Kilkanaście
dni temu eksprezydent Partizanu Belgrad, Zarko Zecevic, odpalił prawdziwą
medialną petardę. Stwierdził bez ogródek, że występujący w klubie za czasów
jego prezesury Taribo West, kłamał na temat swojego wieku: „Przybył do nas, informując,
że ma 28 lat. Potem okazało się, że ma już czterdziestkę na karku. Grał bardzo
dobrze, więc nie żałowaliśmy, że mieliśmy go naszej drużynie”.
Nigeryjczyk
zaprzeczył słowom Zecevica, ale nie był to jedyny niejasny incydent w trakcie
jego piłkarskiej kariery. Po przygodzie z Partizanem chciał przejść do NK
Rijeka. Transfer nie doszedł jednak do skutku, gdyż władze chorwackiej ekipy,
zaalarmowane opinią doktorów, zerwały negocjacje. Podejrzenia klubowych lekarzy
wzbudzały kolana zawodnika, które wskazywały, że jest on znacznie starszy niż podają
jego dokumenty.
Przypadek
Taribo Westa nie stanowi odosobnionego przypadku. Przez szmat czasu wokół
reprezentacji Nigerii narosło mnóstwo pogłosek o wieku jej graczy. Według nich
notorycznie oszukiwały prawdziwie posągowe postacie tamtejszego futbolu.
Nie takie tajne przez poufne
W
2010 roku po zupełnie nieudanym dla Nigerii Pucharze Narodów Afryki, w
lokalnych mediach rozgorzały żarliwe dyskusje o rzeczywistym wieku liderów zespołu.
Oburzeni internauci zgodnie utrzymywali, że Nwankwo Kanu nie miał wówczas 33
lat tylko 42, a Obafemi Martins zamiast widniejących w dowodzie 26, powinien
mieć wpisane 32.
Jeden
z trenerów nigeryjskiego pierwszoligowca oświadczył „To, co się stało w Angoli
jest potwierdzeniem tego, co się działo w naszym futbolu w przeszłości, kiedy
większość zawodników zaniżała swój wiek. Wielu z nich ma więcej wiosen na karku
niż w dowodach tożsamości i dlatego nie potrafili oni wytrzymać tempa gry
młodszych ekip”. A niedawny medyk kadry narodowej tłumaczył: „Nasi chłopcy są
starzy. Płacimy ogromną cenę za fałszowanie ich wieku”.
Pierwszy
skandal wokół Nigerii wybuchł w 1988 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu.
Okazało się, że trzech graczy skłamało na temat swojego wieku. W konsekwencji
reprezentacja została zawieszona na dwa lata.
Adokiye
Amiesimaka, zwycięzca PNA w 1980 roku z Nigerią, prowadził niegdyś klub
piłkarski w swojej ojczyźnie. W 2002 nabył zawodnika, który głosił, że miał wtedy
18 lat. To był Fortune Chukwudi, gwiazdor mistrzostw U-17 w 2009 roku, na
którym w ogóle nie powinno go być. Jeżeli podawał faktyczny wiek siedem lat
wcześniej, to na zmaganiach siedemnastolatków stuknęło mu już 25 lat.
W
samej Nigerii podobnych przykładów fałszerstw moglibyśmy doszukiwać się bez
końca. To, co powinno znajdować się w najciemniejszych, niedostępnych dla
zwykłego śmiertelnika, przykrytych kurzem tajemnicy, przygniecionych stertą różnych
krętactw i zawiłości zakamarkach tamtejszego futbolu, z taką łatwością wychodzi
na światło dzienne, bo proces samego oszustwa jest dziecinnie prosty.
„W
Nigerii możesz wejść do każdego urzędu imigracyjnego z podrobionymi w pobliskim
centrum handlowym dokumentami i w jednej chwili zmienić imię i nazwisko, datę
oraz miejsce urodzenia. Wystarczy zapłacić około 10 tysięcy naira (lokalna
jednostka monetarna) za paszport międzynarodowy i w przeciągu paru godzin
załatwisz wszystkie formalności” – wyjaśnia miejscowy dziennikarz, George
Onmonya.
To,
co nawet w filmach szpiegowskich jawi się jako piekielnie żmudny, trudny i
niebezpieczny zabieg, w Nigerii przypomina zwykłą opłatę rachunków za prąd. W niecały
dzień można tam mieć całkiem nową tożsamość, stać się zupełnie innym
człowiekiem, a w szczególności dużo młodszym człowiekiem.
Afryka oszustwem stoi
Tego
typu zagrywki, choć nie wiemy czy równie łatwe, to zmora Czarnego Lądu.
Nagminnie kantują wszyscy i wszyscy oszukują wszystkich dookoła. Kręcą
działacze, naciągają trenerzy, łgają nauczyciele i rodzice, którzy wysyłają własne
pociechy na treningi. Kłamstwa
opowiedziane kilkanaście razy, zapętlone innymi kłamstwami, przybrały tam
iście gargantuiczne i absurdalne rozmiary.
Thomas
Kwenaite, publicysta z RPA, wykrył, że w turnieju U-15 we Francji w 1998 roku w
Republice Południowej Afryki występował student trzeciego roku inżynierii na
uniwersytecie w Port Elizabeth. Ponadto, kapitanem tejże drużyny był 24-letni
mężczyzna. Prywatne śledztwo żurnalisty zaprowadziło go do rodzinnego miasta
gracza. Tam na własne oczy widział rzekomo oryginalny, zatwierdzony przez lokalnego
doktora certyfikat urodzenia zawodnika. Zgodnie z nim piłkarz zaczął uczęszczać
do szkoły w wieku dwóch lat.
Najbardziej
znanym przykładem zawodnika celowo zaniżającego swój wiek jest Kameruńczyk
Tobie Mimboe, który kilkakrotnie korzystał ze sfabrykowanych dokumentów. W ten
sposób jego kariera wyglądała wręcz zdumiewająco, gdyż z biegiem czasu, podczas
gdy zegar biologiczny tykał nieubłaganie, on – według papierów – stawał się
coraz młodszy.
Prawdziwym
rekordzistą stał się jednak piłkarz Demokratycznej Republiki Kongo, Chancel
Mbemba Mangulu, który swego czasu posiadał cztery różne daty urodzenia. Mangulu
- wedle danych z miejscowych klubów, w których przebywał - narodził się w 1988
roku. Według rejestru przeprowadzonego przez reprezentację, dla której grał w
PNA w 2011 roku, przyszedł na świat 30 listopada 1991. Z kolei Anderlecht
Bruksela, jego aktualny klub, zanotował datę narodzin na 8 sierpnia 1994.
Tymczasem, on sam twierdził, że urodził się w 1990. Po miesiącach zawiłych
procedur sąd uznał wreszcie, że Mangulu przyszedł na świat 19 lat temu.
Dowody zbrodni ?
Na
Czarnym Lądzie od dawien dawna krąży kawał, który mówi, że afrykańscy gracze mają
dwa rodzaje wieku – ten piłkarski i ten biologiczny, znany jedynie ich rodzinom
oraz społeczności wśród, której się wychowywali. W najbiedniejszych państwach,
jak Malawi, Kenia bądź Gambia praktyki podrabiania wieku są na porządku
dziennym.
W
2003 roku minister sportu w Kenii rozwiązał drużynę siedemnastolatków, kiedy
wyszło na jaw, że dwóch jej kadrowiczów sfałszowało swój wiek.
Młodzieżówka
Gambii U-17 dwukrotnie triumfowała w mistrzostwach kontynentu, mimo iż seniorski
zespół w świecie piłki kopanej nie znaczy kompletnie nic. Nigdy choćby nie
otarł się o awans na mundial, a w rankingu FIFA plasuje się obecnie na 146 pozycji.
To
samo możemy powiedzieć o sporej liczbie innych afrykańskich ekip, które są
hegemonami piłki młodzieżowej, wypchanymi najzdolniejszymi juniorami na globie,
lecz ich dokonania i niespotykany talent nastolatków nie idą w parze z wynikami
w futbolu seniorskim. Krótkie kariery młodzieńców przypominają meteoryty, które
wchodząc w ziemską atmosferę rozbłysną raptem na sekundę, po czym gasną
ostatecznie.
W
nigeryjskich reprezentacjach odnajdziemy bezlik przykładów wielce uzdolnionych
graczy, którzy nie tyle nie spełniali pokładanych w nich nadziei, co w niewytłumaczalny
sposób dosłownie ulatniali się z futbolowego środowiska. Jednym z bardziej
znamiennych przypadków jest historia Phillipa Osondu. Najlepszy zawodnik
turnieju U-17 w 1987 roku, od razu po mistrzostwach trafił do Anderlechtu
Bruksela. Tam wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu. Następne sezony przynosiły
wyłącznie wypożyczenia do nic nie znaczących belgijskich klubów. Świetnie
zapowiadająca się kariera skończyła się, zanim na dobre się zaczęła. Osondu duże
perspektywy błyskawicznie zamienił na marną przyszłość. W momencie kiedy
pojawiły się plotki o jego nielegalnie obniżonym wieku, przerwał przygodę z
piłką. Teraz jest podobno sprzątaczem na lotnisku w Brukseli.
Femi
Opabunmi był niekwestionowaną gwiazdą młodzieżowych Mistrzostw Świata w 2001
roku, a potem trzecim najmłodszy debiutantem w dziejach mundiali (zagrał z
Anglią na MŚ w Korei i Japonii). Trzy lata później występował u francuskich
amatorów z FC Chamois Niortais. Ogromny talent, Macauley Chrisantus, król
strzelców rozgrywek U-17 z 2007 roku, dziś nawet nie gra regularnie w
drugoligowym UD Las Palmas.
Dysproporcja
pomiędzy wynikami juniorów a zespołami seniorskimi rodzi kolejne wątpliwości. Osiągnięcia
nigeryjskiej drużyny do lat 17 na międzynarodowych zmaganiach są tylko tego potwierdzeniem.
Na mistrzostwach sześciokrotnie dofrunęła do finału i trzykrotnie w nim
triumfowała. Podobnymi osiągnięciami może pochwalić się jedynie Brazylia, choć
i gracze z „kraju kawy” są nieco gorsi, bo w finale pojawili się pięć razy. Tuż
za nimi sytuuje się Ghana, która rozgrywki pięciokrotnie kończyła w strefie
medalowej.
Gdy
piłkarzom przybywa lat i centymetrów, sukcesy zadziwiająco i stopniowo nikną.
Nigeryjskie reprezentacje do lat 20 mogą pochwalić się raptem dwoma
wicemistrzostwami, a zespoły Ghany jednym pucharem i dwoma finałami. Na
czternaście turniejów U-17 afrykańskie ekipy w dziewięciu dochodziły do
finałów. Na osiemnaście mistrzostw U-20 do finału docierały już tylko pięć razy.
Walka z wiatrakami
Ukręcić
łeb przestępczej hydrze postanowiła FIFA. W przeddzień turnieju U-17 w 2009
roku odbywającym się w Nigerii, zapowiedziała, że będzie szacować rzeczywisty
wiek zawodników na podstawie badań nadgarstków, wykonywanych za pomocą
rezonansu magnetycznego. Większość ekip podważyła ich wiarygodność i przeprowadziła
je samemu. Gospodarze, wprawdzie nie ogłosili oficjalnie wyników testów, ale wyrzucili
z kadry piętnastu graczy. Gambia, która parę miesięcy wcześniej sięgnęła po
młodzieżowe mistrzostwo kontynentu, wykreśliła z drużyny jedenastu nastolatków.
Analizy
z mistrzostw U-17 z lat 2003, 2005, 2007 wykazały, że 35% ich uczestników
kłamało na temat swojego wieku.
Profesor
Jiří Dvořák, szef działu lekarskiego FIFA, chwali takie działania: „Badania
nadgarstków to prosta, wiarygodna, słuszna i bezinwazyjna metoda szacowania wieku
młodych graczy. Możemy zidentyfikować starszych zawodników na turniejach U-17.
To spore udogodnienie dla FIFA i federacji”.
Dają
one pewność określenia prawidłowego wieku w 99 procentach. Jednak takie same
testy są kompletnie bezskuteczne podczas kontroli 20-latków. FIFA wykryła multum
nieprawidłowości przy turniejach U-17, ale przy mistrzostwach do lat 20 jest po
prostu bezradna.
Za
wszelką cenę
Wielu
ekspertów afrykańskiej piłki wskazuje, że zwyczajne badania nie wytępią całkowicie
przestępczego procederu. Przyczyn fałszowania wieku szukają we wszechobecnej
nędzy materialnej mieszkańców kontynentu. Juniorskie rozgrywki, na których aż
się roi od skautów, zapewniają ulotną okazję na lepsze jutro i jedyną
możliwość, by wyrwać się ze szponów biedy. To szansa na szybką karierę, a kosztem
sukcesu jest zwyczajne oszustwo.
Jay
Jay Okocha, nie przebierając w słowach, powiedział: „Afrykańscy futboliści
czują potrzebę oszukiwania, ponieważ w dzieciństwie nie posiadają takich
perspektyw jak Europejczycy”.
Starania
podjęte przez FIFA nie przyniosą pożądanych skutków, dopóki piłkarskie związki
z Czarnego Lądu będą dawać ciche przyzwolenie na matactwa. Kuszone wizją
łatwych i sowitych sportowych zysków, na młodzieżowe rozgrywki wysyłają silne zespoły,
które potrafią powalczyć o końcowy triumf. Nikogo nie interesuje, że niektórzy
zawodnicy znacznie przekroczyli dozwolony limit wieku. Od sprawiedliwej rywalizacji
ważniejsze są medale. I federacje nie dopuszczają nikogo, kto taki stan rzeczy pragnąłby
zmienić.
Kiedy
Anthony Kojo Williams w 1999 roku został wybrany na prezydenta związku w
Nigerii, to na stanowisku wytrwał zaledwie trzy miesiące. Zwolniono go, gdyż
nie chciał podporządkować się bardziej wpływowym osobistościom nigeryjskiego
futbolu. W 2010 roku w wywiadzie dla BBC World zwierzał się: „Używamy dorosłych
graczy w zmaganiach nastolatków. Wiem to i dlaczego miałbym o tym nie mówić ?
To prawda. My od dawna oszukujemy”.
Afrykanie oszukują, żeby zostać na Starym Kontynencie. Chcesz byc dziennikarzem sportowym? Zajrzyj na nową stronę pracasport.pl
OdpowiedzUsuń