Młody człowiek w baseballowej
czapce wchodzi do zatłoczonej kawiarni. Wyglądem przypominający zwykłego klienta, siada przy stoliku i obserwuje pojedynek Euro 2012. W pewnym momencie odwraca
się do innego klienta i oferuje mu zakład. Okazuje się, że jest pracownikiem
nielegalnego zakładu bukmacherskiego, jakich tysiące w Singapurze. Szeregowym
żołnierzem - zwanym „gońcem” - w potężnej armii przestępczej, która dzień w
dzień przynosi miliony zysków.
„My po prostu siedzimy i udajemy,
że oglądamy mecz. Ale tak naprawdę bierzemy zakład” – zwierza się posłaniec.
Nikt nie ma wątpliwości. Tacy jak on są głównym źródłem epidemii szwindlowania
spotkaniami piłkarskimi. Dla wielu z nich, biednych ludzi zamieszkujących maleńkie
azjatyckie państwo, duże imprezy sportowe to szansa na sowity zarobek. Ryzykują,
mimo iż żyją w kraju, gdzie obowiązuje drakońskie prawo. Już za zaśmiecanie,
grozi krótkotrwała odsiadka oraz kara chłosty.
Zazwyczaj „gońcy” pracują w dwu
lub trzyosobowych grupach. O swoich działaniach informują zwierzchników wyłącznie
drogą telefoniczną. „Nie znam mojego szefa. Znam jedynie jego głos. Numer
telefonu zmienia się codziennie” – mówi anonimowy posłaniec.
„Gońców” zatrudnia bukmacher. Zdaje
raporty do „herszta”, który z kolei kontroluje kilka szemranych zakładów bukmacherskich,
a także posiada bezpośrednie powiązania ze zorganizowanymi szajkami, nazywanymi
syndykatami.
W samym Singapurze dokonuje się
setek nieuczciwych operacji bukmacherskich. Przebieg operacji zawsze wygląda
tak samo: wyławianie potencjalnych ofiar, nakłanianie do typowania i ściąganie
długów. Z reguły firmy bukmacherskie funkcjonują w nocy, nie dłużej niż przez
jeden tydzień. Po zebraniu wszelkich należności, niszczą całą dokumentację,
zamykają interes i później ponownie zaczynają wszystko od nowa.
To jednak zaledwie pionki w mafijnym
środowisku Azji. Pieniądze uzyskane z niedozwolonych zakładów, służą
finansowaniu meczów w Afryce, Ameryce Południowej oraz Europie. Niezgodny z
prawem proceder - napędzany przez wysyp internetowych witryn bukmacherskich, co
oznacza możliwość obstawiania spotkań z niemal każdego zakątka kuli ziemskiej –
został odkryty w dziesiątkach państw.
Na przestrzeni paru lat afery
korupcyjne wybuchały w wielu regionach świata. W Chinach zatrzymano dwudziestu oficjeli
i piłkarzy. Na prawie sześć lat więzienia skazano międzynarodowego arbitra – Lu
Juna. W Korei Południowej zamknięto pięćdziesięciu siedmiu zawodników.
Dziesięciu z nich otrzymało dożywotni zakaz stadionowy, a czterech popełniło
samobójstwo. W Zimbabwe w skandal zamieszanych było osiemdziesiąt osób:
kadrowiczów, trenerów oraz działaczów. Prezes związku piłkarskiego podał się do
dymisji. Sparingi drużyny narodowej między 2007 a 2009 rokiem planowane były z
myślą o oszustwie.
W Turcji z europejskich pucharów
wykluczone zostały Fenerbahce oraz Besiktas, który musiał również zwrócić
krajowy puchar. Na Węgrzech dyrektor drugoligowej ekipy skoczył z okna budynku,
kiedy sześciu jego futbolistów aresztowano za manipulowanie wynikami. W
Finlandii nieuczciwi bukmacherzy otoczyli pełną opieką klub z Rovaniemi,
którego pojedynki ustawiano od przeszło trzech lat. Władze zawiesiły ponadto
Tampere United, za przyjęcie prawie pół miliona łapówki od singapurskiej
korporacji, związanej z tamtejszymi syndykatami przestępczymi.
Z biegiem czasu na wierzch
wychodziły coraz plugawsze praktyki. We Włoszech bramkarz trzecioligowego
Cremonese, aby wypełnić zobowiązania wobec gangsterów, podtruwał własnych
kolegów. Na Bliskim Wschodzie Bahrajn zagrał z reprezentacją Togo, złożoną z
amatorów, zebraną przez futbolowych oszustów. Nielegalny zakład bukmacherski
zorganizował „mecz-widmo”, pomiędzy młodzieżowymi zespołami Turkmenistanu oraz
Malediwów. Żadna z federacji o niczym nie wiedziała.
Głośny w ostatnich miesiącach
skandal korupcyjny w Italii, zwany „Calcioscommesse” bądź „Scommessopoli”, zbiera
coraz szersze żniwo. W aferę zaplątani są znani piłkarze: Domenico Criscito (wyrzucony
z kadry w trakcie przygotowań do Euro 2012), Stefano Mauri (Lazio Rzym),
Cristiano Doni (Atalanta Bergamo) czy Giuseppe Signori (dawny, trzykrotny król
strzelców Serie A). Wśród podejrzanych wymienia się nawet nazwiska Conte, Pepe oraz
Bonucciego.
Prokurator prowadzący sprawę, Roberto
Di Martino, stwierdził: „Na górze organizacji fałszującej wyniki, stoją ludzie
z Singapuru, którzy instruują swoich partnerów, w jaki sposób wpływać na
rezultaty spotkań”. Do tej pory nie wiadomo jak daleko sięga korupcyjny biznes
i jak dużą w tym rolę odgrywają azjatyckie syndykaty. Na Półwyspie Apenińskim
doszło do tego, że jakikolwiek przejaw zwykłej, ludzkiej uczciwości jest
przejawem niesłychanie osobliwym. Na przykład: Simone Farina, gracz
drugoligowego Gubbio, w nagrodę za odmowę przyjęcia łapówki, dostał powołanie na
zgrupowanie drużyny narodowej.
Włoska policja wykazała nie
tylko ścisłe powiązania afery z singapurskimi siatkami przestępczymi, lecz także
wydała nakaz dziewiętnastu aresztowań, m. in. dla członków gangów bułgarskich,
współpracujących z domniemanym bossem azjatyckiej bandy – Dan Tan Seet Engiem.
Człowiek, który w mafijnym piłkarskim
podziemiu uchodzi za autorytet, manipulował meczami Seria A oraz Serie B od
2008 roku, do dziś nie został schwytany. Podobno podróżuje po świecie z walizką
wypchaną forsą, w wybranym mieście przebywa przez zaledwie parę godzin, a potem
frunie do następnego. Zeznania, potwierdzające przywódczą pozycję Dan Tana,
przekazał jeden z jego najbliższych współpracowników – zatrzymany w ubiegłym
roku – Wilson Raj Perumal.
Perumal sfałszował setki meczów
na pięciu kontynentach. Podporządkowywał sobie nie tylko pojedynczych
zawodników czy arbitrów. On kontrolował caluteńkie piłkarskie związki, począwszy
od graczy, przez trenerów, działaczów, aż po samych szefów. Rzekomo reprezentując
kampanie Footy Media lub Football4U jako promotor, przygotowujący spotkania
towarzyskie, podpisywał kontrakty z federacjami, wyszukiwał rywali i dobierał
obsadę sędziowską.
By natomiast ustawić pojedynek potrzebował
jeszcze piłkarzy oraz szkoleniowców. Perumal oferował, więc za sprzedanie
sparingu około pięciu tysięcy dolarów. Dla ubogich futbolistów z Afryki bądź z Ameryki
Środkowej taka suma oznaczała majątek za, który mogli wyżywić własne rodziny.
Według Chrisa Eatona, do
niedawna kierownika działu ochrony FIFA, kryminalne przedsiębiorstwa szukają
przede wszystkim mało znaczących piłkarzy z biednych państw. To tam kiepsko
opłacani zawodnicy oraz arbitrzy są bardziej podatni na przekupstwo. Gangsterzy
– niczym skauci – penetrują ponadto regionalne młodzieżowe turnieje i wypatrują
graczy najbardziej utalentowanych. Nawiązują kontakt z ich rodzicami, obiecują
rozwój oraz świetlaną przyszłość. Tak oto wplątują nieświadomych ludzi w
korupcyjne tryby.
Eaton - przez 12 lat pracownik
Interpolu, który na dochodzenie określane mianem „Last bet” i utworzenie
specjalnej jednostki wykrywającej krętactwa piłkarskie otrzymał od FIFA czterdzieści
milionów dolarów - azjatyckie syndykaty opisuje jako: „luźną przestępczość
zorganizowaną. Przedsiębiorczych złodziei, wykorzystujących sieć, działającą
globalnie”. Dodaje, że: „takich jak Wilson Raj Perumal w Singapurze jest
więcej. On jest raptem jednym z uczniów, którzy ukończyli akademię ustawiania futbolowych
konfrontacji w swojej ojczyźnie. Kryminaliści związani z nielegalnymi zakładami
bukmacherskimi fachu uczą się na miejscu. Dopiero potem wyjeżdżają do odległych
krajów”.
Odmiennego zdania jest Declan
Hill, kanadyjski dziennikarz, autor książki „The Fix: Organized Crime and
Soccer”, który stwierdził, że dzięki rozwiniętej technologii szwindlowanie
spotkaniami stało się niezwykle proste i praktycznie niewykrywalne: „W Azji
istnieją szajki manipulujące meczami od prawie dwudziestu lat, zrzeszające piłkarzy,
sędziów i oficjeli w tysiącach. Lecz społeczeństwo musi nauczyć się trzech
słów: każdy może oszukiwać. Banda graczy jakiegoś drugoligowca, niezadowolona z
zarobków, może ustawić pojedynek”.
Singapurskie zakazane imperium
rośnie w siłę. Internetowe organizacje przestępcze rozkwitają błyskawicznie.
Wykorzystują wyłącznie technologię oraz centra telefoniczne, pracują w małych i
tymczasowych grupach. Dzięki mobilności i elastyczności są trudne do wykrycia.
Bez szerokiej transgranicznej współpracy państw oraz programu ochrony świadków,
ich wyeliminowanie nie będzie możliwe. Jeśli ktoś wsiąknął do podziemia, nie
chce zeznawać w obawie o rodzinę.
Praktyki stosowane w Singapurze,
rozlewają się na okoliczne rejony, gdzie szemrany biznes nie ma żadnych
hamulców. W Malezji władze aresztowały około stu osób. Akcja policyjna objęła
pięć luksusowych, kamerowanych i strzeżonych przez ochronę zakładów bukmacherskich.
W Indonezji tamtejsi bonzowie zajmują całe, ufortyfikowane wyspy, ze wszelkimi
możliwymi rozrywkami i udogodnieniami, z miejscami dostępnymi jedynie dla
prywatnych łodzi.
Najpopularniejsza dyscyplina
sportowa na globie stała się również dyscypliną najbardziej skorumpowaną.
Dochodzenia trwają w 25 krajach i na tym zapewne nie koniec. Dawniej
manipulowano rezultatami nieistotnych gier w nic nie znaczących ligach. Ledwie
wczoraj hańbą okrywały się niewielkie pierwszoligowe kluby. Obecnie proceder szwindlowania
meczami rozprzestrzenia się coraz bardziej i wdziera do renomowanych lig, jak np.
włoska Serie A.
Już teraz azjatyckie syndykaty w
ciągu tygodnia obracają gotówką w wysokości dwóch miliardów dolarów. A to
dopiero początek. W piłkarski rynek zamierzają wpompować kolejne miliardy.