Szachtar Donieck liderujący w
grupie Ligi Mistrzów, złożonej z obrońcy trofeum oraz mistrza Włoch. Metalist
Charków i Dnipro Dniepropetrowsk pięknie radzące sobie w Lidze Europy,
prowadzące w swoich grupach, w których znalazły się silne ekipy z Włoch,
Niemiec i Holandii. Ukraińskie kluby w tym sezonie odprawiły z kwitkiem Chelsea
Londyn, SSC Napoli, Bayer Leverkusen i PSV Eindhoven. Wyśmienite wyniki nie
powinny już nikogo dziwić. Dziś liga ukraińska to wzrastająca siła
europejskiego futbolu. Okoliczności jej rozwoju są jednak dalekie od
normalnych. Piłkarski efekt motyla zadziałał tam sprawniej niż gdziekolwiek
indziej.
Nie byłoby ostatnich wielkich
osiągnięć Szachtara, gdyby nie zgraja brazylijskich wirtuozów, potrafiąca
finezyjną grą, ciągłą wymiennością pozycji, szybkością akcji i wręcz porażającą
fantazją, rozmontować niemal każdą obronę rywala. Co więcej, nie byłoby tytułów
mistrza Ukrainy, a przede wszystkim triumfu w Pucharze UEFA w 2009 roku, gdyby
nie Brazylijczycy w składzie.
Obecnie w 26-osobowej kadrze
znajduje się dziewięciu graczy z kraju kawy. Sześciu z nich regularnie występuje
w podstawowej jedenastce. Brali oni udział przy 35 z 67 zdobytych przez drużynę
bramek w bieżącym sezonie.
To samo możemy powiedzieć o
Metaliście Charków, od pięciu lat rokrocznie zajmującemu trzecie miejsce w
lidze, który siłę rażenia opiera na latynoskiej krwi. Pięciu wywodzi się z
ojczyzny Pelego, a ośmiu kolejnych z różnych zakątków świata. Ich dziełem są aż
42 z 46 strzelonych goli. Dnipro zaś połowę trafień z aktualnego sezonu
zawdzięcza zagranicznym zawodnikom, których w kadrze jest trzynastu.
Nie byłoby prawdziwych perełek z
Brazylii na ukraińskich boiskach, gdyby nie polityka transferowa największych
zespołów oraz południowoamerykańska kolonia, od ładnych paru lat stale
zwiększająca swoją liczebność. Teraz po pierwszoligowych murawach biega 37
Brazylijczyków. A ich wpływ na tamtejszy futbol stał się tak znaczący, że
większość trenerów zaczęła uczyć się języka portugalskiego.
Douglas Costa zanim trafił do
Doniecka, zasięgnął porady u swoich przyjaciół: „Dzwoniłem do Williana i Luiza
Adriano, którzy pochodzą z moich rodzinnych stron, okolic Porto Alegre.
Poradzili mi, żebym przeszedł do Szachtara, bo to jedna z najmocniejszych
drużyn w Europie”. Piłkarz odrzucił różne intratne oferty, w tym m. in.
Manchesteru United: „Wiem z pewnością, że Manchester przesłał faks do mojego
klubu z pytaniem czy mogę przyjechać do Anglii na testy, które ocenią moje
umiejętności. Gremio wzgardziło taką ofertą, twierdząc, że jestem wystarczająco
dobry, by występować w najlepszych zespołach. Wtedy do gry wkroczył Szachtar,
który zaoferował Gremio tyle, ile chciało”.
Dzięki powodzeniu brazylijskiej
zgrai z Doniecka, następni gracze z kraju kawy nie mają żadnych oporów, aby przenosić
się do ukraińskich ekip. Czują się, jak u siebie w domu. Szachtar ponadto zyskuje
coraz większą popularność w Brazylii. Alex Teixeira opowiada: „Wielu kolegów
prosi mnie o pomoc, bo chcą koniecznie przejść do Szachtara”. Dodaje, że w Coritibie
mnóstwo fanów odwiedza ukraiński konsulat, po to by przeczytać artykuły o
rodakach, szalejących na wschodnioeuropejskich murawach.
Działacze natomiast robią
wszystko, aby aklimatyzacja uzdolnionych młodzianów z akademii z Rio de
Janeiro, Sao Paolo i innych miast przebiegała, jak najsprawniej. Dopełniają wszelkich
formalności, dzięki czemu bliscy i krewni zawodników mogą przeprowadzać się
oraz mieszkać w mieście. Brazylijczycy posiadają osobistego opiekuna oraz
psychologa.
Na sukcesach Szachtara skrzętnie
korzystają rywale. Metalist na przestrzeni trzech lat na Brazylijczyków wyłożył
23 miliony euro. Kluby z Ukrainy przeczesują boiska Ameryki Południowej,
wyłapują najbardziej utalentowanych piłkarzy i kuszą ich astronomicznymi
kontraktami. Ci z kolei nie mają wątpliwości, wybierając bliżej nieznane
państwo ze wschodu Europy nie tylko ze względu na atrakcyjne wynagrodzenie, ale
także ze względu na dokonania rodaków w tamtejszych zespołach.
Nie byłoby jednak napływu
uzdolnionych obcokrajowców, gdyby nie ciężkie pieniądze pakowane w kluby. Pierwsza
czwórka ukraińskiego futbolu, czyli Szachtar, Dynamo Kijów, Metalist i Dnipro
znajduje się w rękach oligarchów. Żadna ze wspomnianych wyżej drużyn od 2006
roku nie uplasowała się w końcowej klasyfikacji poniżej czwartej pozycji. Od
trzech sezonów góra tabeli pozostaje niezmienna. Od 1997 żadnemu zespołowi nie
udało się złamać patentu Szachtara i Dynama na mistrzostwo i wicemistrzostwo
kraju.
Wpływ prezesów-możnowładców na
układ sił w ukraińskiej piłce stał się niebagatelny. Inwestycje sięgają
miliardów. Rinat Achmetow, od 1996 roku właściciel ekipy z Doniecka, wpompował
w nią 1,5 miliarda dolarów. Nazywany ukraińskim Romanem Abramowiczem, na sam
supernowoczesny stadion – Donbass Arenę – wyłożył 400 mln dolarów. Duże sumy przeznaczył
na graczy oraz kompleks treningowy.
Podobną drogę obrał Oleksandr
Yaroslavsky, który w 2004 przejął Metalist Charków. Od tego czasu wybudował
nowy obiekt i sprowadził kilku piłkarzy za sporą gotówkę.
Nie byłoby gigantycznych
inwestycji w futbol, gdyby nie fortuny magnatów, których wedle powszechnego
mniemania dorobili się w sposób nieuczciwy. Achmetow w latach osiemdziesiątych
zaangażowany miał być w kryminalne działania. Był asystentem i prawą ręką
Oleksandra Bragina, ówcześnie jednego z najpotężniejszych bossów przestępczego
podziemia Ukrainy.
Różne źródła mówią, że Achmetow
nie spojrzałby na mecz piłkarski, gdyby nie jego szef – pasjonat piłki nożnej i
wówczas właściciel Szachtara. Wszystko zmieniło się 1995 roku w trakcie spotkania
pomiędzy doniecką ekipą a Tavryią Simferepol. Bragin, który omijał pojedynki
swojej ukochanej drużyny ze względów bezpieczeństwa, tego dnia odstąpił od
żelaznej zasady. Mecz już trwał, nim dotarł na stadion. Nie czekając na
Achemtowa, który utknął w korku ulicznym, udał się na trybuny.
Naoczny świadek, dziennikarz Mark
Levytsky, relacjonował: „Parę sekund po tym, jak Bragin wszedł do swojej loży,
nastąpił potężny wybuch. Sędzia przerwał spotkanie, a zawodnicy opuścili
boisko. Ja przestałem komentować i poszedłem zobaczyć, co się dokładnie wydarzyło.
Zauważyłem uciekającego reportera telewizji. Zdążyłem się jedynie zapytać, co
się stało. Powiedział tylko żebym nie wchodził do loży VIPów. Potem spotkałem
Ravila Safiullina, brata żony Bragina. Obaj weszliśmy do loży. Kawałki ciał
leżały dosłownie wszędzie. Safiullin zobaczył odcięte ramię i rozpoznał zegarek
zawieszony na nadgarstku, należący do Bragina”.
Po śmierci swojego zwierzchnika,
Achemtow odziedziczył olbrzymie finansowe imperium oraz klub. Przez następne
lata wielokrotnie zarzucano mu, że kieruje zorganizowaną szajką, zajmującą się
praniem pieniędzy, oszustwami finansowymi i kontrolowaniem wielu fikcyjnych
spółek. Do tej pory jednak nic mu nie udowodniono.
Być może, gdyby nie rzekoma bezprawna
działalność i znaczące koneksje oligarchów, dzisiejszy układ sił w rozgrywkach
ligowych byłby zupełnie inny. Wedle obiegowych opinii rządzący zespołami
zamieszani są w wymuszanie haraczów, a nawet w uprowadzenia i morderstwa.
Wszechobecne jest ustawianie pojedynków, a presja wywierana na arbitrach nie do
zniesienia. Doszło do tego, że najcięższe gatunkowo boje coraz częściej prowadzą
sędziowie zagraniczni.
Przestępczość zdominowała futbol
na Ukrainie. Mafijne konszachty sięgają samej góry, nawet dyrektorów i szefów.
W 2007 prezydent Tavryii Simferepol – Viktor Karasev – został skazany na siedem
lat więzienia za zlecenie podpalenia i używanie nielegalnej broni. Jak się później
okazało, siedziba drużyny służyła bandzie zwanej „The Bashmaki”, która
odpowiedzialna była za około 50 zabójstw.
W 2004 policja wzięła pod lupę zespół
FC Zakarpattya. W wyniku policyjnej obławy 36 uzbrojonych zbrodniarzy zostało
aresztowanych, a 150 kolejnych zbiegło. Właściciela zaś oskarżono o bandytyzm,
terroryzm, rozbój i porwania, a potem wtrącono do więzienia.
Ukraińska piłka klubowa weszła na
osobliwe i właściwe tylko sobie tory rozwoju. Zaczęła żyć własnym życiem, a
splot dawnych przypadkowych zdarzeń i decyzji, przyniósł dziś lawinę
nieoczekiwanych sukcesów. Gdyby Rinat Achmetow nie utknął w korku, zginąłby
wraz z Braginem w zamachu bombowym. Nie przeznaczyłby wówczas milionów, nie
wybudował stadionu i nie ściągnął brazylijskich wirtuozów.
Jeśli więc uznamy, że trzepot
skrzydeł motyla w Ohio może spowodować po trzech dniach burzę piaskową w Teksasie,
to równie dobrze możemy uznać, że zwykłe utknięcie w korku ocaliło człowieka i
pozwoliło zbudować futbolowe mocarstwo, a obecna potęga finansowa caluteńkiego
ukraińskiego futbolu nie miałaby racji bytu, gdyby nie działalność
przestępcza.