Belgia to kraj słynący z
czekolady, gofrów, piwa, komiksowego bohatera Tintina oraz detektywa serii
książek kryminalnych Herkulesa Poirota. W piłkarskim świecie to państwo
schowane wśród potęg, jak Holandia, Francja i Niemcy. Wkrótce jednak Belgia
może wyjść z cienia sąsiadujących kolosów futbolu. W tej krainie obrodziło w
nadzwyczajnie zdolnych zawodników.
Niespodziewany wysyp talentów
przydarzył się trochę ponad 10-milionowemu krajowi, którego reprezentacja nie
pojawiła się na wielkiej imprezie od dziesięciu lat. Belgowie ostatnimi czasy podbijają
Stary Kontynent: Vincent Kompany został wybrany najlepszym graczem Premiership
ubiegłego sezonu, Eden Hazard jako dziecię oczarował Francuzów i zebrał
wszelkie możliwe wyróżnienia Ligue 1, Kevin Mirallas sięgnął po koronę króla
strzelców w lidze greckiej, a Nicolas Lombaerts zasłużył na miano
najwartościowszego obcokrajowca w rozgrywkach rosyjskich.
Belgowie najechali zwłaszcza Premier
League, zalewając tamtejsze boiska piłkarskimi perełkami, które już dzisiaj rozstrzygają
o losach swoich klubów. Hazard brał udział przy wszystkich dotychczasowych
golach, zdobytych przez Chelsea Londyn w lidze. Kompany to kapitan Manchesteru
City, mogący pochwalić się ponad 80 procentową skutecznością odbiorów. Thomas
Vermaelen w pierwszych miesiącach w Arsenalu wyrósł na lidera formacji
defensywnej, wytypowany następnie do jedenastki roku. Marouane Fellaini
decyduje o obliczu Evertonu, gdzie nie ma piłkarza, który w ciągu sezonu
przebiegłby większy dystans (209 km) oraz częściej wykonywałby podania (821) i
wślizgi (87).
Futbolistów rodem z Belgii w
angielskich ekipach jest teraz więcej niż Argentyńczyków i Niemców. Do Anglii
trafili Jan Vertonghen oraz Mirallas. Na swoją reputację sukcesywnie pracuje Moussa
Dembele (jeden z najbardziej pożądanych zawodników tegorocznego okienka
transferowego). O miejsce w składach walczą Kevin De Bruyne i Dedryck Boyata.
Nieco w cieniu pozostaje Romelu Lukaku, fenomen z Brukseli, który bramkarzy rodzinnych
muraw straszył już jako 16-letni brzdąc. Kilkanaście miesięcy później
debiutował w drużynie narodowej, zasmakował goli w Lidze Mistrzów i wygrał
klasyfikację Jupiler League na najskuteczniejszego strzelca.
Kluby z Premiership wypatrując utalentowanych
juniorów w pierwszej kolejności zaglądają do Belgii. Nawiązują współpracę z
tamtejszymi zespołami, jak Arsenal z KSK Beveren, czy Chelsea z Racingiem Genk.
„The Blues” w perspektywicznych młokosów z południowych Niderlandów
zainwestowała 80 milionów euro. A na celowniku wyspiarskich ekip znaleźli się następni,
m. in. Siebie Schrijvers i Dennis Praet.
Równie dobrą renomą Belgowie
cieszą się w caluteńkiej Europie. Axel Witsel był niedawno bohaterem głośnego
transferu do Zenitu Sankt Petersburg, opiewającego na 40 milionów. Thibout Courtois
błyskawicznie wywalczył miejsce w bramce Atletico Madryt, w debiutanckim
sezonie zachowując aż 22 razy czyste konto. Steven Defour, po ciężkiej
kontuzji, wraca do dawnej sprawności w FC Porto. Jeszcze w barwach Standardu
Liege przykuwał uwagę sławnych trenerów, w szczególności Alexa Fergusona. Gdy
złamał nogę, szkocki menadżer życzył mu szybkiego powrotu do zdrowia, wyraził
podziw dla jego umiejętności i obiecał obserwację dalszych postępów.
To jeszcze nie koniec.
Europejskie boiska szturmują kolejne dzieciaki z państwa Beneluksu. Jordan
Lukaku oraz Thorgan Hazard w dorosłym futbolu stawiają dopiero pierwsze kroki,
lecz już zapracowali na opinię piłkarzy o niezwykłych zdolnościach,
porównywalnych do starszych braci. Toby Alderweid z kolei został uznany
najbardziej obiecującym zawodnikiem Ajaxu.
Co zadziwiające, poza półfinałem
Mistrzostw Europy do lat 17 w 2007 roku, próżno szukać jakichkolwiek znaczących
osiągnięć tej „złotej belgijskiej generacji” na młodzieżowych turniejach rangi
mistrzowskiej. Skąd zatem w tak maleńkim regionie, tak ogromne zagęszczenie
piłkarskich talentów ?
Obecne bogactwo futbolowe Belgii
jest pokłosiem decyzji i działań podjętych przez tamtejsze kluby przed kilkoma
laty. W niezbyt majętnej lidze drużyny, aby zachować płynność finansową musiały
postawić na szkolenie młodzieży. Ich głównym źródłem utrzymania stały się
dochody uzyskane ze sprzedaży nastoletnich gwiazd. Anderlecht Bruksela,
Standard i Genk na rozwój akademii piłkarskich przeznaczyły duże sumy
pieniędzy. W Liege za 18 mln euro wybudowano nowoczesną akademię, zawierającą pełnowymiarowe
boiska trawiaste i ze sztuczną nawierzchnią, kryte sale treningowe, siłownie,
sypialnie, trzydzieści pokoi hotelowych oraz 800-osobowy stadion do codziennego
użytku.
Zespoły wprowadziły własną
filozofię nauczania futbolowego rzemiosła. Spod ich rąk wychodzą juniorzy
świadomi taktycznych zawiłości tej dyscypliny. Piłkarskie szkółki uczą adeptów,
jak mają efektywnie poruszać się po murawie, czytać grę i przewidywać ruchy
przeciwników. Zajęto się także wyszkoleniem trenerów oraz skautów, by ci mogli
zwracać uwagę na odpowiednie elementy i wyławiać właściwych piłkarzy.
Możliwości każdego z nich ocenia
się nie wcześniej niż przed 14 rokiem życia (w Anglii jest to np. 6-7 lat). Co
więcej, chłopcy, którzy rozwijają się wolniej, nie są natychmiast eliminowani z
systemu szkolenia, lecz otrzymują dodatkowe godziny ćwiczeń i zajęć
taktycznych, gdyż jak przekonuje kierownik jednej ze szkółek: „trudno oszacować
wartość juniorów w tak młodym wieku. Czasami im później zaczną treningi, tym są
lepsi”.
Tamtejsza piłka nożna czerpie
ponadto pełnymi garściami z napływu imigrantów. Wielkie belgijskie aglomeracje
tworzą multikulturowy zlepek nacji ze wszystkich stron świata. W samej Brukseli
prawie 40 procent populacji ma obce korzenie.
Nie bez znaczenia pozostaje
kwestia kolonijnej przeszłość Belgii. Gdyby nie dziedzictwo afrykańskie nie
byłoby w reprezentacji znacznej części jej podstawowych zawodników. Afrykański
rodowód mają, m. in. Lukaku (Kongo), Fellaini (Maroko), Dembele (Mali), Chadli
(Maroko) oraz Kompany (Kongo).
Wielu piłkarzy z Czarnego Lądu chętnie
emigruje do Belgii, a potem rozjeżdża się po całym kontynencie. Wystarczy
wspomnieć Emmanuela Eboue, Yaya Toure, Cheika Tiote, Petera Odemwingie, Josepha
Yobo albo Gervinho. Tylko tam przyznawana jest futbolowa nagroda - „Ebony
Shoe”- dla najlepszych graczy afrykańskiego pochodzenia, występujących w
Jupiler League.
W tym wyjątkowym i wydawać, by
się mogło idealnie od jakiegoś czasu funkcjonującym belgijskim futbolowym mikroświecie,
pojawiła się skaza. Reprezentacja, wypchana po brzegi szatni piekielnie
utalentowanymi zawodnikami, do tej pory nie zagrała na żadnym znaczącym
turnieju. Kwalifikacje do mundialu 2010 i Euro 2012 kończyły się kompromitacjami.
Drużyna narodowa poniosła klęskę z Hiszpanią 0:5, przegrywała z Armenią oraz
Bośnią i Hercegowiną, remisowała Luksemburgiem i Azerbejdżanem.
Można powiedzieć, że to brak doświadczenia
i ogrania. Odmiennego zdania jest wieloletni doktor kadry, Marc Goossens, który
stwierdził: „Mentalność niektórych graczy jest opłakana. Często zachowują się
niedopuszczalnie, a w takich warunkach nie da się normalnie pracować. To są
pseudo-gwiazdy, postępują niczym zdziecinniałe snoby". Ktoś inny dorzucił:
„Szatnię podzielono na klany. Przychodzą nowi piłkarze i gardzą wszystkimi
dookoła”.
Znane są historie, kiedy zawodnicy
prosili o zwolnienia lekarskie i poświadczenie kontuzji, byle tylko nie ćwiczyć,
a zamiast tego imprezować; kiedy kadrowicze bez opamiętania oddawali się
szaleństwom w nocnych lokalach nawet na kilka godzin przed meczami
eliminacyjnymi; kiedy nie chcieli wyruszyć na trening, gdyż ich rzeczy osobiste
nie były przenoszone w torbach ekskluzywnych firm.
Belgia to, jak na razie
chaotyczna, wieloetniczna zbieranina niedojrzałych gwiazdorów, porozrzucanych
po całej Europie. Grupa skrajnych indywidualistów, którzy nie rozumieją się
nawzajem, bo na zgrupowania przyjeżdżają ludzie całkiem sobie obcy. Opuszczają
kraj zazwyczaj jeszcze w chłopięcym wieku – Lukaku, Mirallas i Hazard nie mieli
18 lat – przez co piłkarsko i mentalnie zostają ukształtowani w odmiennym otoczeniu
i kulturze.
Jeśli jednak w dalszym ciągu będą
pokonywać przeciwności losu i problemy z taką łatwością, z jaką opanowują
europejskie murawy, to przyszłość nie może być inna niż belgijska.
Trochę te problemy są podobne do problemów kadry swoich sąsiadów - Holendrów. Politykę też mają podobne jeżeli chodzi o sprzedawanie piłkarzy - od lat ajax wyprzedaje wszystkie swoje talenty.
OdpowiedzUsuńKompany - rzeczywiście świetny zawodnik - pamiętam go jako młodziaka, który kierował świetnie defensywą Andelechtu.