczy odegrają fundamentalną rolę, lecz
państwo, które nie zastosuje się teraz do dobrodziejstw techniki, by zwiększyć
możliwości swojego zespołu, wyjdzie na tym źle” – mówił na łamach „The
Guardian” Omar Chaudhuri, pracownik Prozone, brytyjskiej firmy analizującej grę
futbolistów występujących w Premier League.
W
Kraju Kawy pełną parą mają działać również systemy, które na bieżącą będą
śledziły każdy, nawet najmniejszy ruch gracza. Nie są one jednak kompletną
nowością. Jednym z ojców sukcesu Urugwaju na poprzednich mistrzostwach był
program „K-Real Time”. Stworzony przez korporację Kizanaro, na bieżąco
dostarczał Oscarowi Tabarezowi oraz jego asystentowi kluczowych informacje z
murawy.
Technologiczny skok w nadprzestrzeń
W
Wielkiej Brytanii Opta rozkłada spotkania na czynniki pierwsze, na co najmniej kilkaset
mikrozdarzeń. W Premier League nie ma klubu, który nie zatrudniałby rzeszy
analityków, próbujących zapanować nad tym zalewem statystyk wszelkiej maści i
wyłowić z niego te rzeczywiście ważne. Dla przykładu: w Manchesterze City za
analizę piłkarskiej bazy danych odpowiada jedenastu ludzi.
„Każdy
krok zawodnika na boisku jest mierzony. Sesje treningowe monitorujemy przy
użyciu GPS oraz specjalnych przyrządów obserwujących akcję serca. Z fizycznego
punktu widzenia najważniejsze statystyki to prawdopodobnie liczba sprintów i
dystans pokonany sprintem oraz występy na najwyższym poziomie intensywności.
Spoglądamy na te dane w ciągu sezonu i one są dobrą wskazówką tego, jak bardzo
zawodnik jest przemęczony oraz ile potrzebuje czasu na regenerację” – opowiadał
głównodowodzący Evertonu, Roberto Martínez.
Najciekawsze
rzeczy dzieją się jednak za oceanem. Amerykanie wdrażają właśnie do MLS oprogramowanie
„Smart Soccer”. Menedżerowie podczas spotkań zajrzą do swoich tabletów, tam
znajdą aplikacje podające szereg cennych informacji wyciągniętych z
przyczepionych do koszulek i butów chipów.
Tętno
zawodników, praca serca, poruszanie się po murawie, siła, kondycja, szybkość,
przebiegnięty dystans, intensywność gry, sprinty, mapy ciepła – przed
tamtejszymi trenerami w trakcie meczów nie będzie już żadnych tajemnic. A
ćwiczenia zaplanuje program „MiCoach Elite System”, który pomoże dobrać
optymalny tryb treningowy dla każdego gracza z osobna i zminimalizuje ryzyko
przetrenowania lub kontuzji.
Jeszcze
inny powiadomi szkoleniowców, jacy zawodnicy są coraz mniej efektywni, coraz
bardziej zmęczeni i wymagają zmiany. Ale Amerykanie wciąż trzymają asa w
rękawie. Pełną parą podobno trwają prace nad oprogramowaniem, które za pomocą
jednego pstryknięcia dokona przeglądu sytuacji na boisku, doradzi i zaproponuje
roszady w składzie oraz modyfikacje w taktyce.
Futbol przyszłości
Może
więc jedno pstryknięcie dzieli nas od tego, aby świat piłki zmienił się na
zawsze, by wiodącą rolę odgrywali w nim wielcy wynalazcy rodem z lemowskiej
„Cyberiady”, a siła drużyn zależeć będzie od tego, kto dysponuje nowszą
technologią. Może więc i mgnienie oka dzieli nas od tego, żeby ten - wydawać by się mogło - odległy, futurystyczny
futbol, jakiego jeszcze nie znamy, stał się naszą codziennością.
Bardzo dobry artykul, bede tu czesciej zagladal :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńFutbol robotami? Mówię NIE!
OdpowiedzUsuń