Wysiłku
rozłożonego na 38 meczów nie marnuje się jednym spotkaniem, a marszu po tytuł
nie zaprzepaszcza się niezdarnym poślizgnięciem. Jeśli jednak Liverpool po
mistrzostwo nie sięgnie, to symbolem obecnego sezonu stanie się wpadka Stevena
Gerrarda. Tego odrodzonego Gerrarda, któremu karierę uratował dr Steve Peters. Nazywany
żartobliwie „mechanikiem mózgów”, stwierdziłby, że w tym decydującym momencie
kapitan „The Reds” nie oswoił swojego
szympansa.
W
listopadzie 2012 roku do miasta Beatlesów przybył nikomu nieznany, tajemniczy
jegomość. Jego przybycia nie zauważył prawdopodobnie nikt. To zupełnie
naturalne, ponieważ nigdy wcześniej nie zajmował się futbolem. Sukcesy święcił
w bardzo odległych od piłki dyscyplinach sportu. A w swoim nowym klubie stał
się tylko kolejnym klockiem w układance Brendana Rodgersa. Sam głównodowodzący
skwitował wówczas, że niektórzy gracze potrzebują po prostu mentalnego
„strojenia”.
Witaj w klubie
„Przywieźliśmy
tu kogoś, kto jest najlepszy w swojej dziedzinie. Widzę to jako następny,
niezbędny element w rozwoju zawodników i drużyny. We współczesnym futbolu
aspekt psychologiczny jest równie istotny, co inne. Prowadzimy treningi,
zajmujemy się taktyką, lecz często zapominamy o przygotowaniu mentalnym” –
podkreślał Rodgers na łamach „The Guardian”.
Menedżer
„The Reds” to zagorzały zwolennik psychologicznego podejścia do futbolu, dla
którego mocny kręgosłup psychiczny oznacza nie tylko indywidualności, ale także
zespół pełną gębą. Wcześniej korzystał już z pomocy psychiatrów i neurologów
różnej maści, gdyż jak wielokrotnie zaznaczał - nie ma możliwości, by trener
wiedział absolutnie wszystko, zawsze istnieje pewien procent niewiedzy, której
mroki starają się mu rozświetlić jego współpracownicy.
Doskonale
zdaje sobie sprawę, że piłka nożna już dawno przestała być dyscypliną, gdzie
dwudziestu dwóch odpowiednio zorganizowanych i ustawionych chłopów walczy o
wbicie futbolówki do bramki. Dzisiaj piłką kopaną oddycha się i żyje każdego
dnia, ona siedzi w głowach graczy non stop i nie opuszcza ich nawet na moment. Stąd
w klubie znalazł się właśnie Peters, który szuka dostępu do umysłów
podopiecznych Rodgersa.
„W
piłce zazwyczaj zapomina się o mentalnym przygotowaniu, ale dla mnie jest ono
kluczowe w wygrywaniu. A Steve to mistrz w swoim fachu” – wyjaśniał szkoleniowiec
Liverpoolu w wywiadzie z dziennikarzami „The Guardian”. „Mechanik mózgów” nie
pracuje z całą ekipą, na wizyty do niego udają się jedynie ci, którzy
potrzebują wsparcia. Oni sami, indywidualnie, o tym decydują. Pod jego opiekę trafili
m. in. Gerrard i Suarez. I to ten pierwszy stał się najbardziej zdeklarowanym
wyznawcą metod angielskiego psychiatry.
Gerrard odrodzony
Współpracuje
z nim trzy lata i twierdzi, że Peters uratował mu karierę. W najtrudniejszych
chwilach, gdy zmagał się z poważną kontuzją pachwiny, dużo dał mu spokój,
pewność siebie i pozytywna postawa doktora. „Steve nie sprawi, że zawodnik
przebiegnie szybciej sto metrów albo wykona 40-metrowe podanie dokładniej, lecz
mogę zagwarantować, że jeśli gracze to kupią, to on pomoże im zrozumieć jak
funkcjonuje mózg i jak radzić sobie w trudnych sytuacjach” - opisywał w „The
Guardian”.
Kiedy
indziej, po sparingu z Danią, ikona Liverpoolu przed kamerami głosiła:
„Przeczytałem jego książkę i spotkałem się z nim w cztery oczy. Ogólnie mówiąc,
dowiedziałem się wiele o umyśle: jak działa i dlaczego niekiedy myślisz w taki,
a nie inny sposób, np. krzycząc na dzieci lub obwiniając o wszystko własną
żonę. Jestem teraz znacznie cierpliwszy i poprawiłem się jako człowiek. On
pomógł mi również w grze. Do czasu gdy go nie poznałem, nie wiedziałem, co się
dzieje w mojej głowie”.
Istnieje
pewien paradoks w potknięciu Gerrarda w spotkaniu z Chelsea, ponieważ zawinił
ten, który przeszedł najbardziej zadziwiającą metamorfozę i najbardziej dojrzał
pod okiem Petersa. Z pomocą przychodzi mu tutaj inny piłkarz, wyciągnięty z
odmętów beznadziei i depresji po samobójstwie Gary’ego Speeda, Craig Bellamy,
który w „The Mirror” stwierdził:
„Wszyscy jesteśmy szympansami. W trakcie meczu żyje we mnie tylko szympans.
Czemu nie mogę później patrzeć na swoje występy? Bo to nie ja. Nienawidzę
siebie, kiedy wykłócam się z arbitrem. Nie lubię tej strony mojej natury. We mnie
zawsze siedział doktor Jekyll i pan Hyde”.
Piękny umysł
Walijczyk
nie był pierwszym i ostatnim, którego ocalił Peters, choć ten dawniej miał
niewiele wspólnego ze światem sportu. Przez 12 lat pracował w zakładzie dla psychicznie
chorych więźniów, a w 2001 roku pomagał policji w ujęciu seryjnego mordercy z
Soham, Iana Huntley’a, tworząc jego profil psychologiczny. Potem podjął
niezobowiązującą pracę na pół etatu z drużyną kolarską Team Sky. Współpraca
szybko wypaliła, a Anglik obecnie to prawdziwe guru wśród sportowców.
Cyklista
Chris Hoy, sześciokrotny triumfator igrzysk, mówił, że bez Petersa nie byłby w
stanie zdobyć tylu medali, a cyklistka Victoria Pendleton - równie
spektakularne osiągnięcia, co Hoy – określiła go najważniejszą osobą w jej
karierze. „Mechanik mózgów” pracował nie tylko nad ich umysłami, pomagał jeszcze
m. in. w wygraniu następnych dwóch mistrzostw świata snookerzyście Ronniemu
O’Sullivanowi i wspierał reprezentację w rugby, gdy ta docierała do finału
Pucharu Świata w 2007 roku. Do dzisiaj współpracuje z lekkoatletami oraz
kolarzami i stoi na czele zaplecza psychologicznego brytyjskich sportowców. Od
marca asystuje także Royowi Hodgsonowi, który już teraz nazwał go
najistotniejszym członkiem sztabu szkoleniowego.
Nie
brakuje ponadto głosów pełnych przekonania, że ten niepozorny psychiatra
zrewolucjonizował tamtejszy sport. Jego książka pt. „Paradoks szympansa” na Wyspach
błyskawicznie stała się bestsellerem, a nowatorska i uproszczona metoda z
łatwością trafia do umysłów ludzi. Jej esencję w rozmowie z reporterami „The
Mirror” zaprezentował Bradley Wiggins, zwycięzca Tour de France w 2012 roku:
„Musisz trzymać swojego szympansa w klatce. Twój szympans to twoja sfera uczuciowa,
a w sytuacjach stresujących trzeba reagować rozsądnie, nie można dać się
ponieść emocjom”.
Jak wytrenować szympansa
Zdaniem
Petersa mózg składa się z trzech części: racjonalnego człowieka, emocjonalnego
szympansa i magazynującego wszystko komputera. Paradoks szympansa polega na
tym, że jest on w każdym z nas i może być zarówno przyjacielem, jak i wrogiem,
a chodzi o to, by lepiej go kontrolować oraz wykorzystywać – od tego m. in. zależy
sukces w sporcie. Dla przykładu: Luis Suarez na boisku musi przede wszystkim
trzymać nerwy na wodzy, tak by mógł skupić się jedynie na grze.
To
jednak raptem jedna ze składowych słowa sukces, Anglik pisze, że równie kluczowe
są: wyeliminowanie strachu przed porażką, który paraliżuje i nie pozwala wspiąć
się na wyżyny swoich umiejętności; wyłączenie irracjonalnych lęków i uprzedzeń
oraz właściwe, pozytywne nastawienie. Ostrzega ponadto, by nie stawiać sobie
celów, które są poza naszym zasięgiem. „Nie możesz powiedzieć, że chcesz być
najlepszy na świecie, ponieważ nie masz wpływu na przeciwników. Ale możesz
powiedzieć, że pragniesz stać się najlepszy jak to tylko możliwe i opracować
plan, aby to osiągnąć” – wyjaśnia w „The Guardian”.
Tego
wszystkiego uczy Peters. „Mechanik mózgów” zagląda do ludzkich głów, studiuje,
grzebie w nich i sprawia, że zaczynają funkcjonować prawidłowo. W wywiadzie dla
„Daily Telegraph” opisuje swoje niezmiernie proste metody – najpierw rozpoznanie,
na sportowców patrzy w sposób całościowy, w ich mentalnej strukturze wyszukuje
rys; później naprawia ich tok myślenia, identyfikuje bariery emocjonalne i
pomaga je przezwyciężyć; na koniec zaś pokazuje problemy i drogi do ich
rozwiązywania, uczy kontrolowania własnych emocji oraz działania pod presją.
Rodgers i Mózg
Jeśli
przyjmiemy za oczywistą oczywistość, że piłka nożna to gra błędów, to etap
rozpoznania Peters ma już dawno za sobą. Wszak na łamach „The Independent”
opowiadał o swoim naczelnym celu w futbolu, który określił właśnie jako
zapobieganie pomyłkom na murawie: „Zawodnicy robią na boisku błędy, a potem
próbują je naprawić pod wpływem emocji, co skutkuje kolejnymi wpadkami”.
Brendan
Rodgers z pewnością nadał Liverpoolowi nowe szaty, skroił je na miarę
mistrzowskich aspiracji, lecz do trwałości materiału swoje trzy istotne grosze
dorzucił doktor Steve Peters. Bez niego „The Reds” nie byliby tą pewną siebie
drużyną, bijącą niejednokrotnie zespoły teoretycznie silniejsze. Paradoks tego
sezonu polega jednak na tym, że kiedy tak pieczołowicie przygotowywali się,
żeby nie popełnić jakiegokolwiek nieprzemyślanego ruchu, przytrafił się on im w
najważniejszym z ważnych momentów. To paradoks za którym skrywa się szympans.
Gerrard musi zadowolić się tylko z wicemistrzostwa. Zadecydował niedawny remis z Crystal Palace
OdpowiedzUsuń