Człowiek posiada nieco ponad 30
tysięcy genów, za cechy odpowiada dwadzieścia tysięcy, a 170 z nich to nośniki
talentu. Obecnie największe europejskie kluby coraz chętniej sięgają po porady naukowców.
Badania laboratoryjne nad DNA człowieka mają pomóc w określeniu potencjału i
podatności na kontuzje młodych zawodników. Czy to następny krok w stronę
rewolucji naukowej futbolu ? Czy wkrótce realne będzie skrojenie talentu na
miarę testów genetycznych ?
W Anglii jedna z drużyn Premiership
upoważniła uczonych z Uniwersytetu w Yale do przebadania DNA swoich graczy, po
to, by wydobyć geny odpowiedzialne za podatność na urazy. Używając wymazów z
ust zawodników, badacze wyselekcjonowali około stu genów, które odgrywają decydującą
rolę w możliwościach fizycznych piłkarzy i ich skłonności do kontuzji. „W
organizmach badanych graczy można znaleźć geny, które korzystnie wpływają na
sprawność na boisku, jak np. dobre przyswajanie tlenu, przekładające się
bezpośrednio na wytrzymałość” – stwierdził prof. Marios Kambouris, nadzorujący
cały projekt.
Niektóre zespoły z Premier League
posunęły się jeszcze dalej. Zdaniem dr Henninga Wackerhage’a ze Szkoły Nauk
Medycznych w Aberdeen przynajmniej jedna ekipa z angielskiej pierwszej ligi pytała
o możliwość wykorzystania badań genetycznych do wytropienia piłkarskich
geniuszy pokroju Cristiano Ronaldo. Znane kluby chciały, żeby testy DNA wyznaczyły
genetyczne predyspozycje juniorów do osiągania doskonałości w sporcie.
Informacje genetyczne w futbolu
mogą nie tylko służyć wyławianiu uzdolnionych piłkarzy, lecz także zapobiec urazom.
Nicola Maffulli - ortopeda z Centrum Sportu i Medycyny Uniwersytetu Londyńskiego
- wykrył, że mutacje w genie kolagenu o nazwie COL5A1 zwiększają ryzyko kontuzji
ścięgien. Menadżerowie dzięki szerokiemu dostępowi do danych tego typu będą
mogli układać indywidualne harmonogramy ćwiczeń dla swoich podopiecznych, a również
stosować skuteczną rotację w składzie, tak aby zminimalizować prawdopodobieństwo
urazów.
W Europie badania genetyczne
dopiero raczkują i nie są jeszcze do końca legalne. W innych zakątkach świata stają
się normą. Testy DNA są swobodnie dostępne w Australii oraz USA. Prywatne
przedsiębiorstwa świadczą badania genetyczne, które szacują potencjał dzieci.
W Colorado badania za niecałe 200
dolarów ustalą, czy małolat bardziej nadaje się do sportów wytrzymałościowych czy szybkościowych. Za niespełna 50 dolarów australijska firma Genetic Technologies
sprawdza, czy klienci posiadają gen ACTN3, który odpowiada m. in. za szybki
skurcz mięśni. Istnieje bowiem relacja pomiędzy tym genem a umiejętnościami
sportowymi.
Każdy z nas odziedziczył dwa egzemplarze
genu ACTN3 – po jednym od matki i ojca. Pobudza on organizm do produkcji specyficznego
białka mięśniowego, które przyczynia się do generowania energicznych, powtarzających
się skurczy mięśni.
Naukowcy odkryli pewną odmianę
tego genu, zwaną R577X. Jego dwa odmienne warianty łączą się ze sobą, tworząc
trzy różne kombinacje. Właściciele obu wariantów sprawdzą się zarówno w
sportach wytrzymałościowych, jak i szybkościowych, typu piłka nożna bądź
kolarstwo. Posiadacze wyłącznie odmiany R577X lepiej poradzą sobie w sportach
wytrzymałościowych, jak biegi albo pływanie długodystansowe. Ci z kolei, którzy
nie dysponują tą odmianą genu, mają naturalne predyspozycje do sportów
szybkościowych i siłowych, np. sprinty lub podnoszenie ciężarów.
Ze sportem związane są również
inne geny. Na przykład gen ACE, który wpływa bezpośrednio na wytrzymałość.
Występuje w trzech wariantach – II, ID oraz DD. Właściciele dwóch pierwszych
wykazali znacznie większy dryg do ćwiczeń siłowych niż właściciel trzeciego. Ponadto
wszyscy himalaiści wchodzący na ośmiotysięczniki bez pomocy tlenu mieli dwie odmiany
genu – II oraz ID (żaden z nich nie posiadał wariantu DD).
Na szeroką skalę badania DNA
przeprowadza się w Azji. W Singapurze badacze potrafią wykryć 33 geny kształtujące
inteligencję, pamięć oraz temperament. W Chinach około trzydziestu dzieciaków w
wieku od trzech do dwunastu lat uczestniczyło w testach identyfikujących geny
oraz próbujących przewidzieć ich wrodzone zdolności. Dogłębne analizy kodów
genetycznych pozwoliły wyizolować jedenaście genów, które informują o IQ,
pamięci, koncentracji, układzie emocjonalnym oraz umiejętnościach sportowych.
Dr Zhao Mingyou twierdzi: „W
dzisiejszych czasach dyscypliny sportowe opierają się na tym, że wygrywa ten,
kto ma więcej talentu. Już teraz chińskim młodzieńcom oferujemy efektywny plan
rozwoju. By zbadać predyspozycje do koszykówki przyglądamy się genom
odpowiedzialnym za wzrost oraz pozostałym kluczowym czynnikom. Mamy także
możliwość sprawdzenia genów odpowiadających za dar słuchania, co podpowie nam,
czy ktoś dysponuje zacięciem do muzyki”.
Za 880 dolarów rodzice mogą
zapisać swoje pociechy na testy i pięciodniowy obóz w specjalistycznym ośrodku
w Chongqing, gdzie zostaną ocenione w różnorodnych dziedzinach, od sztuki po
sport. Tygodniowa obserwacja oraz naukowe analizy dostarczają rodzicom
wskazówek w jakich obszarach życia ich dzieci powinny się realizować.
Jeśli badania genetyczne w
nieodległej przyszłości zrewolucjonizują sport, wprowadzą go na kolejny, wyższy
poziom zaawansowania, to bez wątpienia nigdy nie uzyskają samych zwolenników.
Dziś wielu uczonych podkreśla, że tego typu praktyki otwierają furtkę do
nieetycznych zachowań.
Jednym z nich mogą być
niedozwolone próby modyfikacji genów, co znacznie poprawiłoby wyniki
sportowców. Powiadają, że dzięki nim możliwe, by było pobicie rekordu
maratońskiego z trochę ponad dwóch godzin do około dziewięćdziesięciu minut.
Ciężkim dylematem moralnym stanie
się kwestia wyłonienia spośród grupy małolatów tych najbardziej uzdolnionych i odrzucenia
tych zbyt słabych. „To naprawdę niesprawiedliwe – mieć dziecko, które kocha
piłkę nożną, lecz, które nie zasmakuje prawdziwej rywalizacji, bo okaże się, że
posiada nieodpowiednie geny” – orzekł prof. Kambouris. W słowach nie przebiera
brytyjska prasa, mówiąc wprost o sportowej eugenice.
Testom DNA i ich wykorzystywaniu
w sporcie stanowczo sprzeciwia się Światowa Agencja Antydopingowa, oświadczając:
„Używanie informacji genetycznej do selekcjonowania i dyskryminowania
sportowców powinno zostać kategorycznie zabronione”.
Badania genetyczne są dopiero w
początkowym stadium rozwoju i nie dają stuprocentowej pewności, że ktoś sportową
wybitność ma we krwi. Według niektórych naukowców geny jedynie w 2-3 procentach stanowią
podstawę naszych cech, tj. inteligencja. Ich wpływ na zdolności sportowe może
wahać się w granicach od 5 do 90 procent.
Huw Jennings, menadżer ds.
rozwoju młodzieży w Fulham mawia: „Droga od obiecującego sportowca do
profesjonalisty pełną gębą nie jest prosta. Nie da się stwierdzić, że
utalentowany młodzieniec będzie znakomitym sportowcem”.
Podobnie rzecz się ma z piłką
nożną. Nie istnieje przecież jeden gen odpowiedzialnego za smykałkę do futbolu.
Wachlarz atrybutów potrzebnych do tego, aby stać się graczem światowej klasy
jest przeogromny i obejmuje umiejętności fizyczne, psychiczne, adaptacyjne oraz
typowo piłkarskie. „Piłkę nożną nazywamy sportem wytrzymałościowym, bo gra się
w nią przez dziewięćdziesiąt minut na pełnych obrotach. To również sport
szybkościowy, dlatego trzeba być równocześnie szybkim i wytrzymałym. Dochodzą
do tego także właściwości organizmu, tj. wzrost, skoczność bądź budowa ciała. A
to nie wszystko, konieczny jest ponadto zestaw odpowiednich cech
psychologicznych” – skonstatował Marios Kambouris.
Przez lata wyszukiwanie talentów
było uważane za swego rodzaju sztukę daleką od racjonalnych zasad, opartą głównie
na intuicji, szczęściu oraz wyczuciu. Testy DNA mają ułatwić to zadanie i
sprawić, że skuteczność wyławiania tych najzdolniejszych będzie niemal idealna.
Jeśli więc w nieodległej przyszłości czeka nas era badań genetycznych, to już
nigdy nie ujrzymy fascynującego i odosobnionego przypadku pokroju Lionela
Messiego. Naukowe analizy i obserwacje nigdy nie będą w stanie przewidzieć, czy
z dziecka cierpiącego na niedobór hormonu wzrostu może wyrosnąć prawdziwy
geniusz futbolu.