Jeden
poda do drugiego, ten strzeli pięknego gola, kolejny odgwiżdże koniec
spotkania, a jeszcze jeden napisze pasjonującą relację. Program komputerowy
zbierze do kupy wszystkie statystyki, przetrawi i wypluje analizę meczu oraz
algorytm, który pozwoli wygrać następny. Czy przyszłość futbolu należy do
robotów i komputerów?
Do
2050 roku supernowoczesne maszyny mają stawić czoła piłkarzom, nieco wcześniej
ustaną dyskusje na temat sędziowskich pomyłek, zawód dziennikarza sportowego
odejdzie w niepamięć, a rywalizacja drużyn w Premier League już teraz przypomina
technologiczny wyścig zbrojeń. Gdyby 50 lat temu Isaac Asimov swoje wizje
przyszłości spisane w artykule dla „The New York Times” uzupełnił o piłkę
nożną, to nie mamy pewności, czy byłyby one równie trafne. Bo już z perspektywy
dwudziestoletniej to zupełnie inna dyscyplina.
Premier League jako program
komputerowy
Jeszcze
dekadę temu Harry Redknapp nabijał się z zatrudnionego w Southampton
konsultanta Prozone, Simona Wilsona, mówiąc mu po jednym z przegranych spotkań
- do którego Wilson przygotował przedmeczową odprawę - żeby następnym razem
wziął swój komputer i zobaczył, czy pokona komputer rywali. Dzisiaj w lidze angielskiej
nie ma ekipy, która nie korzystałby z programów Prozone albo Opta.
Co
więcej, stałymi bywalcami zespołów i szatni - obecni w nich przed i po meczu -
stają się analitycy. W Manchesterze City jest ich jedenastu, a najpotężniejsze
kluby z Wysp inwestują w tę dziedzinę coraz pokaźniejsze sumy. Ludzie parający
się statystyką, nie tylko zajmują się rozpracowywaniem przeciwników i oceną
poczynań własnej drużyny, ale także wyszukiwaniem wzmocnień i mierzeniem ich
potencjału oraz rozwojem młodych graczy.
Premier
League zyskuje więc jeszcze jedną, alternatywną rzeczywistość. Rzeczywistość,
gdzie zamiast boiska ujrzymy sektory oraz heatmapy, a zamiast zawodników liczby
i wykresy. Plątaninę tysiąca najprzeróżniejszych statystyk i cyferek – podobno
dziesięciominutowe ćwiczenia graczy z trzema piłkami na uzbrojonym po zęby w
sensory ruchu i inne urządzenia boisku treningowym Hoffenheim daje siedem
milionów jednostek informacji. I nie dostarczają
one jasnych oraz trafnych odpowiedzi. Bo to, że ktoś ma większe posiadanie, a
dany zawodnik przebiegł określoną liczbę kilometrów i wykonał ileś tam podań samo
w sobie mówi niewiele.
Program komputerowy kupię
„Analizy
BBC lub Sky Sports, a nawet Opta bądź Prozone są znakomite jedynie dla fanów i
dyskusji w pubie. Dla nas są one mało przydatne. Defensor z największą liczbą skutecznych
wślizgów? To nic nie znaczy. My na przykład poszukujemy obrońców, którzy będą
potrafili antycypować wydarzenia na murawie” – opowiadał na łamach magazynu
Information Age Brian Prestige, szef działu analitycznego w Bolton Wanderers.
Klubu, który dzięki nowemu spojrzeniu na analizy statystyczne, chce sobie
utorować powrót do Premiership.
A
ściślej rzecz ujmując dzięki dwóm programom: łączącym i selekcjonującym dane
Alteryx oraz wizualizującym je w przystępnej formie Tableau Software. Prestige
mówi, że dla nich są one jak Lionel Messi i reszta drużyny. To im
podporządkowane jest wszystko – dobór taktyki, ustawienie, zadania i role
zawodników, styl gry oraz sesje treningowe.
Wcześniej
celem samym w sobie było dla nich jedynie gromadzenie informacji, które
dostarczały Opta albo Prozone. Ktoś to później musiał przejrzeć, pogrupować i
wybrać te najistotniejsze, co ciągnęło się godzinami. Alteryx robi to znacznie szybciej:
„Dane z porannych ćwiczeń wrzucamy do programu i na tej podstawie szkoleniowiec
decyduje, co będzie na treningu popołudniowym” - wyjaśnia analityk Boltonu. A dzięki Tableau
menedżer zespołu może przeglądać je w postaci obrazków na swoim iPadzie nawet podczas
meczu.
Technologiczny wyścig zbrojeń
Nikt
w tej chwili jeszcze nie wspomina o tym, że programy komputerowe mogą zastąpić
trenerów i cały system skautingowy, jednak nikt dziesięć lat temu nie sądził,
że statystyka szturmem wedrze się do futbolu i odciśnie na nim trwałe piętno.
Nils Rudi, profesor wydziału Technologii i Zarządzania z największej prywatnej
szkole biznesowej na świecie INSEAD, twierdzi: „Nie sądzę, by w przyszłości
komputery zastąpiły szkoleniowców na ławkach trenerskich, lecz nie będę
zaskoczony, jeśli którego dnia staną się one tak samo ważne”.
A
piłka nożna coraz bardziej zmierza nie tylko ku nauce, ale także ku
technologii. Zespoły wyposażone są często w gadżety rodem z komiksowych ekranizacji.
Atletico Madryt testowało niedawno Google Glass. Manchester United na życzenie
Luisa Van Gaala kupiło wysokiej jakości kamery pozwalające na ścisłe śledzenie
piłkarzy w trakcie ćwiczeń. Manchester City podczas przedsezonowych przygotowań
używał stroboskopowych okularów, pomagających ponoć w utrzymaniu koncentracji.
Kiedy
rok temu trwało dochodzenie w sprawie szpiegowania i rzekomego ataku
hakerskiego na bazę skautingową „The Citizens”, zawierającą dane o wszystkich
obserwowanych przez nich graczach, którego miał dokonać inni angielski klub,
można było wyrobić sobie mgliste wyobrażenie tego, jak przyszłość piłki nożnej
będzie wyglądać. Przyszłość, której codziennością mogą stać się cyberataki, a
wojny futbolowe odbywać się będą na jeszcze jednej płaszczyźnie – mającym
niewiele wspólnego ze sportową rywalizacją technologicznym wyścigu zbrojeń.
Wehikuł czasu
Jaka
zatem ma dokładnie być piłka nożna za kilka bądź kilkadziesiąt lat? HTC i Futurizon
wydały raport „The future of football”, który mówi o inteligentnych kamerach w
kształcie owadów, specjalnych tatuażach dostarczających informacji o ciśnieniu,
pracy serca, odwodnieniu i wytrzymałości, butach z czujnikami pokazującymi m.
in. tempo gry gracza, jego siłę, kąt uderzenia piłki i pomagającymi arbitrom w podejmowaniu
decyzji odnośnie przewinień. Kibice zaś dzięki rozwiniętej technologii 3D oglądając
spotkania z własnej kanapy, będą mogli poczuć się niczym na stadionie.
Z
kolei Future Laboratory, firma zajmująca się przewidywaniem ogólnoświatowych
trendów na rynku konsumenckim, prognozuje, że do 2023 roku zwykłych sędziów wyręczą
roboty, a trenerzy będą korzystać z programów komputerowych, które w trakcie
meczów podpowiedzą u jakiego piłkarza występuje większe ryzyko urazów. Komórki
macierzyste i terapia genetyczna umożliwią natomiast przyspieszenie procesu
rehabilitacji.
Profesorowie
z Uniwersytetu Witwatersrand w RPA stworzyli program, który używając swojej
sztucznej inteligencji potrafi oceniać faule i wymuszenia i dawać kartki.
Zaawansowany system Prozone już wkrótce zacznie wykorzystywać inteligentne
kamery, które zasugerują jaki zawodnik gra poniżej oczekiwań i wymaga zmiany.
Takie kamery ponadto na podstawie analizy chodu graczy powiedzą, który z nich
staje się coraz bardziej nerwowy i agresywny na murawie. W niedalekiej
przyszłości na stałe w futbolu powinny zadomowić się programy szacujące
przydatność zawodników, ich umiejętności i wartość – coś podobnego istnieje już
w NFL czy lidze rugby w RPA.
Futbolowe science fiction
„Niektóre
z tych przewidywań brzmią niczym wyjęte wprost z powieści science fiction, lecz
rzeczywistość jest taka, że one pukają już do naszych drzwi” - opowiada Tom
Savigar, dyrektor Future Laboratory, na łamach angielskiego czasopisma Metro. Taka
opinia nie powinna dziwić tym bardziej, że już niedługo trudno będzie odróżnić
to, co jest dziełem ludzkich rąk od tego, co zostało napisane przez komputerowy
program.
Brzmi
jak łagodniejsza wersja „Łowcy androidów”, ale wyniki badań poczynionych na
Uniwersytecie w Karlstad pokazały, że studenci za bardziej wiarygodny,
rzetelny, treściwszy i przyjemniejszy w odbiorze uznali artykuł spisany przez komputer,
a nie przez zawodowego dziennikarza. Taki program korzysta z dostępnej bazy
danych, zasobu słownictwa właściwemu określonemu tematowi oraz zasad gramatyki
jak z książki kucharskiej. I takich krótkich newsów w ciągu roku umie stworzyć tysiące.
Magazyn
Forbes wykorzystuje specjalną platformę komputerową do generowania
automatycznych newsów. „Los Angeles Times” z kolei używa robota, który wyłapuje
informacje o trzęsieniach ziemi i innych klęskach żywiołowych. W Associated
Press maszyny zajmą się NFL. Niebawem może się okazać, że i relacje tekstowe ze
spotkań piłkarskich będą dziełem programów komputerowych i sami się w tym nie
połapiemy.
Robokalipsa
Również
relacje z meczów robotów, bo te także podrygują na boisku. Od 1997 roku
organizuje się im międzynarodowe mistrzostwa w piłce nożnej zwane „RoboCup” i istnieje
ponadto sześć lig. Maszyny biorące udział w takich rozgrywkach nie są
sterowane, komunikują się między sobą poprzez łącze wi-fi. Każdy ma sensory i
oprogramowanie bazujące na sztucznej inteligencji.
Śmiałe
raporty powiadają, że w nieodległej przyszłości androidy będą mogły zastępować
kontuzjowanych zawodników, udzielać pomeczowych wywiadów i nawet z ludźmi
rywalizować. Sporo wody musi jednak upłynąć, by do tego doszło. Ich pojedynki na
razie przypominają grę trzylatków i wzbudzają raczej salwę śmiechu. Ale jeśli dekadę
temu Harry Redknapp wyśmiewał to, co dzisiaj jest zwykłą codziennością, to może
to z czego sobie obecnie żartujemy, za paręnaście lat wcale nie będzie takie
śmieszne. Bo nie wiemy, czy roboty nie marzą już o futbolu i pokonaniu
człowieka.
trochę aż przerażający jest ten postęp technologiczny...:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń